Czujemy niedosyt - komentarze trenerów po meczu Warta Poznań - GKS Katowice

Spotkanie Warty Poznań z GKS Katowice dostarczyło sporych emocji. Faworytem byli gospodarze, ale to katowiczanie prowadzili już 2:0, a potem 3:2. Nic więc dziwnego, że remis 3:3 nie zadowala żadnej ze strony.

Adam Nawałka (trener GKS Katowice): Z pewnością czujemy niedosyt po tym spotkaniu. W pierwszej połowie prowadziliśmy 2:0, rozgrywaliśmy piłkę na dobrym poziomie i mogliśmy pokusić się o więcej bramek, ale zabrakło skuteczności. W piłce nożnej nie przyznaje się jednak punktów za styl, tylko wygrywa się, jeżeli ma się korzystny bilans bramkowy. Na początku drugiej połowy niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę Warcie, która mając groźnych zawodników w formacji ofensywnej to wykorzystała. Sporą stratą był dla nas brak Adriana Napierały i Mateusz Kamińskiego, ale nie zamierzam się tym tłumaczyć. Staramy się grać tym składem jaki mamy. Chłopacy grają z wielkim zaangażowaniem i determinacją o każdy metr boiska. Widać, że z tygodnia na tydzień ich umiejętności są coraz wyższe. Warta to bardzo groźny i doświadczony zespół . Trener Bogusław Baniak świetnie zorganizował tą drużynę. Spotkanie stało na dobrym poziomie, padł wynik 3:3, co rzadko się zdarza. Powiem podobnie jak trener Baniak po meczu z Wisłą Płock, że nie będę komentował pracy sędziego ze względu na sympatię dla Poznania. Sędziów mamy jakich mamy. Trzeba ich szanować i im pomagać. Czasem zdarzają się pomyłki i jest to naturalna sprawa. My musimy patrzeć na własną grę i korygować błędy. Mecz z Wartą dostarczył nam sporo materiału szkoleniowego.

Bogusław Baniak (trener Warty Poznań): Mecz na telewidzach, którzy nie są zainteresowani wynikiem, mógł zrobić spore wrażenie. Było dużo bramek i interwencji bramkarzy. Moją bolączką w ostatnich dwóch meczach było zestawienie pary stoperów. Grali tam młody Maciej Wichtowski oraz Alan Ngamayama, dla którego jest to nowa pozycja. Teraz wrócili rutyniarze i okazało się, że w pierwszej połowie byli zdeklasowani przez zawodników GKS. Ja również mam niedosyt. Bramka kontaktowa przed przerwą pozwoliła pozostać nam w grze. W szatni padły męskie słowa i zespół wyszedł na drugą połowę z dużą determinacją, dzięki czemu doprowadziliśmy do remisu, ale potem straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Jestem pełen szacunku dla zawodników obu drużyn. Mogę być zadowolony, że dwa razy podnieśliśmy się z prowadzenia rywali. Liczyłem, że będziemy w tym meczu zbuntowani po spotkaniu z Wisłą Płock i będziemy mieli szansę prześcignięcia GKS w tabeli. Historia lubi się powtarzać. Ostatnio gdy graliśmy w Poznaniu na Bułgarskiej padł również wynik 3:3 i dwie bramki strzelił Marcin Klatt. Wtedy walczyliśmy o utrzymanie, a teraz ten kto by wygrał, wskoczyłby w górne rejony tabeli, co bardzo chciałem z zawodnikami uczynić. GKS był mądrze poustawiany i grał śląską piłkę: twardą, nieustępliwą i solidarną w obronie.

Komentarze (0)