Warta na mecz z Piastem wyszła jakby przestraszona. Już w pierwszej minucie powinno być 1:0 dla gości, bowiem w sytuacji sam na sam ze Szmatułą znalazł się Wojciech Kędziora. Uderzył mocno, lecz bramkarz Zielonych zdołał wyekspediować piłkę na rzut rożny. W późniejszej fazie meczu wybronił trzy stuprocentowe sytuacje m.in. Pawła Gamli i ponownie Kędziory. - Jestem po to, aby bronić jak najlepiej - powiedział Sportowym Faktom po meczu golkiper poznańskiego klubu.
Gdy wydawało się, że Warta zremisuje to spotkanie bezbramkowo, co byłoby dużym sukcesem, bo Piast jest liderem drugiej ligi, to w ostatniej minucie goście zdobyli bramkę po rzucie wolnym pośrednim, który świetnie wykonał Piotr Petarz. - Szkoda tej ostatniej akcji, ale Petarz dobrze przymierzył i strzał był bardzo mocny. Ta nakładka była niepotrzebna, bo to prawie jak rzut karny - opowiada Szmatuła.
Były zawodnik m.in. Lecha Poznań i Zagłębia Lubin przyznał, że remis był bardzo blisko, ale to Piast był zespołem lepszym. - Nie da się wygrać meczu jeśli nie oddajemy prawie wcale strzałów i nie stwarzamy takich dogodnych sytuacji. Piast miał ich więcej i strzelił jedną bramkę. Niestety wygrywa zespół, który miał więcej okazji. Piast grał lepiej w środku pola. Gratuluje im zwycięstwa. Remis był bardzo blisko, ale niestety straciliśmy bramkę. Były momenty, że graliśmy w miarę dobrze, ale Piast to doświadczona drużyna i pewny kandydat do awansu - zakończył Szmatuła.