Fantastyczny rok Roberta Lewandowskiego. Polak utrzymał się na światowym szczycie

PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Jamal Musiala
PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Jamal Musiala

Robert Lewandowski zakończył rundę jesienną bramką numer 69 w sezonie. Tym samym w drugim kolejnym roku utrzymał się na absolutnym światowym szczycie.

To był fantastyczny rok dla Roberta Lewandowskiego. Nasz napastnik potwierdził, że jest w tej chwili jednym z najlepszych, a może najlepszym piłkarzem świata. Stare powiedzenie mówi, że trudniej utrzymać się na szczycie, niż na niego wejść. Lewandowski się utrzymał.

Na pewno gablota Polaka nie była tak okazała jak rok temu, gdy Bayern Monachium wygrał wszystko co możliwe, ale indywidualnie nasz piłkarz grał bez zarzutu. Przede wszystkim pobił rekord Gerda Muellera, który przetrwał 49 lat i wydawało się, że nikt nigdy nie zdoła już go pobić.

Po drugie zbliżył się na niebezpieczną odległość do drugiego rekordu genialnego niemieckiego snajpera. W klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Bundesligi traci do "Der Bombera" już tylko 69 bramek. Biorąc pod uwagę to, w jakim tempie strzela, nie można wykluczyć, że ten rekord w końcu padnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!

Na koniec rundy ma na koncie 19 bramek w 17 meczach i raczej jest oczywiste, że osiągnie 30 goli w Bundeslidze w trzecim kolejnym sezonie i w piątym, od kiedy przyjechał do Niemiec.

Na jednej półce z Messim

Kilka lat temu, w latach 2015 i 2016, wydawało się, że Lewandowski jest już blisko szczytu, ale tam miejsca są zarezerwowane dla dwóch zawodników: Leo Messiego  i Cristiano Ronaldo. Ewentualnie jako następców wskazywano Neymara czy Kyliana Mbappe. Chłopak z mało piłkarskiego kraju, jakim jest Polska, nie pasował do wielkiego futbolu. A jednak... Mbappe czy Neymar to fantastyczni zawodnicy, ale na koniec 2021 roku możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że Lewandowski jest od nich wyżej. Właśnie Polak osiągnął poziom wcześniej zarezerwowany dla dwóch najlepszych piłkarzy naszych czasów, a może i w historii. Doszło nawet do tego, że po dwóch meczach, w których nie strzelił bramki, zaczęto mówić o kryzysie Polaka.

Oczekiwania były ogromne, bo Lewandowski strzelał jak szalony. W lidze łącznie 58 goli w 47 meczach. Do tego 9 asyst. To statystyki, które znamy raczej z lig hokejowych. Do tego doszło 11 bramek w 12 meczach kadry narodowej. Dzięki cudownej bramce z Wolfsburgiem Lewandowski wyrównał najlepsze osiągnięcie CR7 w karierze - 69 goli w roku kalendarzowym. Portugalczykowi wystarczyło do Złotej Piłki, Polakowi niestety nie.

To na pewno największe rozczarowanie tego roku dla Lewandowskiego. Niestety, ciąży mu polska kadra, która nie jest w stanie dostosować się do poziomu swojego kapitana. Polska rozczarowała podczas mistrzostw Europy. Gdyby osiągnęła sukces, "Lewy" miałby większą szansę zdobyć tytuł najlepszego piłkarza świata. Nawet jeśli plebiscyt "France Football" jest bardziej konkursem popularności, to jednak jest to wciąż najbardziej prestiżowa nagroda indywidualna na świecie.

To, co na pewno cieszy, to ciągły rozwój piłkarza. Widać, że szuka nowych rozwiązań, że stał się zawodnikiem znacznie lepiej grającym jeden na jednego. Nie tylko efektywnym, ale też efektownym. Asysta przy niedawnej bramce Thomasa Muellera w meczu z Barceloną, gdzie wkręcił w ziemię Gerarda Pique, pokazała, że Lewandowski nie jest tylko snajperem, ale kapitalnym piłkarzem, który fantastycznie czuje się z piłką przy nodze. Kilka lat temu tego nie było. Był fantastycznym snajperem, ale stawiał na prostsze rozwiązania. Do tego dochodzi świetna gra w kombinacji na małej przestrzeni, bardzo dobra współpraca z kolegami. Jeśli kilka lat temu mówiliśmy, że jest napastnikiem kompletnym, to dziś jest nim znacznie bardziej.

Z wielkimi oczekiwaniami wejdziemy w rok 2022. Lewandowski skończy w nim 34 lata, ale sam niedawno mówił, że biologicznie ma lat 26, a to znaczy, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Co jest ważne, nie możemy dziś powiedzieć, że marzymy o tym, by został na tym poziomie, na którym jest. Przyzwyczailiśmy się bowiem do tego, że Robert Lewandowski przesuwa kolejne granice. Przebija swoje szklane sufity, jest to tylko kwestia czasu.

ZOBACZ inne teksty autora

Źródło artykułu: