W Polsce Paulo Sousa nazywany jest "siwym bajerantem". Wszystko za sprawą pozostawienia reprezentacji Polski na trzy miesiące przed barażami, mimo wielu zapowiedzi zbudowania silnej drużyny. Teraz przed Portugalczykiem nowe wyzwanie, gdzie presja może być także bardzo wysoka.
Były selekcjoner polskiej kadry narodowej związał się kontraktem z Flamengo. Świeżo podpisana umowa będzie miała swoją ważność przez dwa sezony. Julio Cesar podczas rozmowy z "Przeglądem Sportowy" nie miał jednak wątpliwości, że będzie to bardzo trudne wyzwanie dla Sousy.
- Po pierwsze, to nie jest już ten zespół, który w 2019 roku wygrał Copa Libertadores. Obecna ekipa sprawia wrażenie zmęczonej, wyeksploatowanej. Nie ma już świeżości i polotu co dwa lata temu. Posiada kilku bardzo doświadczonych graczy, ale bliskich końca kariery. Trudność dla Sousy polega jednak na tym, że ogłoszenie go szkoleniowcem zbiegło się w czasie z rozstaniem z Benfiką Lizbona trenera Jorge'a Jesusa. To właśnie po niego wysłannicy brazylijskiego klubu udali się w grudniu do Portugalii. Wrócili jednak z kim innym, czego wielu kibiców Flamengo nie może przeboleć - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Michał Listkiewicz nie przebierał w słowach. Mocna wypowiedź o Paulo Sousie. "To cyniczny facet"
Za Portugalczykiem nie przemawiają na pewno statystyki dot. jego pracy w polskiej kadrze narodowej. Pod jego wodzą Polacy zwyciężyli zaledwie sześć razy w 15 rozegranych spotkaniach, tracąc bramki nawet z Andorą czy San Marino.
Największy niesmak pozostawia jednak porażka z Węgrami. To właśnie decyzja o niewystawieniu najsilniejszej, możliwej pierwszej jedenastki znacząco przyczyniła się do tego, że Biało-Czerwoni nie byli rozstawieni w losowaniu barażowym. W związku z tym w pierwszym meczu będą musieli mierzyć się na terenie rywala, którym 24 marca będą Rosjanie.
Francuzi wycenili Arkadiusza Milika. Transfer wchodzi w grę
Strzelanina na Treningu Noworocznym Cracovii!