HOP:
Emocjonujący pojedynek w Poznaniu: Bardzo dobre widowisko mogli zaobserwować kibice w Poznaniu. Miejscowa Warta zremisowała z GKS-em Katowice 3:3. Katowiczanie prowadzili już 2:0, później poznaniacy doprowadzili do remisu 2:2. Ostatecznie padły jeszcze dwa gole. Nie można nie wyróżnić także dwóch głównych aktorów tych zawodów. Marcin Klatt jest obecnie liderem klasyfikacji strzelców i można powiedzieć, że odbudowa jego formy wreszcie się zakończyła. Bardzo długo dochodził do wysokiej dyspozycji, na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów miewał mecze, po których wielu wróżyło mu ławkę, a nawet pożegnanie się z Wartą. W końcu jednak, z pomocą indywidualnego trenera, zaczął regularnie zdobywać gole i dziś ma nieoceniony wpływ na wyniki całej drużyny. Klatt w ostatniej kolejce zdobył dwa gole. Podobnym wyczynem popisał się piłkarz z Katowic - Bartosz Iwan.
Wejścia smoka: Prawdziwe wejście smoka zaliczył Łukasz Gikiewicz z ŁKS-u Łódź. Drużyna GKP Gorzów prowadziła w Łodzi, w zespole ŁKS-u na boisku pojawił się Gikiewicz i już pięć sekund później wpisał się na listę strzelców, czym doprowadził do remisu. Cóż to była za zmiana. W Stalowej Woli Dariusz Kołodziej na placu gry zameldował się w 30. minucie, a w 45. minucie wpisał się na listę strzelców. Drugie trafienie pomocnik Górali dołożył już w 64. minucie.
Pierwsze wygrane w sezonie: Przełamały się w końcu ekipy Górnika Łęczna i Podbeskidzia Bielsko-Biała, które odniosły pierwsze zwycięstwa w sezonie. Piłkarze z Łęcznej na własnym stadionie pokonali dotychczasowego lidera - Flotę Świnoujście. Zwyciężyło także Podbeskidzie Bielsko-Biała. Górale wygrali w Stalowej Woli z miejscową Stalą 4:2, mimo że przegrywali już dwoma golami. Pogoń za dobrym wynikiem okazała się jednak skuteczna. Podkreślić także należy trenerski nos Marcina Brosza, który widząc, że jego drużynie nie idzie już w pierwszej połowie dokonał dwóch zmian (desygnował na plac gry między innymi Dariusza Kołodzieja, który zdobył dwa gole), a tuż po przerwie zaryzykował zmieniając kolejnego zawodnika. Tak powinien reagować dobry szkoleniowiec.
BĘC:
Tomasz Wietecha: Golkiper Stali Stalowa Wola w samej końcówce pierwszej połowy pojedynku pomiędzy Stalą a Podbeskidziem Bielsko-Biała popełnił błąd, który jak się później okazało był brzemienny w skutkach. Wietecha fatalnie interweniował przy uderzeniu Dariusza Kołodzieja z rzutu wolnego w ostatnich sekundach pierwszej odsłony meczu. W drugiej połowie sędzia dopatrzył się faulu kapitana Stali w polu karnym i odgwizdał jedenastkę. Kołodziej pewnie ją wykorzystał i doprowadził do remisu. Później zawodnicy Podbeskidzia zdobyli jeszcze dwa gole i wygrali mecz w Stalowej Woli. Wietecha kolejnego już spotkania w sezonie nie zaliczy do udanych.
Widzew Łódź: Widzew Łódź miał mocny początek, gdzie wygrywał z każdym i szybko zniwelował ujemne punkty. Ostatnio w maszynce z Łodzi coś się jednak zacięło. Najpierw łodzianie wymęczyli zwycięstwo z Wartą Poznań, później przegrali w Ząbkach z Dolcanem, zremisowali w Lublinie z Motorem, a teraz znów podzielili się punktami - tym razem z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Wydawało się, że na własnym stadionie Widzewiacy wygrają wszystkie pojedynki - już teraz wiemy, że tak nie będzie. Łodzianie mają ostatnio problem ze strzelaniem goli, a bez zdobytych bramek spotkania nie można wygrać.
Krzysztof Stodoła: Gol z końcówki pojedynku pomiędzy Zniczem Pruszków a MKS-em Kluczbork padł w kuriozalny sposób. Wydawało się, że w tej sytuacji piłka wręcz nie może wpaść do siatki, a jednak. Spory udział w tym trafieniu miał golkiper MKS-u, Krzysztof Stodoła, który niefortunnie obliczył tor lotu piłki. Norbert Jędrzejczyk ze Znicza chciał wybić piłkę jak najdalej od swojej bramki. Zrobił to jednak tak precyzyjnie, że futbolówka przelobowała bramkarza MKS-u. Tego gola możesz zobaczyć Tutaj.