Robert Lewandowski i jego droga do gwiazd. Historia jak z filmu
Historia kariery Roberta Lewandowskiego jest absolutnie unikatowa. Chyba jeszcze żaden piłkarz nie pokazał, że można tak wiele osiągnąć ciężką pracą. Z zawodnika przeciętnego, może dobrego, stał się najlepszym piłkarzem świata.
Gdy pod koniec roku 2015 Lewandowski, wybrany w sobotę po raz kolejny Sportowcem Roku w Polsce, w Glasgow całym impetem wpadł z piłką do bramki Szkotów, był to jeden z najbardziej symbolicznych jego momentów w kadrze, ale też jedna z najważniejszych chwil naszej reprezentacji. Polska przegrywała 1:2, wiedzieliśmy, że remis da nam awans na Euro 2016 Lewandowski wykorzystał całą swoją siłę fizyczną i siłę woli.
Bramka symboliczna
- Dla mnie to jego najbardziej charakterystyczny moment w kadrze - mówi WP SportoweFakty Nawałka i dodaje: - W doliczonym czasie gry Grosicki wykonywał rzut wolny. Piłka mu jakoś zeszła i wpadła między bramkarza a obrońców. Wtedy doskoczył do niej Robert i wepchnął ją z całą mocą do bramki. Wyprzedził obrońców, do których miał przecież kilka metrów straty i strzelił w sobie tylko wiadomy sposób. W tej bramce wyrażała się ta jego wielka determinacja, niespotykana siła i mentalność, przekonanie o tym, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczkiW tamtym czasie wydawało się, że nie można grać lepiej. Gdy więc Lewandowski zajął "zaledwie" czwarte miejsce w plebiscycie "France Football", wydawało się, że ustawił swój pułap najwyżej jak się da, ale Olimp miał być poza jego zasięgiem.
Dziś patrząc na to wydarzenie z perspektywy początku roku 2022, wiemy, że to był tylko ważny epizod w niezwykłej karierze Roberta. Karierze, która jest trochę jak taki stereotypowy amerykański film, w którym główny bohater ćwiczy, walczy, pokonuje przeszkody, mści się, udowadnia coś wszystkim i w końcu dokonuje się jego przemiana od niezdarnego chuderlaka do wielkiego niezniszczalnego herosa. To oczywiście tani schemat powtarzany setki razy. Ale jakże życiowy.
Przecież do dziś można spotkać się z opiniami trenerów z Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, że jako nastolatek Robert niczym specjalnym się nie wyróżniał. Michał Zapaśnik, zawodnik z Otwocka, który wygrywał w tamtym czasie z Lewym rywalizację o miejsce w kadrze Mazowsza, wspomina:
- Bobek, tak na niego wtedy mówiliśmy, był drobny i niepozorny, ale miał wiele cech, które pokazywały, że może grać na wysokim poziomie. W piłce oprócz dobrej gry musi być też spełniony szereg innych warunków. Drużyna "odpala", trener na ciebie stawia, znajdujesz się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
Zapaśnik został świetnym i cenionym trenerem dzieci w swojej miejscowości, Lewandowski jest najlepszym piłkarzem świata.
Bezcenne wsparcie rodziców
"Lewy" nie mógł przebić się w młodzieżówce, ale też w warszawskiej Legii, o czym już powstały różne legendy. Najpierw został odrzucony przez akademię. Zbiegło się to w czasie ze śmiercią ojca, Krzysztofa. Robert miał zaledwie 17 lat, ojciec był tym, który w znacznym stopniu prowadził jego karierę.Jego rola w kształtowaniu kariery syna była niebagatelna. Krzysztof Lewandowski nigdy nie oszczędzał i sportowym pasjom swoich dzieci podporządkował życie. Wraz z żoną, Iwoną, tak planowali dzień, by córka Milena i młodszy o trzy lata Robert nigdy nie spóźnili się na trening. Nie oszczędzali na sprzęcie.
Jak czytamy w książce "Nienasycony" Piotra Wołosika i Łukasza Olkowicza: "Byli ciągle w biegu, ciągle w pośpiechu, ale lubili to. Nawet podczas komunii Roberta patrzyli nerwowo na zegarek, żeby zdążył na derbowy mecz Varsovii z Polonią Warszawa. Znali się z proboszczem, wcześniej powiedzieli mu o kolizji terminów i o tym, jak synowi zależy, żeby zagrać w tym spotkaniu".
To wszystko mogło się skończyć, gdy Legia zdecydowała, że nie będzie dłużej współpracowała z Lewandowskim. Młody zawodnik, zupełnie rozbity, załamany, nieświadomy gigantycznej siły, która w nim drzemie, trafił do Znicza Pruszków. Tam zajął się nim Andrzej Blacha.
Dziś wyklęty człowiek polskiego futbolu, dożywotnio zdyskwalifikowany z piłki nożnej, uratował karierę najlepszego - być może - piłkarza w naszej historii. Kolejny gotowy scenariusz na film.
- Był w tragicznym stanie psychicznym, dlatego bardzo powoli wprowadzałem go do zespołu. Emanował brakiem pewności siebie, apatycznością i rozkojarzeniem. Gdy trzeba było podejmować szybkie decyzje, on był myślami gdzie indziej - mówi nam Blacha.