Ogromna szansa dla Tymoteusza Puchacza. Czy sprawdzi się u lidera ligi tureckiej?

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz

Odejście Tymoteusza Puchacza z Unionu Berlin jest rozsądną decyzją. Wiele wątpliwości wzbudza jednak kierunek wypożyczenia. Trabzonspor nie musi być dobrym miejscem do rozwoju dla reprezentanta Polski.

Wypożyczenie do Trabzonsporu to szansa dla Tymoteusza Puchacza. Bieżący sezon dla reprezentanta Polski jest mocno rozczarowujący. Dobre występy w lidze tureckiej mogą sprawić, że notowania piłkarza wzrosną.

Występy Puchacza w Unionie Berlin możemy policzyć bez większego wysiłku. Obrońca rozegrał łącznie 7 meczów, z tego wszystkie w pucharach. Reprezentant Polski nie  zadebiutował w Bundeslidze, a jego obecność w kadrze meczowej była rzadkością. Decyzja o wypożyczeniu to jedyny rozsądny wybór dla wszystkich stron - samego zawodnika, klubu wypożyczającego i nabywającego.

Klub znany Polakom

Puchacz trafia do zespołu, który jest znany w Polsce. W Trabzonsporze grało wielu Polaków, m.in. Mirosław Szymkowiak, Arkadiusz Głowacki, Adrian Mierzejewski oraz Piotr i Paweł Brożek. Jednak nie wszyscy pobyt w Turcji zaliczą do udanych. Znacznie więcej oczekiwano po braciach, dla których gra w klubie była jedynie krótkim epizodem. Można mieć zatem wątpliwości, czy jest to odpowiednie miejsce dla 22-latka.

ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami

- Fani mu ufają i mówią o tym transferze jako okazji - mówi WP SportoweFakty Burak Zihni, turecki dziennikarz. - Kochamy polskich graczy Szymkowiaka i Głowackiego - dodaje.

Wybór staje się szczególnie nieoczywisty, gdy zerkniemy w tabelę. W niej Trabzonspor przewodzi i jest na dobrej drodze, aby sięgnąć po mistrzostwo. Wątpliwości pojawia się wiele, bo przecież Puchacz w Berlinie miał problemy z regularną grą.

Wszystko na to wskazuje, że Puchacz został ściągnięty do Trabzonu, aby zająć miejsce kontuzjowanego Andersa Trondsena. 26-latek nabawił się urazu, który prawdopodobnie wykluczy go z gry na dłuższy czas.

W ostatnich tygodniach na lewej obronie byli ustawiani inni zawodnicy na zastępstwo, tacy jak: Stefano Denswil, Bruno Peres czy Ismail Koybasi. Szczególnie ten ostatni może być konkurentem dla Puchacza, dla którego lewa obrona to nominalna pozycja.

Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że reprezentant Polski nie powinien się obawiać rywalizacji w składzie, szczególnie z Koybasim. Według Zihniego, Puchacz będzie pierwszym wyborem trenera Abdullaha Avciego na lewej obronie.

Do zespołu dołączył niedawno nowy piłkarz. Transfer Yusufa Erdogana został potwierdzony 14 stycznia. Piłkarz przeszedł z Kasimpasy - innego tureckiego klubu - do Trabzonsporu, w którym już kiedyś występował. Zawodnik nominalnie gra jako skrzydłowy lub boczny pomocnik. Istnieje prawdopodobieństwo, że trener będzie chciał go sprawdzić na pozycji Puchacza.

- Trondsen jest kontuzjowany, Denswil może też grać jako lewy obrońca. Koybasi jest niewystarczający, ale nowo sprowadzony Yusuf Erdogan może grać na tej samej pozycji - mówi nam Fatih Haliscelik, turecki dziennikarz.

Trudny wybór

Zmiana otoczenia jest lepszym wyborem, niż brak regularnej gry. W Unionie reprezentant Polski nie mógł na to liczyć. Wypożyczenie staje się jedyną oczywistą decyzją, szczególnie dla piłkarza mającego aspiracje do gry w drużynie narodowej.

- Puchacz nie miał zbyt wiele okazji do pracy z zespołem, ale my też chcemy żeby grał. Trener podejmie ostateczną decyzję - stwierdza Haliscelik.

Klub znad Morza Czarnego ma dziesięć punktów przewagi nad drugim Konyasporem. Największe tureckie kluby tj. Galatasaray, Besiktas, Fenerbahce nie liczą się w walce o mistrzostwo. Puchacz znów wybrał klub, w którym będzie musiał udowodnić swoją wartość.

Piłkarze Trabzonsporu w najbliższej kolejce zmierzą się z ósmym w tabeli Sivassporem. Spotkanie odbędzie się w sobotę 15 stycznia o godz. 14.

To byłby transferowy hit! Legia zainteresowana reprezentantem Polski >>
Zmiany w klubie Krychowiaka. Niemiecki trener sprawdzi się w Rosji >>

Źródło artykułu: