Goście musieli znów radzić sobie bez kontuzjowanego jeszcze Cristiano Ronaldo, a także bez Scotta McTominaya, który dał wygraną nad The Villans w poniedziałkowym spotkaniu Pucharu Anglii.
Czerwone Diabły od początku mocno naciskały rywali i to się opłaciło. Po dwóch rzutach rożnych i dwóch wolnych Bruno Fernandes mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce, wykorzystując dużą ilość miejsca, jaką miał przy czwartym stałym fragmencie gry.
Nie popisał się Emiliano Martinez, który wypuścił piłkę z rąk. Ta przeleciała mu jeszcze między nogami i przekroczyła linię bramkową. Jedynym usprawiedliwieniem bramkarza mogłoby być zasłonięcie widoku przez Edinsona Cavaniego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
W kolejnych minutach przyjezdni nie dawali gospodarzom szans na skuteczne akcje, sami tworząc następne okazje. Bliski szczęścia był Mason Greenwood, ale Martinez tym razem nie dał plamy. Później kilka razy wykazać musiał się też David de Gea. Miejscowi długo nie oddawali żadnego strzału, ale jak już doszli do głosu, to obrońcy i bramkarz z Manchesteru musieli się napocić.
Pierwsza połowa trwała pięć prawie sześć minut dłużej. Doliczono trzy, lecz zaraz po wskazaniu sędziego pomocy medycznej po faulu Elangi potrzebował Ezri Konsa. W drugiej części spotkania już go nie oglądaliśmy. Po 45 minutach Manchester United prowadził z Aston Villą 1:0.
Druga odsłona pojedynku była zdecydowanie bardziej wyrównana. Oba zespoły miały swoje okazje, a częściej zagrożenie stwarzali gospodarze. David de Gea miał sporo pracy, ale dzielnie bronił dostępu do własnej bramki. Lekką przewagę mieli The Villans, ale po godzinie gry do głosu ponownie doszli goście. Minimalnie mylili się Elanga i Greenwood.
Brzydkiego zachowania dopuścił się w 65. minucie Douglas Luiz. Po starciu pod jego nogami znalazł się Bruno Fernandez, a zawodnik Aston Villi nadepnął na jego nogę. Sędzia tego nie zauważył, więc obyło się bez kartki, a akcja była kontynuowana. Zakończyła się jednak spokojnie pod nogami bramkarza Manchesteru United. Chwilę później Portugalczyk pięknie się odpłacił rywalom. Jego koledzy przejęli piłkę na połowie przeciwnika, Fred dograł do wbiegającego Fernandeza, a ten mocnym strzałem pod poprzeczkę wykończył akcję i powiększył prowadzenie swojego zespołu na 2:0.
Nie był to koniec emocji, ponieważ miejscowi wciąż naciskali. To się opłaciło, bo po przeprowadzeniu ładnej akcji zespołowej bramkarz przyjezdnych nie miał nic do powiedzenia. Świetne podanie na środek pola karnego otrzymał Jacob Ramsey, który miał dużo miejsca i mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.
Zaledwie pięciu minut potrzebowali piłkarze Stevena Gerrarda, by doprowadzić do wyrównania. Znakomitym zgraniem popisali się Ramsey i Coutinho. Tym razem to ten pierwszy dynamicznie wyszedł do podania w polu karnym, by od razu wyłożyć piłkę do kolegi, który pokonał de Geę.
W końcówce to miejscowi mieli jeszcze szansę strzelić zwycięskiego gola, jednak ostatecznie pojedynek zakończył się podziałem punktów. David de Gea długo ratował swój zespół, ale przy sytuacjach bramkowych nie miał za wiele do powiedzenia.
Całe spotkanie zagrał Matty Cash. Reprezentant Polski nie był zbyt widoczny, lecz zabłysnął przy kilku dośrodkowaniach w pole karne.
Aston Villa - Manchester United 2:2 (0:1)
6' Bruno Fernandez 0:1
67' Bruno Fernandez 0:2
77' Jacob Ramsey 1:2
81' Philippe Coutinho 2:2
Składy:
Aston Villa: Emiliano Martinez - Matty Cash, Ezri Konsa (46' Kortney Hause), Tyrone Mings, Lucas Digne - Morgan Sanson (68' Philippe Coutinho), Douglas Luiz, Jacob Ramsey - Ollie Watkins, Danny Ings, Emiliano Buendia.
Manchester United: David de Gea - Diogo Dalot, Victor Lindelof, Raphael Varane, Alex Tellex - Fred, Nemanja Matić - Mason Greenwood (89' Donny van de Beek), Bruno Fernandes (89' Jesse Lingard), Anthony Elanga - Edinson Cavani.
Sędzia: David Coote
Żółte kartki: Lucas Digne - Nemanja Matić, Bruno Fernandez.
Czytaj również:
Niebywały wyczyn "Lewego". Dokonało tego tylko dwóch piłkarzy
W Premier League znowu zamieszanie. Derby Londynu przełożone