Kadencja Marka Papszuna w Rakowie trwa już blisko sześć lat. Kiedy zaczynał pracę w częstochowskim klubie, ten grał w II lidze. W tym czasie Papszun stworzył jedną z potęg PKO Ekstraklasy, poprowadził klub do wicemistrzostwa Polski i zdobycia krajowego pucharu, a do tego był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.
Tak świetna praca sprawiła, że trenerem zainteresowała się Legia Warszawa, ale ten wolał zostać w Rakowie. Mało tego: był jednym z kandydatów do objęcia reprezentacji Polski po Paulo Sousie, ale ostatecznie nie dostał żadnej oferty i zdecydował się na przedłużenie kontraktu z częstochowskim klubem.
47-latek jest jednym z najlepszych trenerów w Polsce, co potwierdza kolejnymi dobrymi sezonami i wynikami. Teoretycznie przed nim jeszcze wiele lat pracy w zawodzie. W 2017 roku złożył jednak publiczną obietnicę żonie. W wywiadzie powiedział, że pracować jako trener będzie przez dekadę, a później przejdzie na emeryturę.
ZOBACZ WIDEO: Nawałka nagle ma konkurencję. Były selekcjoner tłumaczy działania PZPN
Papszun nadal podtrzymuje tę deklarację, ale widzi szansę na przedłużenie tego okresu. - Zostały mi gdzieś ze trzy lata. Najlepiej wie żona, ona czeka. Taki jest plan. Zobaczymy, co z niego wyjdzie. Może trochę zmiękczy się żonę, może jakiś urlop... Na razie o tym nie myślę - powiedział "Przeglądowi Sportowemu".
Szkoleniowiec nie wyklucza też, że całą karierę na najwyższym szczeblu rozgrywek spędzi w Rakowie Częstochowa. Jego kontrakt obowiązuje do końca sezonu 2022/23.
- To też byłaby fajna historia, domknięcie klamrą. Gdyby ktoś w kwietniu 2016 roku, kiedy przyjechałem do Częstochowy, powiedział, że tyle czasu będę trenerem Rakowa, bym w to nie uwierzył - dodał.
Czytaj także:
Andrij Szewczenko trenerem Polaków? Niepokojący głos z Ukrainy
Sensacyjny zwrot akcji w sprawie selekcjonera. Adam Nawałka już nie jest faworytem