Prezes PZPN Cezary Kulesza w poniedziałek (31 stycznia) ma oficjalnie zaprezentować nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Głównymi kandydatami do objęcia zespołu narodowego są: Andrij Szewczenko, Adam Nawałka i Jan Urban.
Według 22-krotnego reprezentanta (w latach 1999-2006), Tomasza Frankowskiego, podczas poniedziałkowej konferencji prasowej szefa PZPN można spodziewać się praktycznie wszystkiego.
- Początkowo wyglądało to tak, że Adam Nawałka spełniał wszystkie kryteria, aby objąć zespół i go poukładać. Niuanse kontraktowe spowodowały, że prezes Kulesza postanowił się zmierzyć z obcokrajowcami. Prezes chce chyba zaryzykować i zaskoczyć opinię publiczną. Zatrudnienia Nawałki oczekiwali wszyscy - ocenił Frankowski w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
Czterokrotny król strzelców polskiej ekstraklasy podkreślił, że ewentualny wybór Szewczenki byłby bardzo ryzykowny. - Przy jego wyborze zobaczymy sromotną porażkę albo spektakularny sukces. (...) Z drugiej strony, Kulesza może faktycznie od dawna celuje w Szewczenkę. Jednak tutaj spółka skarbu państwa musiałaby w trzech czwartych dotować jego pensję - dodał.
Były zawodnik m.in. Jagiellonii Białystok, Wisły Kraków i Chicago Fire uważa, że w temacie nowego selekcjonera kadry Polski wszystko jest możliwe, a następcą Paulo Sousy wcale nie musi zostać Szewczenko, Nawałka czy Urban.
- W poniedziałek wszystko jest możliwe. Być może będzie to jedyny selekcjoner, którego prezes Kulesza wybierze w trakcie tej kadencji. Zapewne dlatego tak długo analizuje swój wybór - podsumował 47-letni Frankowski.
Zobacz:
Dziwna gra związku i marnowanie czasu przed kluczowymi meczami
"Telenowela i same gafy". Były selekcjoner krytykuje PZPN
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak zmieni dyscyplinę?! Do sieci trafiło wymowne wideo