Krzysztof Piątek po raz drugi zagrał w podstawowym składzie Fiorentiny. Poprzednio rozpoczął na boisku mecz ligowy z Cagliari Calcio. Powrót do Serie A był subtelny, nie było widać porozumienia między Polakiem a pozostałymi graczami Violi. Czasu na przekonanie do siebie trenera Vincenzo Italiano nie ma tak dużo, ponieważ klub nie oszczędzał na transferze innego nowego napastnika Arthura Cabrala.
Polak strzelił gola na 1:0 w 9. minucie. Krzysztof Piątek zabrał się za wykonanie rzutu karnego przyznanego za faul na Nicolasie Gonzalezie i po wideo weryfikacji. Nie miał problemu ze zmyleniem Juana Musso i kopnięciem piłki w odsłoniętą część bramki. Drugi gol dla Fiorentiny był jednocześnie 11. w karierze Piątka w Pucharze Włoch. Od początku sezonu w 2018 roku nie ma skuteczniejszego piłkarza w tych rozgrywkach.
Piątek nawiązywał do świetnego meczu rozegranego w Bergamo w barwach Milanu. Piękne gole pozwoliły Rossonerim zwyciężyć w derbach Lombardii. Wtedy Polak zdobył po jednej bramce w obu połowach, a czas pokazał, że historia lubi się powtarzać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"
Atalanta rozpędziła się po około pół godzinie. W 30. minucie nagrodziła się golem na 1:1. Davide Zappacosta dostał podanie od Remo Freulera i pozbawił zaliczki Fiorentinę. Przed przerwą przebudzeni podopieczni Gian Piero Gasperiniego mogli nawet objąć prowadzenie, ale futbolówka po strzale Jeremiego Bogi zatrzymała się na słupku. Atalanta zaczęła pokazywać pazury.
Gra stała się szarpana, nie brakowało w niej przerw spowodowanych urazami. Na Twitterze denerwował się Zbigniew Boniek i zarzucał piłkarzom, że są ze szkła. "Zawsze są na ziemi. Wstyd" - napisał wiceprezydent UEFA.
W 54. minucie Piątek miał możliwość zdobycia dubletu po wrzutce z rzutu wolnego Cristiana Biraghiego, ale nie złożył się dobrze do strzału głową i spudłował. W 56. minucie trafiła natomiast Atalanta i po odwróceniu wyniku, znalazła się na prowadzeniu 2:1. Jeremie Boga ruszył na przebój pod bramkę i pokonał Pietro Terracciano w sytuacji sam na sam. Tym samym zrehabilitował się za pudło sprzed przerwy.
Fiorentina potrafiła doprowadzić do remisu 2:2 po kolejnym absurdalnym faulu w polu karnym - tym razem Teuna Koopmeinersa na Youssoufie Malehu. W 71. minucie Krzysztof Piątek co prawda nie pokonał strzałem z jedenastki Juana Musso, ale dostał możliwość wykonania dobitki i nie pozwolił sobie na kolejne niepowodzenie.
Fiorentina rozstrzygnęła mecz w doliczonym czasie i grając w dziesięciu po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce dla Lucasa Martineza Quarty. Nikola Milenković nie pozwolił na dogrywkę, zgarnął piłkę wybitą po wrzutce z rzutu wolnego i oddał uderzenie na 3:2 zza pola karnego. W dramatycznych okolicznościach Viola zapewniła sobie miejsce w półfinale.
Atalanta BC - ACF Fiorentina 2:3 (1:1)
0:1 - Krzysztof Piątek (k.) 9'
1:1 - Davide Zappacosta 30'
2:1 - Jeremie Boga 56'
2:2 - Krzysztof Piątek 71'
2:3 - Nikola Milenković 90'
W 71. minucie Krzysztof Piątek (Fiorentina) nie wykorzystał rzutu karnego. Juan Musso obronił.
Składy:
Atalanta: Juan Musso - Jose Luis Palomino (37' Teun Koopmeiners), Merih Demiral, Berat Djimsiti - Hans Hateboer, Marten De Roon, Remo Freuler, Davide Zappacosta - Rusłan Malinowski (74' Luis Muriel), Jeremie Boga - Mario Pasalić (74' Matteo Pessina)
Fiorentina: Pietro Terracciano - Alvaro Odriozola, Igor, Lucas Martinez Quarta, Cristiano Biraghi - Youssef Maleh (81' Nikola Milenković), Lucas Torreira, Gaetano Castrovilli (59' Giacomo Bonaventura) - Nicolas Gonzalez (60' Riccardo Sottil), Krzysztof Piątek, Riccardo Saponara (75' Jonathan Ikone)
Żółte kartki: De Roon, Pasalić (Atalanta) oraz Igor, Martinez (Fiorentina)
Czerwona kartka: Lucas Martinez Quarta (Fiorentina) /79' - za drugą żółtą/
Sędzia: Michael Fabbri
Pozostałe ćwierćfinały Pucharu Włoch:
Inter Mediolan - AS Roma 2:0 (1:0)
AC Milan - Lazio 4:0 (3:0)
Juventus FC - US Sassuolo (czwartek, 21)
Czytaj także: Włosi mają pomysł na czas mundialu. Chcą lecieć do USA
Czytaj także: Smutny wieczór Krzysztofa Piątka i Bartłomieja Drągowskiego. To był nokaut