- Mamy Roberta Lewandowskiego i byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby u nas przeszedł na sportową emeryturę. Jestem przekonany, że on może grać na tym poziomie jeszcze przez kilka lat - powiedział Herbert Hainer w wywiadzie dla telewizji "Bild (więcej TUTAJ)".
Słowa prezydenta Bayernu Monachium, które padły w odpowiedzi na pytanie o ewentualny transfer na Allianz Arenę Norwega Erlinga Haalanda, odbiły się głośnym echem w środowisku. Portal sport1.de komentuje, że z powodu Lewandowskiego Bayern... zerwie z wieloletnią tradycją.
Jeśli reprezentant Polski zostanie na dłużej w Monachium (ma ważny kontrakt do czerwca 2023 r.) będzie to oznaczać, że Bayern odejdzie od polityki kadrowej, którą prowadził do tej pory w przypadku napastników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"
"Bayern zawsze podejmował bardzo racjonalne decyzje na tej pozycji: napastnik, bez względu na to, jak był dobry, zwykle musiał ustąpić, kiedy na rynku transferowym pojawiał się młody, topowy gracz, który mógłby go zastąpić" - czytamy.
Tak było w przypadku Brazylijczyka Elbera, którego zastąpił Roy Makaay. Następcą Holendra został z kolei Luca Toni. Potem byli jeszcze Mario Gomez i Mario Mandzukić. Tego ostatniego "zmusił" do odejścia z Bayernu... właśnie "Lewy".
Według informacji sport1.de, wkrótce odbędą się rozmowy między klubem i agentem Lewandowskiego, Pinim Zahavim. Bayern rozważa zaoferowanie swojemu najlepszemu strzelcowi dwuletniego kontraktu - nowa umowa obowiązywałaby do 2025 r.
Zobacz:
Niezniszczalny Lewandowski. W Bayernie jest jednym z nielicznych