Kilka dni temu w Polsce dyskutowano, czy reprezentacja Polski powinna jechać do Moskwy na mecz z Rosją. W obecnej sytuacji, według mnie - oczywiście, że nie. Ale to nie powinna być nasza, polska decyzja. Taki mecz w ogóle nie powinien się odbyć. UEFA, FIFA, MKOL i inne międzynarodowe organizacje sportowe powinny solidarnie podjąć decyzję: zawieszenie bądź wręcz wykluczenie Rosji ze struktur to jedyne rozsądne wyjście w obliczu tego, co się dzieje na wschodzie Europy.
Doszło do sytuacji, gdy świat sportu musi opowiedzieć się realnie po stronie Ukrainy. Dziś trudno wyobrazić sobie, że sportowcy putinowskiej Rosji będą jeździli na międzynarodowe zawody, na mecze i rywalizowali z innymi, przybijali piątki, jedli w tych samych stołówkach, spali w tych samych hotelach, śmiali się, żartowali, a inni będą udawali, że wszystko jest ok. Że w jednym wyścigu wystąpi przedstawiciel agresora i ofiary. To jakby znanego wszystkim sprawcę gwałtu przyjmować na wystawnej kolacji pod swoim dachem. Jawne kpiny z ofiary.
Zresztą pierwsze organizacje już zaczęły działać. Formuła 1 wstrzymała sprzedaż biletów na Grand Prix Rosji. Zawody są planowane co prawda dopiero na wrzesień i do tego czasu sporo może się wydarzyć, ale na poziomie symbolicznym taki ruch ma znaczenie.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
W przypadku UEFA sytuacja jest o tyle ciekawa, że działacze będą mogli udowodnić, czy dziś są niezależni, czy też jedynie są marionetkami w teatrze Putina. Nie zapominajmy, że jednym z wielkich sponsorów europejskiej piłki jest Gazprom, rosyjski potentat gazowy, największy wydobywca gazu na świecie.
Sprawa dotyczy bezpośrednio też nas, bo przecież wiceprezydentem UEFA jest Polak, Zbigniew Boniek. Od niego również mamy prawo żądać, by zajął zdecydowane stanowisko. Czy będzie udawał, że wszystko jest ok? Czy zapadnie na znieczulicę charakterystyczną dla świata sportu? Jeszcze kilka dni temu pisał, że w Moskwie jest bezpiecznie: "Na temat sankcji, politycznych rozwiązań się nie wypowiadam. Natomiast jedno jest pewne - nie ma dla naszej polskiej piłki bardziej bezpiecznego miejsc do rozegrania meczu niż Moskwa. Skoncentrujmy się na aspekcie sportowym, bo tylko na to mamy wpływ…".
Otóż wcale nie. Oczywiście międzynarodowe federacje wielokrotnie pokazywały, że kasa przesłania jakiekolwiek wartości etyczne, zwykle słyszymy utartą formułkę, że nie mieszamy sportu z polityką. Ale przecież nie jest powiedziane, że nie ma wyjątków od takich sytuacji. Pamiętamy choćby wykluczenie Jugosławii z Euro w 1992 roku czy też utrzymujące się przez dekady wykluczenie RPA ze struktur międzynarodowych z powodu apartheidu. Sięgając nieco głębiej, niemieckie drużyny narodowe przez kilka lat po wojnie nie mogły uczestniczyć w międzynarodowych rozgrywkach.
Nie ma wątpliwości, że atak na Ukrainę to wystarczający powód, by w ten sam sposób potraktować Rosję. W cywilizowanym świecie nie powinno być miejsca dla agresora, a tym bardziej w świecie sportu.
Nie mówimy przecież o wieloletnim dwustronnym konflikcie, ale o ataku jednego kraju na drugi. UEFA i FIFA lubią hasła o szacunku, o wyższych wartościach. Międzynarodowe federacje mają potężne narzędzia, dzięki którym mogą sprawić, że te hasła nie będą jedynie bezwartościowymi sloganami. Dziś Boniek i jego koledzy pokażą, czy mają jakiekolwiek zasady i normy etyczne. Mogą sprawić, że Rosjanie bardzo mocno odczują skutki swojej agresji, że ofiara nie jest jedynie po jednej stronie.
Często wielu komentatorów podnosi argument, że sankcje sportowe dotykają bogu ducha winnych sportowców. Jasne, to prawda, tak jest. Zakaz startu reprezentacji z uwagi na afery dopingowe też przecież szerzej dotyka tych, którzy byli i są czyści. Sankcje gospodarcze przecież też może najdotkliwiej dotykają zwyczajnych ludzi. Tak po prostu jest istota sankcji - poprzez niezadowolenie objętych represją i wykluczenie w ten sposób wywiera się wpływ na polityczne działanie władz państwa.