Patrząc na osiągnięcia Benjamina Imeha na polskich stadionach, nie ma się czym zachwycać. Najpierw dwie bramki w 22 występach w Ekstraklasie w Polonii, później brak bramek w Arce Gdynia, gdzie zrezygnowano z niego po pół roku i nie znalazł już zatrudnienia w Ekstraklasie. Sięgnęła po niego Zawisza Bydgoszcz, dla której w drugiej lidze zdobył 5 bramek w 31 meczach, by przenieść się do Wrocławia. Historia w Śląsku niezbyt udana - w sezonie 2007/2008 4 bramki w 26 grach, podobne osiągnięcie, 4 bramki w 22 grach osiągnął w sezonie 2008/2009 w zesple Tur Turek.
Benjaminowi Imehowi w tym czasie zarzucano wiele. Od ociężałości na boisku, po małe wyszkolenie techniczne i nieskuteczność. Ten sezon, powoli zadaje kłam poszczególnym mankamentom. Imeh wydaje się doskonale przygotowanym do gry, imponuje przygotowaniem fizycznym a także pewnością siebie, przebojowością na boisku. W 9 rozegranych przez siebie spotkaniach dla Dolcanu zdobył 4 bramki, dwie w I lidze, oraz dwie w spotkaniu Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice.
Wczoraj, mimo, że nie zdobył w Katowicach bramki, to na tle swoich kolegów prezentował się bardzo korzystnie. W I połowie jako jedyny stwarzał jakiekolwiek zagrożenie na boisku, w drugiej wygrywał pojedynki nawet z dwoma rywalami i był bliski rozstrzygnięcia losów spotkania.
Zaimponować mogła akcja z 70 minuty gry, gdy efektownie przedarł się po lewej stronie i fantastycznie uderzył z rogu pola karnego - na trybunach zapanowała chwilowa konsternacja, jednak jak się okazało piłka trafiła nie w okienko bramki a w boczną siatkę.
- Było bardzo blisko bramki. Wbiegając w pole karne miałem dośrodkowywać, ale zobaczyłem, że bramkarz chyba nie jest przygotowany na moje uderzenie. Strzeliłem mocno, trochę zabrakło do bramki, naprawdę szkoda. Minutę później udało mi się oszukać dwóch obrońców i mocno uderzyć, ale tym razem bramkarz odbił moje uderzenie. W I połowie gra wyglądała naprawdę nie najlepiej, w drugiej, obie drużyny postawiły bardziej na atak i mecz zrobił się emocjonujący - ocenił krótko po meczu sam Benjamin Imeh
Mecz z GKS był kolejnym po choćby ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock, w którym można było wyróżnić Nigeryjczyka. Sympatyczny napastnik wydaje się być na najlepszej drodze do tego by stać się, można by powiedzieć "w końcu", postrachem ligowych bramkarzy. Jeśli utrzyma swoją dyspozycję i poprawi skuteczność to niewykluczone, że po w tej chwili 27-letniego piłkarza sięgnie któryś z klubów ekstraklasy.