Lechia Gdańsk prowadziła z Wisłą Kraków 1:0, by ostatecznie zremisować. - Remis 1:1 to za mało w kwestii punktów, a przede wszystkim w kwestii tego, jak zagraliśmy II połowę. Pierwsza nie była idealna z naszej strony, ale była poprawna. Graliśmy piłką, wiedzieliśmy jak kreować przewagi na bokach. Liczba naszych szans nie była olbrzymia, ale jak gra się z drużyną defensywnie ustawioną walczącą o każdy punkt, to nie jest łatwe - przyznał Tomasz Kaczmarek.
- Powinniśmy skończyć wynikiem 2:0, mając kilka sytuacji, w których powinniśmy przykręcić tempo i zagrać precyzyjniej. II połowa była słaba i pokazuje co się chwilowo z nami dzieje. W trudniejszych momentach jest mało odwagi i odpowiedzialności, próbujemy przepchnąć mecz. Oczekuję dużo więcej od liderów tego zespołu, by grali odważniej. My 15 razy od stoperów zagraliśmy do Dusana Kuciaka, który zagrywał długą piłkę, bo nikt jej nie chciał - dodał.
Lechii brakowało też precyzji. - Dodatkowo mieliśmy wiele momentów, w których nie zamknęliśmy meczu. Nie możemy tak podchodzić do spotkania, musimy grać dużo odważniej, z większym przekonaniem. To ciekawy moment dla tego zespołu i dla mnie, w następnych tygodniach się okaże kim jesteśmy i ile jest w nas przekonania i jakości oraz osobowości w szatni. Tego brakowało na boisku i tak, jak zagraliśmy II połowę, niczego razem nie osiągniemy - przyznał Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO: Świat pod wrażeniem postawy PZPN. "Wszyscy powinni iść za przykładem Polski"
Druga połowa w wykonaniu Lechii miała wyglądać zupełnie inaczej. - Jestem bardzo zły ze względu na to, że plan na II połowę się nie zmienił. Chcieliśmy poprawić kilka detali. Oglądaliśmy kilka scen z I połowy i chcieliśmy poprawić się piłkarsko, by zamknąć ten mecz. To musi być powiązane z intensywnością, by chcieć to zrealizować z piłką. Na boisku pokazaliśmy się, jako zespół chcący jakoś wygrać 1:0, może przy okazji wykorzystując kontrę - podkreślił Tomasz Kaczmarek.
- Na początku dwie szanse miał Ondrasek, później mecz był wolny, nudny. Niby mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale bramka Wisły pasowała do nas, drużyny grającej bez pasji. Zawodnicy, którzy weszli z ławki nie mieli wpływu na to, by nas pociągnąć w innym kierunku. Zostało nam 10 kolejek. W 24 wypracowaliśmy sobie sytuację, by coś razem osiągnąć, ale teraz zadecyduje się jak bardzo tego chcemy i jak zawodnicy oraz ja jako trener jesteśmy w stanie pokazać jakość w tym wymagającym momencie - stwierdził.
Czy nie jest tak, że piłkarze z Gdańska boją się błędów? - Strach jest najgorszą rzeczą w życiu. To dobrzy zawodnicy, a każdemu zdarzają się błędy w rozegraniu. Dobry zawodnik chce piłkę, ma odwagę i ja tego od nich oczekuję. Cały tydzień na to trenujemy i na pewno to nie może być naszym standardem, by rozpamiętywać błędy - zauważył trener Lechii.
W sobotę na prawej obronie zagrał Joseph Ceesay. - To nie był pomysł, tylko rozwiązanie, bo Filip Koperski nie trenował z nami cały tydzień i wiedziałem, że nie zrobię mu przysługi wystawiając go od pierwszej minuty. David Stec też do końca nie jest z nami. Nie mieliśmy innego rozwiązania. Joseph poprawnie zagrał, ale jest w stanie zagrać jeszcze lepiej. To nie był nasz problem - podsumował Tomasz Kaczmarek.
Czytaj także:
Raków jedzie do lidera. Papszun nie ukrywa rangi meczu
Sensacyjne wieści ws. Krychowiaka