Zieloni, mimo gry w przewadze przez większość spotkania, tylko zremisowali z Jagiellonią Białystok (1:1), a potem przegrali z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (0:1), marnując rzut karny, bowiem Paweł Pawluczenko obronił strzał Franka Castanedy.
Kolumbijczyk, który miał być nową gwiazdą poznaniaków, podszedł do jedenastki bardzo lekceważąco, w dodatku nie on miał ją wykonywać, o czym po ostatnim gwizdku sędziego otwarcie mówił Dawid Szulczek. Jak więc rozwiązano problem tej niesubordynacji?
- Mamy swój regulamin i zasady, ale nie wychodzimy z nimi na zewnątrz. Wyciągnęliśmy konsekwencje wobec Franka, bo jako trener muszę dać przykład całej drużynie, że pewne sytuacje nie mogą mieć miejsca i nie będą akceptowane. Temat został już zamknięty i jeśli w przyszłości Frank nie będzie wyznaczony do wykonywania rzutu karnego, to do niego nie podejdzie. Jeśli natomiast będzie wyznaczony, to go wykona, a nie wykluczam, że to się jeszcze stanie - oznajmił szkoleniowiec poznaniaków.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 89. minuta, remis i nagle to! Można oglądać bez końca
Kto zatem będzie egzekutorem ewentualnej następnej jedenastki dla zielonych? Tutaj Szulczek stawia sprawę jasno, choć niczego nie ujawnia. - Na pewno nie będę mówił o wykonawcach rzutów karnych przed meczem. Nie mamy zamiaru ułatwiać zadania rywalom, zwłaszcza że ostatnio nie strzelaliśmy w ten sposób bramek. Unikamy robienia dodatkowego ciśnienia wokół karnych. Również dlatego nie zwiększamy liczby trenowanych strzałów z "wapna". Dotąd na zajęciach skuteczność z rzutów karnych to 75 proc. Do siatki wpadają trzy na cztery uderzenia - zaznaczył.
Jak Szulczek reagował na ostatnie niepowodzenia swojej drużyny? - Nie jestem typem trenera, który krzyczy w szatni, bo po zakończeniu meczu to by już nic nie zmieniło. Wszyscy mamy oczekiwania, chcemy wygrywać, ale gorąco może być przed pierwszym gwizdkiem i co najwyżej w przerwie. Później to już nie pomaga - stwierdził.
- Była oczywiście frustracja, ale przetrawiliśmy ją i zaczęliśmy tydzień z pozytywnymi emocjami. Mieliśmy wiosną lepsze wyniki z wyżej notowanymi zespołami, lecz mobilizacja jest taka sama na każdego przeciwnika - powiedział Szulczek.
W starciu z Górnikiem Zabrze warciarze będą musieli zatrzymać przede wszystkim Lukasa Podolskiego. - Taki piłkarz to wartość dodana dla każdej drużyny. Ma młotek w nodze, więc musimy mu maksymalnie utrudnić oddawanie strzałów. Jeśli jednak chodzi o liczby, to nie on, a Bartosz Nowak ma w Górniku najlepsze. Z naszej perspektywy dobrze, że nie ma tam już Jesusa Jimeneza. Zabrzanie posiadają sporo atutów, bardzo wybiegany środek pola. Jeśli chodzi jednak o założenia defensywne, dotąd ich wypełnianie wychodziło nam nieźle i potrafiliśmy wyłączać najmocniejsze strony rywali. Liczę, że to się utrzyma - zakończył.
Mecz 25. kolejki PKO Ekstraklasy Warta Poznań - Górnik Zabrze rozpocznie się w sobotę o godz. 15.00.
Czytaj także:
Transfer z Warty Poznań do Arki Gdynia
Warta Poznań walczy o nowy stadion. Spotkanie na najwyższym szczeblu