Miliarder w tarapatach. Tak się kończy przyjaźń z Putinem

Getty Images / Mikhail Svetlov / Na zdjęciu: Roman Abramowicz
Getty Images / Mikhail Svetlov / Na zdjęciu: Roman Abramowicz

Roman Abramowicz w desperacki sposób ratuje majątek. Jacht przetransportował do Czarnogóry, sam prawdopodobnie schronienie znalazł w Izraelu. Słynny klub Chelsea wystawił na sprzedaż. Ludzie, którzy nim kierują, wieszczą upadek.

Zanim rosyjskie wojska ruszyły w stronę Kijowa, majątek Romana Abramowicza był wyceniany na 9,4 mld funtów. Rosyjski oligarcha uwielbia luksus i wyjątkowe towarzystwo. Posiada największy jacht na świecie, na którym wyprawił też huczną imprezę sylwestrową. O tym, na ile go stać, niech świadczy fakt, że gościom czas umilał koncert na żywo Red Hot Chili Peppers.

Abramowicz, na prośbę Putina, kupił Chelsea 19 lat temu. Dzięki temu ocieplał w Anglii i wśród kibiców wizerunek Rosji, a kiedy dwa lata po tej transakcji potężnie dofinansowana drużyna pierwszy raz od 50 lat zdobyła mistrzostwo, kibice oszaleli z radości. A Abramowicz stał się osobą znaną w Londynie i lubianą przez bulwarówki. Ale tak jak wtedy nagle się zjawił, tak teraz nagle zniknął po tym, jak został objęty sankcjami - jako kolega Putina - po agresji Rosji na Ukrainę.

Mimo to wciąż są tacy, którzy za nim (za tytułami?) tęsknią. Gdy przed ostatnim wyjazdowym meczem ligowym zarządzono minutę ciszy dla ofiar zbrodniczej napaści, niektórzy z trybun skandowali nazwisko Rosjanina.

ZOBACZ WIDEO: Ukraińscy sportowcy pomagają i walczą na froncie. "Ta armia nas obroni"

Przez związki z Putinem oligarcha stracił wszystkie środki zgromadzone w Wielkiej Brytanii. Po sankcjach zamrożono jego aktywa i ma zakaz wjazdu na Wyspy. A kary mają być jeszcze poważniejsze, o czym informuje "Financial Times". Te mają się potwierdzić w tym tygodniu.

Dług ma nawet u królowej

"Daily Mail" podaje, że Rosjanin ma dług nawet... u królowej Elżbiety II. Chodzi o czynsz za należącą do rodziny królewskiej ziemię, na której jest jego rezydencja w Kensington. Jej wartość wycenia się na ponad 100 mln funtów.

Abramowicz zdążył za to przetransportować wart 600 mln dolarów jacht z Barcelony do Czarnogóry. Tak chce uchronić się przed kolejną konfiskatą.

W niedzielę Reuters przekazał, że prywatny samolot Abramowicza wylądował w Izraelu. Nie potwierdzono, czy na podkładzie znajdował się Rosjanin. Tam nadal nie nałożono żadnych sankcji na biznesmenów współpracujących z Władimirem Putinem. Choć niebawem ma się to zmienić, bo presja innych krajów na Izrael jest coraz większa.

Abramowicz w desperacki sposób ratuje resztki majątku zgromadzonego na rosyjskiej dzikiej prywatyzacji lat 90. Miliarderem stał się w 2005 roku po sprzedaniu udziałów w koncernie Sibnieft Gazpromowi. Od dwóch lat był już właścicielem Chelsea.

55-latek nie spodziewał się tak poważnych sankcji i nie sprzedał nikomu piłkarskiego klubu. Według "Daily Mail" tuż przed wybuchem wojny zdążył sprzedać udziały w Evrazie, firmie produkującej stal dla rosyjskich czołgów.

Brytyjski rząd zdążył jednak zablokować sprzedaż Chelsea. I wprost zarzucił mu współpracę z Putinem.

Zablokowane karty i zamknięte sklepy

Brytyjskie media prześcigają się w kolejnych szokujących doniesieniach związanych z klubem Abramowicza. Po zamrożeniu jego środków z klubowych kart płatniczych nie mogą korzystać także pracownicy. To oznacza, że mogą mieć nawet problemy z zakupem na przykład paliwa do klubowego autobusu.

Roman Abramowicz (z lewej) razem z synem, Arkadijem, na meczu Chelsea.
Roman Abramowicz (z lewej) razem z synem, Arkadijem, na meczu Chelsea.

Po nałożeniu sankcji na Abramowicza Chelsea FC nie może sprzedawać biletów - na domowe mecze przychodzą wyłącznie karnetowicze, którzy wykupili wejścia do końca sezonu. Zamknięte są wszystkie sklepy z gadżetami. Klubowi nie wolno przedłużać kontraktów i sprzedawać piłkarzy.

Od czwartku Chelsea, jako przedsiębiorstwo powiązane z rosyjskim kapitałem i objęte sankcjami - działa na specjalnej licencji, dzięki której może dokończyć sezon Premier League.

Na organizację meczu mogą od teraz wydać 900 tysięcy funtów. Fundusze z nagród będą przeznaczone na wypłatę pensji. Z kolei na wyjazdy mogą wydać... 20 tysięcy funtów.

Nikt jednak nie wie, co będzie dalej. Pokazało to niedzielne wystąpienie dyrektora technicznego w telewizji Sky Sports.

- Żyjemy z dnia na dzień - odpowiedział po długim namyśle dziennikarzowi Petr Cech. Po chwili były znakomity bramkarz dodał pełen wątpliwości. - Mamy wiele pytań i niewiele odpowiedzi. Bez tego trudno nam cokolwiek planować.

Sponsorzy uciekają

Sporo nerwów kosztuje teraz angielskich kibiców i ludzi zatrudnionych w Chelsea ignorowanie związków Abramowicza z Putinem. Od 19 lat kasa w klubie była zawsze pełna, gablota z pucharami się zapełniała, więc nikt nie pytał, skąd brały się pieniądze.

Po wykluczeniu Abramowicza przez władze Premier League i sankcjach brytyjskiego rządu, sponsorzy zaczęli uciekać. Telekomunikacyjny gigant Three już zawiesił współpracę z klubem wartą 40 mln funtów rocznie. Podobnie jak Hyundai, który płacił Chelsea 10 mln funtów za rok.

Sytuację próbuje uspokoić trener Thomas Tuchel. Niemiec zapewnił, że do końca sezonu nie odejdzie z klubu.

Cech w Sky Sports skomentował wsparcie trenera: - Mamy nadzieję, że go zatrzymamy. Ale jutro sytuacja może się zmienić i moja odpowiedź będzie do kosza.

Specjalna licencja Chelsea wygaśnie 31 maja. Abramowicz może sprzedać klub wyłącznie za zgodą brytyjskich władz. Jak informuje CBS, kupnem zainteresowany jest saudyjski koncern Saudi Media Group.

Ucieczka młodych piłkarzy z Ukrainy. "Tam spadają bomby"
Co z zawodnikami z Rosji i Białorusi? Liga milczy, a TVP rezygnuje z transmisji