Wojciech Szczęsny był w piekle, jest w niebie. "Niezrównany"

Getty Images / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Getty Images / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

"Niezrównany", "specjalista" - tak od kilku tygodni piszą Włosi o Wojciechu Szczęsnym. Polak jest w wielkiej formie i znów stał się jednym z liderów Juventusu.

W tym artykule dowiesz się o:

"Jego ręka była dłuższa niż ręka Boga na fresku w Kaplicy Sykstyńskiej" - pisała o jego interwencji w ostatnim meczu z Sampdorią "La Reppublica". Porównanie równie oryginalne, co efektowne. Podobnie jak parady Wojciecha Szczęsnego w ostatnich tygodniach. Reprezentant Polski jest w znakomitej formie i ratuje Juventus od straty punktów.

A pomyśleć, że jeszcze jesienią miał być zbyt słabym bramkarzem na klub z Turynu.

Polak daje nadzieję na scudetto

Wrócił stary, dobry Juventus. W ekipie ze stolicy Piemontu znów widać rękę Massimiliano Allegrego, czyli może bez polotu, jednak skutecznie i z punktami. Grając mało efektownie, ale niezwykle efektywnie, Juventus wciąż pozostaje w grze o tytuł mistrza Włoch i gra o ćwierćfinał Ligi Mistrzów.

Od początku lutego turyńczycy wygrali sześć meczów, zremisowali trzy, nie ponieśli porażki. Gole strzelają wprawdzie Alvaro Morata czy Dusan Vlahović, ale bez Wojciecha Szczęsnego Juve nie miałoby już żadnych szans na scudetto. Dość niespodziewanie polski bramkarz wyrósł na bohatera ostatnich tygodni w swoim zespole. Bo długo wydawało się, że obecny sezon będzie dla niego co najwyżej przeciętny.

Jesienią Szczęsny miał serię niewytłumaczalnych wpadek, po których był mocno krytykowany przez włoskie media. Największą zaliczył chyba w wyjazdowym spotkaniu z Udinese, gdy we własnym polu karnym wdał się w drybling z napastnikiem rywali, stracił piłkę, a po chwili Juve straciło gola.

"Koszmar" - takie słowa padały nie tylko z ust włoskich, ale też polskich komentatorów. Trudno było zrozumieć fatalne pomyłki Szczęsnego, który wcześniej w barwach Juventusu przyzwyczaił do solidności. Błędy zdarzają się każdemu bramkarzowi, przydarzały się także Polakowi, także w poprzednim sezonie. Ale nie takie spektakularne.

Jak on to robi?

Jesienią mocno odżyły plotki na temat planu Starej Damy dotyczących zmiany na pozycji numer jeden. Włoskie media tęskniły za Gianluigim Buffonem, pisząc wprost, że Juve zbyt łatwo pozwoliło na jego odejście z klubu.

Dziennikarze wywierali też presję na Massimiliano Allegrim, domagając się zmiany między słupkami. Szkoleniowiec dał odpocząć Polakowi w jednym ligowym spotkaniu, jednak nie stracił w niego wiary. I wkrótce dostał za to nagrodę. Już we wrześniowym meczu z Milanem (1:1) to Szczęsny został bohaterem Juve, gdy swoją interwencją w końcówce uratował punkt.

Od tego spotkania rozpoczęła się świetna passa Polaka - do tej pory zaliczył aż 13 meczów z czystym kontem. Wkrótce rozpoczęła się też inna, jeszcze bardziej efektowna.

We wspomnianym wyżej starciu z Sampdorią 31-latek obronił rzut karny. I był to jego trzeci obroniony rzut karny z rzędu! To najlepszy wynik w Serie A od czterech lat, gdy równie znakomicie w tym elemencie spisywał się Emiliano Viviano.

- Szczerze mówiąc, to miałem szczęście. Spodziewałem się strzału w środek bramki. Przed uderzeniem piłka przesunęła się przez wiatr, więc pomyślałem, że na pewno nie strzeli przed siebie. Wybrałem róg i odbiłem piłkę. Nie stoją za tym jakieś wielkie analizy - skomentował nasz rodak.

"Jest niezrównany" - zachwycała się po ostatnim meczu włoska prasa. Swoimi interwencjami przy strzałach z "11" Polak zrobił w Italii wielkie wrażenie (WIĘCEJ TUTAJ).

"Juventus znów ma niezawodnego bramkarza"

- Szczęsny przeszedł drogą z piekła do nieba - przekonuje Giovanni Albanese z "La Gazzetty dello Sport". - Stał się jednym z filarów nowego Juventusu, widać u niego coraz większą pewność siebie. Drużyna znów ma niezawodnego bramkarza, co z kolei pomaga w grze innym piłkarzom - ocenia włoski dziennikarz.

Reprezentant Polski doszedł do bardzo wysokiej formy w najlepszym momencie sezonu. Sprawa mistrzostwa Włoch nie wydaje się stracona, Inter traci punkty, Milan też wygląda znacznie słabiej niż jeszcze kilka tygodni temu. Siedem punktów straty do Rossonerrich wcale nie musi okazać się stratą nie do odrobienia.

A na dodatek Stara Dama walczy w Lidze Mistrzów. W środę zagra u siebie rewanżowy mecz 1/8 finału z Villarreal i po remisie w Hiszpanii (1:1) ma wszystko w swoich rękach. Nawet jeśli dojdzie do rzutów karnych, w których Polak stał się przecież specjalistą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to było?! Fatalna wpadka bramkarza

Źródło artykułu: