Piątkowy mecz Bundesligi VfL Bochum - Borussia M'gladbach (0:2) został przerwany w 71. minucie po tym, jak sędzia asystent Christian Gittelmann został trafiony z trybun plastikowym kubkiem (więcej TUTAJ).
Arbiter prosto ze stadionu został przewieziony do szpitala, gdzie badania wykazały lekkie obrażenia czaszki i uraz kręgosłupa szyjnego. - Mocno to odczułem, zwłaszcza, że kubek trafił mnie z dużą siłą i niespodziewanie w tył głowy - zdradził Gittelmann, cytowany przez stronę internetową Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB).
- Należy w takich przypadkach wypracować kompleksową politykę "zero tolerancji" z jasno określoną karą, która jest znana wszystkim z góry. Tylko w ten sposób można uniknąć aktów przemocy wobec sędziów - zwłaszcza na boiskach amatorskich - dodał poszkodowany.
DFB zapowiedział w poniedziałek wszczęcie śledztwa w tej sprawie. Niemieckie media piszą o postępowaniu karnym przeciwko klubowi z Vonovia Ruhrstadion.
Trzy punkty najprawdopodobniej zostaną przyznane Borussii, która prowadziła w przerwanym meczu 2:0. Bochum, któremu pozwolono wpuścić na stadion 25 tys. fanów po zniesieniu większości ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa, grozi natomiast zamknięcie obiektu dla kibiców.
11 lat temu, kiedy kufel z piwem uderzył w sędziego liniowego, FC St. Pauli, oprócz przegranej, otrzymało karę rozegrania jednego meczu domowego na stadionie oddalonym o co najmniej 50 km. Klub oszacował wtedy straty finansowe na kwotę ponad 400 tys. euro.
Zobacz:
UEFA reaguje po wybrykach szefa PSG
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokująca scena! Zdzielił rywala łokciem w twarz