Powołanie Macieja Rybusa do reprezentacji Polski od samego początku wzbudzało wielkie kontrowersje. Wszystko przez to, że nie zdecydował się on na opuszczenie Rosji, gdy ten kraj rozpętał wojnę w Ukrainie. Pojawiały się nawet głosy, że Czesław Michniewicz powinien go pominąć przy powołaniach.
Na taki ruch selekcjoner się nie zdecydował, ale ostatecznie problem sam się rozwiązał. Piłkarz nie zagra w meczu towarzyskim ze Szkocją i w finale barażów z Czechami lub Szwecją, bo dostał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
W sieci jednak szybko zaczęły krążyć teorie spiskowe. Pojawiły się plotki, że test może być fałszywy i Rybus w ten sposób wymigał się od kłopotliwego. Podczas konferencji prasowej zapytano o to Michniewicza.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w Grecji na dłużej niż kilka miesięcy? "Sprawa cały czas jest otwarta"
- Dzisiaj miałem okazję rozmawiać z Mariuszem Piekarskim (menedżer piłkarza - przyp. red.). Pokazywał mi test Rybusa. Wcześniej ten test dostał też nasz lekarz. Tutaj nie ma drugiego dna. Rybus wykonał też drugi test i znowu był pozytywny. Nie ma żadnych wątpliwości, że jest chory - przyznał selekcjoner.
Pech dopadł także Karola Świderskiego. W weekend strzelił dwa pierwsze gole i w tym spotkaniu doznał urazu, przez co wypadł ze zgrupowania.
- Tak samo ze Świderskim nie ma wątpliwości. Opowiadał mi, jak wygląda kontuzja - skomentował Michniewicz.
Problem Czesława Michniewicza? Selekcjoner podjął ważną decyzję >>
Tak kadrowicze solidaryzują się z Ukrainą. Wielkie serca reprezentantów Polski >>