- Po głębokich przemyśleniach, postanowiłem, że nie przedłużę umowy z Pogonią. Decyzja jest podyktowana sprawami osobistymi i niezależna od kwestii finansowych - mówi Runjaić.
- Czułem, że po ewentualnym dużym sukcesie, może nadejść zakończenie mojej kariery w Pogoni. Także w 2017 roku kierowało mną przeczucie, że warto pracować w tym klubie. Teraz postanowiłem odejść, choć decyzja nie jest łatwa i boli mnie serce - dodaje Niemiec.
Kosta Runjaić jest trenerem Pogoni Szczecin od listopada 2017 roku. Niemiec zastąpił na stanowisku Rafała Janasa, który tymczasowo prowadził drużynę po zwolnieniu Macieja Skorży. W pierwszym sezonie Runjaić uratował Pogoń przed spadkiem z PKO Ekstraklasy, a w kolejnych rozgrywkach poprawiał jej wyniki. Drużyna finiszowała w 2019 roku na siódmym miejscu, a w 2020 roku na szóstym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!
W poprzednim sezonie Pogoń zakończyła sezon w ekstraklasie na trzecim miejscu, dzięki czemu powróciła do europejskich pucharów. W eliminacjach Ligi Konferencji Europy okazała się o jednego gola gorsza niż NK Osijek.
Runjaić jest trenerem rekordzistą pod względem liczby meczów, w których poprowadził Pogoń w ekstraklasie. Aktualnie razem z piłkarzami walczy o mistrzostwo Polski. W przerwie reprezentacyjnej Pogoń jest liderem w tabeli z przewagą punktu nad Rakowem Częstochowa i Lechem Poznań. Do końca rozgrywek pozostało osiem kolejek.
- Najlepsze jest przed nami. Chcemy zdobyć tytuł na koniec sezonu, choć to nie jest koncert życzeń. Będę szczęśliwy, jeżeli osiągniemy cel. Klub stoi na mocnych fundamentach, rozwinęła się jego infrastruktura, a pracownicy są wysokiej jakości. Pozostawię uporządkowane miejsce mojemu następcy - mówi trener Pogoni.
Zimą Niemiec odrzucił propozycję poprowadzenia reprezentacji Grecji. Zainteresowane zatrudnieniem Runjaicia były już w tym roku Legia Warszawa i Schalke 04 Gelsenkirchen.
Czytaj także: Michał Kucharczyk zadał ostatni cios Wiśle. Podtrzymał swoją tradycję
Czytaj także: Pogoń spełniła życzenie Runjaicia. "Pokazaliśmy, kto jest panem"