Trzy przerwy w grze i trzy gole. Legia Warszawa pokonała Lechię Gdańsk

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

Dużo pracy miał w sobotę sędzia meczu Legia - Lechia. Trzy razy musiał przerwać grę, w tym dwa razy z powodu zachowania kibiców, którzy obrzucali rywalami śnieżkami. W tej przerywanej rywalizacji lepiej poradziła sobie Legia i wygrała 2:1.

Po dwóch tygodniach przerwy reprezentacyjnej Legia podtrzymała dobrą passę. W lidze jest niepokonana od połowy lutego. Od tamtej pory rozegrała w sumie osiem spotkań: dwa zremisowała i sześć wygrała. Pod wodzą Aleksandara Vukovicia w Legii powoli zapominają o jednym z największych kryzysów w historii klubu i nikt już nie obawia się, że klub może spaść z ligi. Kolejny raz drużyna Serba potwierdziła dobrą formę w sobotnim starciu z Lechią.

Do zwycięstwa Legię poprowadził Paweł Wszołek, który miał udział przy obu trafieniach. Najpierw w 29. minucie przejął dalekie podanie Mateusza Wieteski, zakręcił w polu karnym Mario Malocą i płaskim strzałem przechytrzył Dusana Kuciaka.

Po raz drugi Wszołek wykazał się w drugiej połowie. To piłkę po jego podaniu z prawej strony przejął Tomas Pekhart, który z bliska uderzył głową. Polski pomocnik rozegrał trzeci z rzędu mecz, w którym miał co najmniej jednego gola lub jedną asystę. Powrót pomocnika do Legii po objęciu drużyny przez Vukovicia okazał się strzałem w "10". Rundę jesienną Wszołek spędził w Unionie Berlin, w którym rozegrał tylko jedno spotkanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokująca scena! Zdzielił rywala łokciem w twarz

- Legia jest w takiej formie, że znowu jest w topowej czwórce. Jeśli zagramy na naszym najwyższym i najodważniejszym poziomie, to mamy szanse - zapowiadał przed meczem trener Lechii, Tomasz Kaczmarek.

Jego plan nie wypalił. Lechia nie potrafiła znaleźć sposobu na atakujących rywali i strzeliła jednego gola mniej. Nie potrafiła regularnie zagrażać debiutującemu w bramce Legii, Richardowi Strebingerowi. Austriak zastąpił kontuzjowanego Cezarego Misztę.

Jedyną bramkę dla Lechii zdobył w 83. minucie Łukasz Zwoliński. Po dośrodkowaniu Ilkaya Durmusa wykorzystał zamieszanie w polu karnym rywali i z bliska trafił do siatki. Dopiero po tej akcji goście ruszyli do zmasowanego ataku, ale nie zdążyli pokonać Strebingera po raz drugi.

Uwagę na siebie chcieli zwrócić też kibice, przez których sędzia trzy razy przerwał mecz. Najpierw odpalili race i zadymili boisko. A później dwa razy rzucali śnieżkami w rywali. Raz oberwał Christian Clement, który próbował wykonać rzut rożny. Potem oberwała grupa zawodników czekająca na rozegranie stałego fragmentu gry. Spiker kilka razy upominał kibiców, bo takie zachowanie może doprowadzić do walkowera dla przeciwników.

W tej przerywanej przez zachowanie kibiców rywalizacji lepiej poradziła się Legia, która awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli. Lechia jest czwarta, do podium traci 12 punktów.

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:1 (1:0)
1:0 - Wszołek 29'
2:0 - Pekhart 65'
2:1 - Zwoliński 83'

Legia: Richard Strebinger - Mattias Johansson, Lindsay Rose, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk - Paweł Wszołek (69. Lirim Kastrati), Bartosz Slisz, Josue (90. Rafael Lopes), Patryk Sokołowski (86. Jurgen Celhaka), Maciej Rosołek - Tomas Pekhart.

Lechia: Dusan Kuciak - Joseph Ceesay, Michał Nalepa, Mario Maloca (86. Bassekou Diabate), Conrado (79.Rafał Pietrzak) - Christian Clemens (70. Kacper Sezonienko), Jakub Kałuziński (70. Maciej Gajos), Marco Terrazzino (70. Flavio Paixao), Jarosław Kubicki, Ilkay Durmus - Łukasz Zwoliński.

Żółte kartki: Jędrzejczyk, Johansson i Josue (Legia) oraz Kuciak i Terrazzino (Lechia).

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Widzów: 18 652.

Iga Świątek doceniona przy Łazienkowskiej. Zasłużyła na owacje

Bayern cierpiał, ale pokazał klasę po przerwie. Lewandowski nie błyszczał

Źródło artykułu: