Trenerowi beniaminka puściły nerwy. "O co tutaj chodzi?"

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Radoslav Latal
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Radoslav Latal

Po remisie 1:1 z Radomiakiem Radom trener Bruk-Bet Termaliki Nieciecza w mocnych słowach skomentował pracę arbitra. - W pierwszej połowie powinien być karny, ciągnął go za koszulkę ku*** - wypalił Radoslav Latal.

Sytuacja beniaminka jest coraz trudniejsza. W niedzielę Bruk-Bet Termalica Nieciecza stworzył sobie kilkanaście sytuacji i ostrzeliwał bramkę Radomiaka Radom. Jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył Muris Mesanović. Po stronie gości na listę strzelców wpisał się Nemanja Tekijaski, który zmylił własnego bramkarza.

Ekipa z Niecieczy podzieliła się punktami z Radomiakiem i w chwili obecnej zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Radoslav Latal podsumował spotkanie na konferencji prasowej.

- To był dla nas ważny mecz, który zremisowaliśmy. W pierwszej połowie nie zagraliśmy dobrze, nie mieliśmy zbyt wielu okazji do strzelenia bramki i popełniliśmy błąd przy stałym fragmencie gry, ale druga połowa z naszej strony była lepsza. Mieliśmy cztery lub pięć okazji bramkowych - wspominał.

ZOBACZ WIDEO: Jaka przyszłość Krychowiaka w kadrze? "Stary wilk nie wyleniał"

Latal niepochlebnie wypowiadał się na temat pracy Jarosława Przybyła. Szkoleniowiec uważa, że sędzia powinien podyktować "jedenastkę" dla jego drużyny w pierwszej połowie.

- O co tutaj chodzi? Przeciwko nam są wszystkie karne. W pierwszej połowie powinien być karny, ciągnął go za koszulkę ku***. My tu możemy gadać, że mogliśmy strzelić bramkę, ale każda decyzja jest przeciwko nam. Tak było dwa razy na Zagłębiu, raz na Górniku, dzisiaj dwa razy. Musimy walczyć do końca - zakończył.

Radomiak był faworytem, jednak to Bruk-Bet Termalica kontrolował wydarzenia boiskowe. Według Dariusza Banasika, gra przyjezdnych posypała się po trafieniu Mesanovicia.

- Mieliśmy bardzo emocjonujące spotkanie. Wydaje mi się, że żaden zespół nie jest zadowolony z wyniku. My z jednego punktu się nie cieszymy, przeciwnik pewnie jeszcze bardziej się nie cieszy, bo grał u siebie ważny mecz o utrzymanie. Jeśli chodzi o mecz, to wydaje mi się, że mieliśmy jakiś plan i go realizowaliśmy praktycznie do momentu straty bramki na 1:1. W momencie, gdy straciliśmy bramkę, zespół Termaliki bardzo uwierzył w to, że może dzisiaj z nami wygrać i bardzo się odkrył, wielu zawodników zaangażował do ofensywy - powiedział trener.

Banasik miał zastrzeżenia do swoich zawodników. - Z mojej strony dwie uwagi. Pierwsza to taka, że przy tak odkrytym przeciwniku nasz zespół powinien skontrować, strzelić bramkę i zamknąć ten mecz, a druga rzecz taka, żeby nie dopuszczać przeciwnika do tylu sytuacji. Nie pamiętam żebyśmy my sprokurowali tyle sytuacji, bo w ostatnich dziesięciu minutach bramka wisiała w powietrzu. Wiadomo, że tak to będzie wyglądało i trzeba było nie dopuścić to tych sytuacji - oznajmił.

- 95. minuta to w ogóle kuriozum. Wykonujemy stały fragment gry, przeciwnik nas kontruje. Nie chcę tutaj też urągać zespołowi Termaliki, ale wydaje mi się, że przy większej jakości zawodników oni by te sytuacje wykorzystali. Strasznie przestrzeliwali i zakończyło się wynikiem 1:1 - kontynuował.

Kibice Radomiaka czekają na zwycięstwo w lidze od 27 lutego. - Za dużo remisujemy. Mam nadzieję, że Radomiak wróci na zwycięską ścieżkę i że powalczymy jeszcze o wyższe cele. Tutaj nie ma łatwych meczów, dzisiaj na pewno można pochwalić zespół Termaliki - skomentował Banasik.

Czytaj także:
Im strzelać nie kazano
Trener dostał pytanie o Artura Boruca. "Trochę mnie to irytuje"

Komentarze (0)