Muszę sprawdzić czy mi pompka nie wysiądzie - rozmowa z Ryszardem Komornickim, szkoleniowcem Górnika Zabrze

Szkoleniowiec Górnika Zabrze, Ryszard Komornicki ma twardy orzech do zgryzienia. Drużyna nie prezentuje najwyższej formy, a on sam zastanawia się na czym polega jej problem. W rozmowie z naszym portalem opowiada o przyczynach słabszej formy Górnika na starcie sezonu, problemach drużyny z policją, meczach piknikowych, a także o swoich problemach sercowych.

Marcin Ziach: Górnik wygrywa, ale nie czaruje swoja grą. Często ma więcej szczęścia niż akcji podbramkowych.

Ryszard Komornicki: Kiedyś zażartowałem, że jeśli wygramy trzydzieści meczów po 1:0 to wystarczy do awansu. Tego się podtrzymuje, ale trzeba by wprowadzić małe korekty. Zero w wyniku niech zostanie, ale tę jedynkę trzeba zamienić na dwójkę czy trójkę. Stać nas na dobrą grę i wysokie zwycięstwa.

Dlaczego zatem tak się nie dzieje?

- My w każdym spotkaniu gramy mecze pucharowe. Przeciwnik w meczu z nami wznosi się na wyżyny swoich umiejętności i nastawia się na sprawienie niespodzianki. Naprawdę nie są to łatwe mecze, bo często rywal przez agresywny pressing nie pozwala nam grać w piłkę. Mamy świadomość jakie są realia pierwszej ligi i trzeba powiedzieć, że ciężko nam się w nich odnaleźć.

Do Kluczborka dotarliście z niemałym opóźnieniem.

- Zatrzymała nas policja i przeprowadziła szczegółową kontrolę. Kierowca miał problemy ze światłem. Przez to przyjechaliśmy na stadion pięćdziesiąt minut przed meczem. Pani uważała, że trzeba sporządzić protokół i nie mogliśmy się ruszyć. Na pewno to nas trochę zdekoncentrowało, bo potem w pośpiechu musieliśmy się przebierać i wychodzić na rozgrzewkę.

Jakie problemy, obok policji, ma obecnie Górnik Zabrze?

- Musimy przede wszystkim zmienić styl gry, nasze zaangażowanie na boisku. Oczywiście cieszą trzy punkty i pozycja w tabeli, ale niektórzy mnie pytają na co ja patrzę na boisku. I jest to pytanie słuszne, bo dzieje się z naszej strony za mało. Chłopcy muszą zrozumieć, że na boisku muszą walczyć. Przed nami dwa kolejne mecze, najpierw z Pogonią, potem ze Zniczem Pruszków. Możemy te spotkania znowu wygrać po 1:0, ale z grą, jaką prezentujemy to się na pewno nie stanie. Kiedyś nie będziemy mieć tyle szczęścia, co w ostatnich meczach.

Styl nie zadowala pana, nie zadowala też kibiców.

- Mam tego świadomość i próbuję to drużynie wytłumaczyć. Muszę to robić z rozsądkiem, bo nie chcę drużyny poddać pod tę wszechobecną presję. Już dochodziło do sytuacji, że zawodnicy przychodzili do mnie przed meczem i mówili, że dziennikarze im powiedzieli, że muszą wysoko wygrać mecz. Ja się tym nie przejmuje, bo jestem za stary. Zawodników to jednak dotyka. Presja wyniku nie jest im obca i często nie pozwala do końca grać na miarę swoich możliwości.

Tylko presja jest przyczyną nie najwyższej formy drużyny?

- Oczywiście nie tylko. Nie da się ukryć, że mamy w drużynie kilku zawodników, którzy nie są w formie i przez to nie grają jak profesjonaliści. To co niektórzy zawodnicy prezentują to nie jest zawodowa piłka. Na pewno będziemy wewnątrz drużyny rozmawiać, chcemy odpocząć, nabrać sił, bo przed nami jeszcze wiele spotkań.

Nie lepiej było z tymi pożegnać się w letnim okienku transferowym?

- Nie w tym rzecz. Wielu zawodników nie gra na miarę swoich możliwości, bo miało spore problemy w okresie przygotowawczym. Przydarzały się im kontuzje, które często wyłączały ich z treningów. Przez to nie wszyscy są w najwyższej formie i nasza gra wygląda tak, a nie inaczej. Na pewno ci zawodnicy z czasem się dotrą, ale przed nami kolejne mecze i my potrzebujemy ich w wysokiej formie na już.

O których zawodnikach pan mówi?

- Nie chciałbym tutaj wymieniać personaliów tych piłkarzy. Myślę, że żeby zrozumieć, o których mowa wystarczy spojrzeć na boisko. Tam wyraźnie widać, kto chce i gra w piłkę, a kto tylko się stara.

W środę kolejne starcie, mecz z Pogonią Szczecin. Drużyna zdoła się zregenerować?

- Zdrowy, profesjonalny zawodnik w ciągu czterech dni powinien bez problemów dojść do świeżości i pełni sił. W najbliższym czasie będziemy grać systemem co cztery dni. Na pewno będzie to ciężki sprawdzian dla nas wszystkich. Nie tylko w lidze chcemy powalczyć, ale także spróbować swoich sił w Pucharze Polski. Będziemy musieli z pewnością żonglować składem, niektórym zawodnikom dać odpocząć. Chodzi nie tylko o formą fizyczną, ale także psychiczną.

Pod względem mentalnym drużyna będzie dobrze przygotowana?

- Nasza drużyna szybko się odbudowuje. Mamy problem z motywacją w meczach wyjazdowych, gdzie przyjeżdżamy na stadion, a na trybunach jest nie obrażając nikogo atmosfera piknikowa. Ludzie pokrzyczą, ale to nie jest to. W meczu z Pogonią Szczecin w Zabrzu będzie to wyglądało zupełnie inaczej. Musimy się na to spotkanie sprężyć, ale czy uda nam się zagrać w lepszym stylu tego nie wiem. Będziemy robić wszystko żeby tak było. Trzeba jednak zauważyć, że mentalności i nastawienia psychicznego zawodnika tak szybko się nie zmieni.

W meczach w Zabrzu, kiedy jest na trybunach atmosfera rzeczywiście wygląda to dużo lepiej.

- Na wyjazdach gramy tak ofensywnie, że bardziej ofensywnie grać się już nie da. Na boisku mieliśmy pięciu zawodników o predyspozycjach do gry w ofensywie. Bardziej ofensywnego ustawienia drużyny zrobić się nie da. Wydaje mi się, że my za mało gramy ze sobą w piłkę. Pracuję w Zabrzu już dwa miesiące i też sobie zadaję pytanie co zrobiłem nie tak i co jeszcze zmienić. Z drugiej strony potrzeba nam czasu. Graliśmy czwarte spotkanie bez straty bramki. To zadowala, ale skuteczność w ofensywie jest słaba.

Kluczowi zawodnicy są chyba w dobrej dyspozycji.

- Piotrek Madejski w dalszym ciągu gra na środkach przeciwbólowych. Ma poważne stłuczenie pięty i w tym przypadku leczenie urazu trwa bardzo długo. Żadne zabiegi czy masaże w tym przypadku nic nie dają. Z czasem uraz się zaleczy, jednak jak na razie musimy korzystać ze środków znieczulających i czekać.

Górnik gra słabo, ale jest liderem.

- Jesteśmy liderem, ale tak jak powiedziałem wcześniej przeciwko nam się naprawdę dobrze gra. Ja bym chętnie jako zawodnik zagrał przeciwko Górnikowi, bo gramy futbol łatwy do odczytania dla rywala. Wygrywamy mecze, ale ciągłe zwycięstwa po 1:0 nas nie satysfakcjonują.

Za styl w tabeli nie ma dodatkowych punktów. Liczą się zwycięstwa.

- Patrząc na tabelę po ośmiu kolejkach ciężko się doczepić. Mamy dziewiętnaście punktów i pozycję lidera. Jeżeli jednak ktoś widzi spotkanie z pewnością nie wytypowałby, że na boisku gra drużyna, która jest tak wysoko w tabeli. Myślę, że niejeden zespół przy takiej grze chciałby mieć tak dużo punktów i tak dobrą pozycję w tabeli. Oczekuję na przełamanie, czyli mecz, który wygramy w przekonująco i w dobrym stylu. Wcześniej chyba będę musiał iść do lekarza żeby sprawdzić czy mi pompka nie wysiądzie.

Komentarze (0)