Wrócili na boisko po kilkutygodniowej przerwie. Sześć minut i koniec

Getty Images / ANP / Na zdjęciu: Lois Openda i Maduka Okoye
Getty Images / ANP / Na zdjęciu: Lois Openda i Maduka Okoye

Do kuriozalnej sytuacji doszło w holenderskiej Eredivisie. Spotkanie Vitesse Arnhem ze Spartą Rotterdam rozpoczęło się 4 marca, a sześć tygodni później wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego. Wynik się nie zmienił.

4 marca Vitesse Arnhem podejmowało Spartę Rotterdam w ramach 25. kolejki Eredivisie. Goście prowadzili od piątej minuty gry za sprawą Adriana Dalmau. Po zmianie stron Vitesse mogło wyrównać wynik, lecz Lois Openda nie wykorzystał rzutu karnego.

Sędzia główny doliczył sześć minut do drugiej połowy, lecz po chwili musiał przerwać spotkanie. Wszystko przez lokalnych kibiców, którzy wtargnęli na murawę. Najmocniej oberwało się Maduce Okoye, bramkarz Sparty został trafiony w głowę kubkiem z piwem. Po skandalicznych wydarzeniach Bas Nijhuis nie miał innego wyjścia.

Holenderska federacja postanowiła dokończyć mecz w innym terminie. Zawodnik Sparty był zaskoczony takim rozwiązaniem. - To szaleństwo, ale będzie to dla nas inne doświadczenie, coś interesującego. Zostało sześć minut i postaramy się nie stracić gola  - skomentował Bart Vriends w wywiadzie dla "De Telegraaf".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko

We wtorek (19 kwietnia) Rob Diperink zastąpił Nijhuisa i wznowił spotkanie. Trenerzy obu drużyn już wcześniej zrobili komplet zmian, piłkarze spędzili sześć minut na placu gry. Rezultat się nie zmienił.

Sparta utrzymała jednobramkową przewagę i po 29 seriach gier znajduje się na 16. miejscu w ligowej stawce. Z kolei Vitesse plasuje się na szóstej pozycji.

Vitesse Arnhem - Sparta Rotterdam 0:1 (0:1)
0:1 - Adrian Dalmau 5'

Czytaj także:
Lothar Matthaeus wprost o odejściu Lewandowskiego
Duża strata Atletico Madryt. Gwiazda wypada z gry

Źródło artykułu: