Zdecydowanym faworytem byli gospodarze, ale to Resovia jako pierwsza zagroziła rywalom. W 4. minucie defensorzy Górnika w polu karnym nie upilnowali Damiana Polaka, który jednak płasko uderzył obok słupka.
Przez kolejne minuty gra toczyła się głównie w środku pola, obie drużyny miały problemy ze skutecznym wieńczeniem akcji. Bliscy powodzenia byli Grzegorz Szymanek i Janusz Surdykowski, ale po wrzutce Pawła Głowackiego nie zrozumieli się, dzięki czemu obrońcy Resovii zażegnali niebezpieczeństwo.
Po upływie pół godziny gry goście odważniej zaatakowali. Sławomir Rozborski zagrał płasko wzdłuż bramki, ale żaden z jego partnerów nie zdołał sięgnąć piłki. W 37. minucie, po dośrodkowaniu w pole karne, główkował Polak, ale zbyt lekko, aby zaskoczyć Jakuba Wierzchowskiego.
Tuż przed gwizdkiem sędziego, kończącym I połowę Veljko Nikitović zagrał w szesnastkę Resovii, Surdykowski głową odegrał do Szymanka, który nie zdołał opanować futbolówki. - Przespaliśmy I połowę, a rywali podyktowali naprawdę trudne warunki - przyznaje serbski kapitan łęczyńskiej drużyny.
- Nie byłem zadowolony z I połowy, ale taki obraz gry, to w dużej mierze zasługa przeciwnika, który grał bardzo dobrze. Resovia jest to bardzo dobrze zorganizowany zespół - chwali rywala Krzysztof Chrobak.
Po zmianie stron Górnik ambitnie dążył do objęcia prowadzenia, które pozwoliłoby umocnić się na pozycji lidera. W 51. minucie Surdykowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Marcinem Pietryką i uderzył wprost w bramkarza, a dobitka Szymanka została zablokowana przez obrońców.
Niedługo później było już 1:0 dla zielono - czarnych. Nikitović głową podał do Szymanka, który z 5. metrów, również głową, skierował piłkę do siatki. - Nie powinniśmy tracić takich bramek. Wprowadziła ona sporo chaosu do naszej gry - zauważa Jarosław Piątkowski.
Strata gola nie podłamała gości, chcących wywalczyć choćby remis. W 60. minucie rajd lewą stroną boiska przeprowadził Piotr Mazurkiewicz, wpadł w pole karne, gdzie padł niczym rażony piorunem. Sędzia nie dał się jednak nabrać i natychmiast ukarał go żółtą kartką.
Jednobramkowe prowadzenie stawiało Górnika w uprzywilejowanej pozycji, jednak nie gwarantowało sukcesu w końcowym rozrachunku. Tym bardziej, że Resovia wcale nie rezygnowała z ataków.
Wielu emocji kibicom dostarczyła końcówka niedzielnego meczu. W 88. minucie Kamil Walaszczyk próbował zaskoczyć Wierzchowskiego strzałem z rzutu wolnego, ale golkiper Górnika stanął na wysokości zadania. 60 sekund później Krystian Michalak świetnie zagrał na czystą pozycję do Pawła Buśkiewicza, ten wyprzedził obrońców i uderzył tuż przy słupku. Arbiter zasygnalizował jednak pozycję spaloną, ukarał także napastnika żółtą kartką.
Już w doliczonym czasie gry łęczyńska jedenastka przypieczętowała swoją wygraną. Błąd defensywy rywali pewnie wykorzystał Sławomir Nazaruk. Z prawej strony wbiegł w pole karne, oddał płaski, mocny strzał. Piłka odbiła się jeszcze od golkipera i wpadła do siatki.
- W ciągu 15. dni graliśmy już 5. mecz i to było wyraźnie widoczne. Z powodu kontuzji i kartek nie mogło zagrać sześciu podstawowych zawodników. W II połowie Górnik był zdecydowanie lepszy pod względem motorycznym - zauważa trener Resovii Tomasz Tułacz.
Górnik Łęczna - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)
1:0 - Szymanek 57'
2:0 - Nazaruk 90+2'
Składy:
Górnik Łęczna: Wierzchowski - Głowacki, Mazurkiewicz, Karwan, Musuła - Piesio (84' Sołdecki), Bartoszewicz, Nikitović, Kępa (46' Michalak) - Surdykowski (61' Nazaruk), Szymanek (78' Buśkiewicz).
Resovia Rzeszów: Pietryka - Pydych, Kozubek, Kusiak, Szkolnik - Polak (61' Grabowski), Białek (75' Madeja), Walaszczyk, Piątkowski - Mazurkiewicz, Rozborski (78' Jakubowski).
Żółte kartki: Bartoszewicz, Michalak, Musuła, Sołdecki, Surdykowski (Górnik) oraz Białek, Mazurkiewicz, Polak, Szkolnik (Resovia).
Sędzia: Jarosław Chmiel (Mazowiecki ZPN).
Widzów: 2000 (gości: 300).
Najlepszy piłkarz Górnika: Piotr Karwan.
Najlepszy piłkarz Resovii: Piotr Mazurkiewicz.
Piłkarz meczu: Piotr Karwan.