Jose Mourinho to bez wątpienia jeden z bardziej utytułowanych szkoleniowców, który sięgał po najbardziej prestiżowe trofea na świecie, w tym dwukrotnie wygrywając Ligę Mistrzów. Okazuje się jednak, że nie zawsze sama waga trofeum decyduje o towarzyszących mu emocjach. Pokazał to sam "The Special One", który po wygranej 1:0 z Leicester City w półfinale Ligi Konferencji nie był w stanie powstrzymać łez.
- Dlaczego uroniłem kilka łez? Ponieważ czuję to, co wszyscy tu czują. To gigantyczny klub bez sali trofeów odpowiedniej dla tego, jak ważny społecznie to zespół - powiedział po meczu Mourinho.
- Wiem co to oznacza dla tych ludzi. Moje emocje były dla nich. Miałem szczęście grać w bardziej prestiżowych finałach, ale ten sprawił, że poczułem się wyjątkowo - dodał.
Mourinho trafił do AS Romy latem zeszłego roku, ale jak widać bardzo mocno zżył się z zespołem i regionem. - Mamy poczucie bycia rodziną. Z wiekiem stajesz się mniej samolubny, a bardziej jak ojciec czy nawet dziadek dla niektórych - podkreślił.
Teraz przed Romą ostatnia prosta, by móc uzupełnić wspomnianą salę trofeów. 25 maja Rzymianie zmierzą się w finale z Feyenoordem Rotterdam.
Czytaj także:
- Wyciekł ranking zarobków. Lewandowski daleko za gwiazdami
- Ulga w Warcie Poznań. Dobre wiadomości przed finiszem sezonu
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #6: Lewandowski jest z innej planety! Takich kozaków wcześniej nie mieliśmy