[tag=9579]
Felix Magath[/tag], mający w Niemczech opinię trenera surowego, częściej nazywany po prostu "katem", zaskoczył nawet samego Polaka. Bo do tej pory, czyli do końca lutego tego roku, Lotka był w zespole niewidzialny. W hierarchii bramkarzy był na równi z tymi pilnującymi porządku przed wejściem na stadion. Koledzy żartowali z niego, pytając, ile ma już meczów rozegranych w Bundeslidze.
A Lotka mógł tylko odpowiedzieć, że zero, bo w seniorskiej piłce raptem kilka razy usiadł na ławce rezerwowych i trochę pograł w rezerwach. Magath, gdy objął Herthę w połowie marca, by ratować ją przed degradacją, po pierwszych dwóch meczach zdecydował. Stanął w szatni przy Polaku w bliskiej odległości i powiedział: "Będziesz jedynką do końca sezonu". Nasz bramkarz czuł zaskoczenie, ale nie strach.
Zaskoczył w debiucie
Lotka miał sporo szczęścia. Alexander Schwolow, bramkarz numer 1 Herthy, doznał kontuzji. Na dodatek jego zmiennik Oliver Christensen - również miał problemy ze zdrowiem. I tak Polak został wyciągnięty z szafy - z drugiej drużyny do pierwszej. Po prostu nie miał kto stać w bramce Herthy. Kolejne mecze pokazały, że Lotka nie spalił się w kluczowym momencie i można na nim polegać. W tym sezonie uzbierał już osiem występów w niemieckiej ekstraklasie.
ZOBACZ WIDEO: Wideo niesie się po sieci. Gracz Barcelony zachował się jak Ronaldo
Trzy ostatnie spotkania to siedem punktów wywalczonych przez Herthę i dwa czyste konta bramkarza. A jeszcze w marcu drużyna leciała na dno tabeli. Z dziewięciu meczów Hertha przegrała siedem i była przedostatnia w lidze. Berlińczycy uciekli spod topora, bo spadek do 2. Bundesligi mógłby pogrzebać klub na lata.
- Mocne strony Marcela? Na pewno charakter - mówi Maciej Stolarczyk, trener reprezentacji Polski do lat 21. - Byłem zaskoczony, oglądając jego pierwszy mecz w Bundeslidze. Hertha przegrała, ale to, co rzuciło mi się w oczy, to jego liderowanie zespołem. Nie było widać, że jest żółtodziobem. Dyrygował, wspierał, potrafił wywrzeć presję na swoich obrońcach, krzyknąć - zauważa szkoleniowiec.
Dlatego zmężniał
Tomasz Rybicki dostrzegł talent bramkarza wiele lat temu. Dziś jest z Lotką w stałym kontakcie. - Zawsze mierzył wysoko i nie chował się za innymi - charakteryzuje zawodnika koordynator skautingu w Niemczech z ramienia PZPN.
Lotka okrzepł już w Bayerze Leverkusen. Spędził tam trzy lata (2017-20). Grał w młodzieżowej Lidze Mistrzów i w zespole do lat 19 w Bundeslidze.
- Poziom drużyn z tej ligi jest podobny do klubów polskiej ekstraklasy. Pokazuje to choćby przykład Maika Nawrockiego, który z rezerw Werderu Brema trafił do Warty Poznań, bardzo dobrze grał w ekstraklasie i następnie wzięła go Legia - podaje przykład Rybicki.
- Poza tym Lotka przez cały sezon przed przejściem do Herthy trenował z seniorami Bayeru. Późniejsza gra z profesjonalistami nie była dla niego czymś nowym - komentuje.
Dobre pączki
Lotka urodził się w Duisburgu i jak na 20 lat życia, zwiedził już sporo klubów w Niemczech. Był w juniorach MSV, Schalke, Rot-Weiss Essen i Bayeru. W Essen nie miał nawet trenera bramkarzy, po prostu ćwiczył z resztą zespołu i polski sztab dziwił się, że mimo to prezentuje tak wysokie umiejętności. W 2020 r. Marcel Lotka trafił do rezerw Herthy.
- Pamiętam, że w reprezentacji w roczniku 2001 był pierwszym bramkarzem przez kilka lat. Nie popełniał błędów - uzupełnia Maciej Chorążyk, główny koordynator skautingu zagranicznego w PZPN-ie. - Nawet mówiło się, że jak nie gra "Loti", to w obronie jest nerwówka - dodaje.
Rodzice Lotki pochodzą ze Śląska. Ojciec Stanisław, chłop jak dąb, mający dwa metry wzrostu, jest emerytowanym górnikiem.
- Z żoną Agnieszką wyemigrowali dawno, ale w ich domu zawsze mówiło się po polsku. No, ewentualnie po śląsku - uśmiecha się Rybicki. - Rodzice przyjeżdżali z Marcelem na jego mecze w polskich młodzieżówkach. Pamiętam zgrupowanie w Legnicy i pączki, które przynosiła nam jego mama. To bardzo serdeczni ludzie - opowiada.
Chorążyk dodaje, że poza boiskiem Lotka jest duszą towarzystwa. - Koledzy by za nim w ogień poszli - przekonuje. - Marcel to też bardzo szczery i emocjonalny chłopak. Kiedyś na meczu kadry do lat 16 z Norwegią znokautował rywala. Chciał do niego pojechać do hotelu i go przepraszać. To było w Malborku - mówi.
Na zakręcie
Lotka grał we wszystkich kategoriach wiekowych kadry Polski od 16. roku życia wzwyż. Niemcy też się nim interesowali. - To stały zabieg. Gdy Niemcy widzą, że któryś zawodnik ukształtowany piłkarsko w ich kraju jedzie na zgrupowanie innej reprezentacji, od razu wysyłają mu powołanie. Tak był w przypadku Marcela, ale on się nie wahał - mówi Rybicki.
Lotka był na zakręcie na początku tego sezonu. W czwartoligowych rezerwach Herthy grał sporadycznie, a w spotkaniu kadry do lat 21 z Izraelem w eliminacjach mistrzostw Europy zawalił gola. Przepuścił prostą do obrony piłkę po strzale z rzutu wolnego z dalszej odległości i nasza drużyna przegrała (1:2).
- Był wtedy kompletnie bez formy, nie czuł piłki, to nie był jego moment - ocenia Chorążyk. Stolarczyk opowiada, że Lotka zrobił od tamtej pory duży postęp. - Wiadomo, że w młodym wieku bramkarze popełniają błędy, jest to wliczone w ten biznes. Kluczowe, to je wyeliminować, na tym polega postęp. Marcel to zrobił - komentuje Stolarczyk, który obejrzy sobotni mecz Lotki z Mainz z trybun Olympiastadion.
Nieźle pływa
Forma Lotki jest też zauważana w Niemczech. O polskim bramkarzu mówił ostatnio Felix Magath. - Został rzucony na głęboką wodę i pokazał, że potrafi nieźle pływać. Broni naprawdę dzielnie, jest jednym z filarów zespołu - powiedział "Bildowi" legendarny niemiecki trener.
A to nie byle kto. Magath raczej nie słynie z pochwał na wyrost, ma opinię tresera i jest bardzo wymagający. Na swoim koncie ma również wiele osiągnięć, między innymi trzykrotnie wygrał Bundesligę: z Bayernem Monachium (dwa razy) i Wolfsburgiem. Dodatkowo wybrano go trzy razy szkoleniowcem roku w Niemczech.
Rybicki przekonuje: - Jeżeli Marcel będzie się tak rozwijał, to w przyszłości widzę go daleko, nawet w pierwszej reprezentacji Polski - zapewnia. - Teraz po prostu cieszy się chwilą. Wiem, że po słowach Magatha, mówię o rozmowie przy całej drużynie, był w szoku, bo nie spodziewał się takiej szansy. Ale szybko dojrzał i pokazał, że ta zabawa jest dla niego - kończy nasz rozmówca.
Jeżeli Hertha wygra w sobotę z Mainz, to na pewno, bez względu na inne wyniki, zagwarantuje sobie utrzymanie w lidze. Początek meczu o 18.30. Transmisja na platformie Viaplay.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty