Był to mecz, w którym błyszczeli napastnicy, a obrońcy popełniali poważne błędy. Zarówno Legia jak i Górnik miały problemy z defensywą, ale mniej ich popełnili mistrzowie Polski i wygrali aż 5:3. Po raz pierwszy za drugiej kadencji Aleksandara Vukovicia jego zawodnicy zdobyli tyle bramek.
Na prowadzenie wyszli w pierwszej minucie po trafieniu Bartosza Slisza. Chwilę później wynik podwyższył Paweł Wszołek. - Ten mecz nie mógł im ułożyć się lepiej. I choć staraliśmy się odrabiać straty, nie miałem wrażenia, że jesteśmy blisko remisu - przyznaje Jan Urban.
Górnik próbował gonić wynik. Dwa gole głową strzelił Krzysztof Kubica, jednego dołożył po potężnym uderzeniu w polu karnym Lukas Podolski. Goście zdobyli trzy bramki w Warszawie, ale nie wywiozą stąd choćby punktu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna scena! Zobacz, co wymyślił ten "cwaniak"
- Legia wygrała agresywnością. Niemal każda druga piłka i przebitka była przez nich wygrana - chwali rywali trener Górnika.
I dodaje: - Zbyt łatwo traciliśmy bramki, a mamy doświadczonych zawodników. Strzelaliśmy gole po składnych akcjach, a Legia do przerwy nie miała sytuacji. Sami wypracowaliśmy im te gole. W drugiej mieli lepsze okazje. Chcieliśmy gonić wynik i odkryliśmy się. A taka drużyna potrafi korzystać z prezentów.
Gospodarze do przerwy prowadzili 4:2. Chwilę po przerwie na 5:2 podwyższył Josue i dopiero w 77. minucie stratę do przeciwników zmniejszył Kubica.
- Wydaje się, że strzelić trzy gole na Łazienkowskiej i nie być blisko remisu, brzmi abstrakcyjnie. Taka jest jednak prawda - żałuje Jan Urban.
Jego zespół jest na dziewiątym miejscu w tabeli ekstraklasy. Nad dziesiątą Legią ma dwa punkty przewagi.
Nokaut w Radomiu! Zagłębie Lubin rozbiło Radomiaka. Ważny krok Miedziowych do utrzymania
Polska liderem koalicji. "Żądamy usunięcia Rosjan z federacji sportowych"