Okazuje się, że Mariusz Stępiński, który rozgrywał całkiem niezły sezon (nabawił się kontuzji) w barwach cypryjskiej drużyny Aris Limassol, jest wielkim fanem... zbierania win.
Piłkarz o wszystkim opowiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". A wszystko zaczęło się niewinnie, bo... od jednej butelki. Stępińskiego bardzo to rozwija.
- Dorzucałem kolejne, kolekcja rozrastała się i rozrastała. Później prosiłem kolegę: "Słuchaj, znalazłem fajną francuską stronę. Zrobisz mi selekcję szampanów?". Zamawiałem, a potem próbowałem. Lubię to robić, poznawać nowe wina. To mnie rozwija - powiedział Stępiński, który ma ogromną wiedzę w tym temacie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!
- Uzbierałem około tysiąca butelek. Wina trzymam w piwniczce, a dokładnie w garażu dwa piętra pod ziemią. Mają tam idealną temperaturę pomiędzy 17 a 20 stopniami. Zwracam też uwagę na wilgotność powietrza. To ważne. Szczególnie wtedy, gdy chcesz trzymać wino dłużej niż pięć lat - zaznaczył.
Piłkarz zdradził, że w jego kolekcji najstarsze wino powstało w 1965 roku. Dużo win ma też ze swojego rocznika - 1995.
- Praktycznie wszystkie wina są z Włoch i Francji, kilka butelek z Hiszpanii. To region, który chciałbym poznać. Bo we francuskich i włoskich winach jestem dość mocny, a w hiszpańskich słaby, to trzeba przyznać - skomentował.
Niestety piłkarz nabawił się bardzo poważnej kontuzji. Badania wykazały zerwanie ścięgno Achillesa. Przed nim wiele miesięcy przerwy od gry i długi proces rehabilitacji.
Czytaj także:
Lech wykorzystał wpadkę Rakowa. Zmiana lidera na dwie kolejki przed końcem
Przełom na szczycie! Nowy lider PKO Ekstraklasy, zobacz tabelę