Polska traci duży talent. Nie pierwszy raz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Można mnożyć przykłady mających polskie korzenie graczy z potencjałem, którzy nigdy nie zagrali bądź mogą nie zagrać z orzełkiem na piersi. Do tego grona dołącza Yarek Gąsiorowski. Wszystko wskazuje na to, że wschodząca gwiazda wybrała Hiszpanię.

1
/ 8

Yarek Gąsiorowski (Valencia CF)

To przełomowy sezon w karierze 18-latka. Valencia CF zmagała się z problemami kadrowymi i głównie z tego względu postawia na młokosa, a ten szybko zaczął spłacać kredyt zaufania. W meczu z FC Barceloną (1:1) świetną interwencją uchronił zespół przed stratą bramki. W rozmowie z WP SportoweFakty ojciec Gąsiorowskiego przyznał, że swego czasu przedstawiciele PZPN się z nim kontaktowali.

Sam zawodnik od samego początku postawił sprawę jasno. Yarek Gąsiorowski jest młodzieżowym reprezentantem Hiszpanii i wiąże swoją przyszłość właśnie z kadrą "La Roja". - Znam jakieś polskie słowa, nie jest ich za wiele. Przyznaję, że dwa lata temu zgłosiła się do mnie polska federacja. Obecnie gram w kadrze do lat 19. Jestem bardzo zadowolony - stwierdził defensor na antenie Eleven Sports.

2
/ 8

Gabriel Slonina (Chelsea FC / KAS Eupen)

Sytuację Yarka Gąsiorowskiego można pod kilkoma względami porównać do Gabriela Sloniny. Różnica jest taka, że bramkarz przez długi czas nie mógł się zdecydować. Doszło do tego, że trener Czesław Michniewicz oficjalnie zaprosił go na zgrupowanie reprezentacji Polski. Po wysłaniu powołania wywiązało się ogromne zamieszanie, a golkiper w końcu musiał podjąć ostateczną decyzję.

Slonina finalnie odrzucił zaproszenie selekcjonera i w obszernym oświadczeniu wytłumaczył, dlaczego bliższa jego sercu jest amerykańska kadra, w której zresztą zaliczył debiut w meczu towarzyskim. W tym momencie jest wypożyczony z Chelsea FC do KAS Eupen. Zbiera cenne doświadczenie w belgijskiej najwyższej klasie rozgrywkowej, gdzie ma możliwość regularnych występów.

3
/ 8

Filip Marschall (Aston Villa)

Właśnie zadebiutował w seniorskiej drużynie Aston Villi, co można rozpatrywać w kategoriach niespodzianki. Zadanie było o tyle trudne, że o miejsce w składzie rywalizuje z mistrzem świata Emiliano Martinezem i Robinem Olsenem (kontuzja). W zremisowanym 1:1 meczu pucharowym ze Zrinjskim Mostar spisał się bez zarzutu. Być może Unai Emery będzie stawiał na niego w mniej istotnych spotkaniach.

W przeszłości był zaproszony do polskiej ambasady, lecz nie mógł stawić się na spotkaniu. W 2019 roku ówczesny selekcjoner reprezentacji Mariusz Rumak wysłał mu powołanie. Wtedy Filip Marschall przyjechał jednak na zgrupowanie angielskiej kadry w tej samej kategorii wiekowej, jednak wydaje się, że jeszcze nic straconego. Być może klubowy kolega Matty Cash przekona obiecującego zawodnika do gry w Biało-Czerwonych barwach.

4
/ 8

Thomas Kaminski (Luton Town)

Akurat jeśli chodzi o bramkarzy, Michał Probierz ma kłopot bogactwa. Thomas Kaminski zamiast Polski wybrał Belgię, choć już kilkanaście lat temu znajdował się pod obserwacją wysłanników PZPN. - W 2007 roku nie mógł stawić się w Kolonii, bo kolidowało z jego planami sportowymi. Na kolejne wezwanie nie odpowiedział - poinformował w rozmowie z "Onetem" Maciej Chorążyk.

Do kadry "Czerwonych Diabłów" jest powoływany od dekady i nadal czeka na premierowy występ. Był uczestnikiem Euro 2020. Thomas Kaminski jest czołową postacią w drużynie sensacyjnego beniaminka Premier League, ma niepodważalne miejsce w "jedenastce" Luton Town. W dużej mierze dzięki niemu skazywana na porażkę ekipa utrzymuje szanse w walce o utrzymanie.

5
/ 8

James Tarkowski (Everton)

Kiedy Matty Cash zdał sobie sprawę, że nie ma szans na grę na prawej obronie "Synów Albionu", przyjął propozycję ze strony PZPN. W przypadku Jamesa Tarkowskiego było nieco inaczej. Regularnie grający w Premier League stoper w 2018 roku znalazł się na fali wznoszącej i został doceniony przez selekcjonera Anglików, który dał mu szansę w dwóch meczach towarzyskich.

Sześć lat temu Tarkowski wyraził chęć gry dla Polski, natomiast konkretów zabrakło. Jego dziadek Bolesław walczył w armii Andersa, zaś po II wojnie światowej wyemigrował do Wielkiej Brytanii. W listopadzie obchodził swoje 31. urodziny i aktualnie jest pierwszym wyborem menadżera Evertona, Seana Dyche'a. W tym sezonie ligowym obrońca nie opuścił ani minuty.

6
/ 8

Philipp Max (Eintracht Frankfurt)

Reprezentacja Polski ma odwieczny problem z obsadą pozycji lewego obrońcy. Za kadencji Adama Nawałki mówiło się, że PZPN zwrócił uwagę na Phillippa Maxa. Jego ojciec, Martin, urodził się w Tarnowskich Górach, i z całą pewnością zasłużył na status legendy Bundesligi (bez mała 400 występów). Z kolei defensor w szczycie formy mógł pochwalić się największą liczbą asyst w lidze niemieckiej.

Niestety, na spekulacjach się skończyło. Max miał swoje pięć minut. W 2016 roku wraz z Niemicami pojechał do Rio de Janeiro na igrzyska olimpijskie. Przed trzema laty uzbierał trzy występy zespole "Die Mannschaft" prowadzonym przez Joachima Loewa. Piłkarz Eintrachtu Frankfurt w swoim CV ma takie kluby jak między innymi PSV eindhoven, Karlsruher SC czy FC Augsburg.

7
/ 8

Sonny Kittel (Raków Częstochowa)

Temat Sonny'ego Kittela w naszej reprezentacji przewijał się w 2017 roku. Po kilkumiesięcznych staraniach piłkarz uzyskał polski paszport i wydawało się, że niebawem będzie mógł zadebiutować z międzynarodowych rozgrywkach. Drzwi przed nosem zamknął mu Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN wyraził stanowczy sprzeciw, by gracze nazywani "farbowanymi lisami" byli powoływani do kadry.

Skrzydłowy z doświadczeniem w Bundeslidze lata świetności ma już za sobą, co pokazują jego występy w barwach Rakowie Częstochowa. Latem mistrzowie kraju do samego końca zdołali utrzymać transfer w tajemnicy. Kittel miał być naturalnym następcą Iviego Lopeza, który doznał poważnej kontuzji, tymczasem w pierwszej części sezonu 2023/24 zaliczył ledwie cztery trafienia i asystę.

8
/ 8

Dziadek ze strony ojca Brazylijczyka wywodzi się z Polski. Jak donosiły azerskie media, że po występie w spotkaniu pucharowym przeciwko Lechowi Poznań, wysłannicy PZPN mieli nawiązać kontakt z Kadym Malinowskim. Ofensywny pomocnik przekonywał, że temat jego gry z orłem na piersi faktycznie istnieje. Okazało się, że te doniesienia miały niewiele wspólnego z prawdą.

Zarówno Maciej Chorążyk, jak i Jakub Kwiatkowski potwierdzili nam, że w rzeczywistości nikt ze sztabu pierwszej reprezentacji nie rozmawiał z otoczeniem gracza, choć rzecz jasna nazwisko jest znane naszym analitykom. Nie ma żadnej możliwości, żeby Kady był dokooptowany do kadry narodowej, zwłaszcza że na początku 2023 roku był bohaterem transferu z Karabachu Agdam do rosyjskiego FK Krasnodar.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)