W tym artykule dowiesz się o:
Michał Gliwa (KGHM Zagłębie Lubin)
Już mieliśmy nadzieję, że bramkarz KGHM Zagłębia Lubin meczem ze Śląskiem we Wrocławiu odwróci złą kartę. Gliwa do tego spotkania bronił bardzo niepewnie, często "wypluwał" piłkę, lecz jak wiadomo każdy potrzebuje jakiegoś spotkania na przełamanie. Niestety po potyczce we Wrocławiu do Lubina przyjechało Podbeskidzie Bielsko-Biała, a w samej końcówce starcia golkiper Miedziowych fatalnie ustawił się przy rzucie wolnym, co zaowocowało stratą gola przez Zagłębie. Gliwa to w tej chwili najmniej pewny bramkarz w lidze, któremu praktycznie co mecz przytrafią się jakieś "babole".
Bartosz Rymaniak (KGHM Zagłębie Lubin)
Kolejny z zawodników klubu z Lubina, ale tych piłkarzy nie sposób pominąć. Zagłębie miało spore aspiracje, lecz przedostatnia pozycja w tabeli - a dodatkowo styl gry Miedziowych - mówią same za siebie. Sami kibice Zagłębia śmieją się, że drużyna z Lubina nie wygra meczu, jeżeli w wyjściowym składzie gra Rymaniak. Ten co prawda rozegrał dobre spotkanie z Lechem Poznań, ale kolejne z Podbeskidziem było już słabe. Cierpliwość lubinian do tego zawodnika już się wyczerpuje.
Dariusz Pietrasiak (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
Po niezbyt udanym epizodzie w Izraelu i treningach z Wisłą Sandomierz były stoper Śląska Wrocław przychodził do Podbeskidzia Bielsko-Biała w roli ratownika, który miał scementować fatalnie prezentującą się defensywę. "Pietras" zdążył rozegrać trzy spotkania i w żadnym się nie popisał. Ten obrońca mocno swój udział w meczu zaznaczył zwłaszcza w potyczce z Lechią Gdańsk, gdzie już w doliczonym czasie gry w bezsensowny sposób wyciął w polu karnym jednego z Lechistów, za który to faul sędzia odgwizdał rzut karny dla gdańszczan. Potem Pietrasiak zawalił także bramkę w spotkaniu z KGHM Zagłębiem Lubin. Jak na trzy mecze, dorobek ma "pokaźny".
Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów)
Tym razem komentarz będzie krótki, ale dosadny. Stawarczyk tak pięknie grał na stoperze, że się trener Jacek Zieliński wkurzył i posadził go na ławce, a na tej pozycji występuje teraz Marek Szyndrowski, który 95 procent meczów w życiu grał na boku obrony.
Kamil Kosowski (PGE GKS Bełchatów)
Na pewno nie jest to zawodnik, który stworzony jest do gry na boku defensywy. Kosowski przez większość swojej piłkarskiej kariery znany był ze swoich walorów ofensywnych. Skoro jednak w Bełchatowie ktoś na pozycji bocznego obrońcy zaczął go wystawiać, to nie może go zabraknąć w tej klasyfikacji, w bo w tym miejscu na boisku były reprezentant Polski ewidentnie nie czuje się najlepiej, co udowodniło spotkanie z Polonią Warszawa.
Janusz Gol (Legia Warszawa)
Na 10 spotkań w bieżącym sezonie, Janusz Gol spędził na boisku 342 minuty, w tym tylko raz zagrał od 1. do 90. minuty. Jan Urban czterokrotnie nie widział go składzie Legii Warszawa. Jak już Gol był na boisku, to w większości rozczarowywał. Wielokrotnie jego kontakty z piłką przyprawiały o szybsze bicie serca i obawy, czy nie straci futbolówki w głupi sposób. Pomocnika stołecznej drużyny jak dotąd cechują niedokładne podania - z taką grą nie ma co marzyć o wyjściowej "11".
Maciej Małkowski (KGHM Zagłębie Lubin)
Po transferze z Bełchatowa w Lubinie cały czas nie może się odnaleźć. Miał być królem asyst, a zupełnie mu to nie wychodzi. Jak już znajduje się na dogodnej pozycji strzeleckiej, to nie potrafi skierować piłki do bramki. Jest jednym z tych, którzy w drużynie Miedziowych rozczarowują najbardziej. Od niego zdecydowanie wymagano więcej, niż prezentuje.
Łukasz Garguła (Wisła Kraków)
Jedna bramka strzelona Legii w Warszawie niczego nie zmieni. To w tej chwili jeden z najmniej kreatywnych pomocników w naszej lidze. Niby jest na boisku, niby biega, ale jakoś nie ma z tego pożytku. Wisła w tym sezonie strasznie dołuje, a Garguła nie pomaga w tym, aby Biała Gwiazda prezentowała się lepiej. Tego zawodnika stać na lepszą grę.
Łukasz Madej (PGE GKS Bełchatów)
W Śląsku Wrocław był jednym z najlepszych zawodników i "ciągnął" grę swojej drużyny. Potem długo nie mógł znaleźć drużyny, aż w końcu trafił do Bełchatowa. Miał pomóc zespołowi wyjść z ligowego marazmu, lecz jak na razie zawodzi. Zdążył już wystąpić w czterech meczach, lecz w żadnym praktycznie nic nie wniósł do poczynań ofensywnych bełchatowian. Co prawda w PGE GKS-ie "Madejos" nie ma takich partnerów jak w Śląsku, lecz ten zawodnik gdzieś zatracił swoją przebojowość z jakiej był znany.
Andrzej Niedzielan (Ruch Chorzów)
Dostał swoją szansę, gdy kontuzji nabawił się Arkadiusz Piech i zupełnie jej nie wykorzystał. To nie jest ten "Wtorek" jakiego pamiętają kibice Niebieskich. Nie wszystko jednak stracone, bowiem w tym zawodniku na pewno drzemie spory potencjał. W jeszcze nie tak dawnych czasach Niedzielan sytuację, jaką miał w derbowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze, na pewno by wykorzystał.
Daniel Sikorski (Wisła Kraków)
Murowany pewniak do naszego zestawienia. Napastnik Wisły Kraków gdy znajdzie się w sytuacji sam na sam, to albo: 1) strzeli obok bramki 2) strzeli prosto w bramkarza 3) trafi w słupek bądź poprzeczkę. Napastników rozlicza się z goli, a Sikorski takich po prostu nie strzela, chociaż okazje ku temu ma. Co z tego, że biega i walczy, skoro nie czyni tego, do czego został sprowadzony. A jeszcze na dodatek blokuje strzały kolegów po których piłka leci w światło bramki.
Ławka rezerwowych:
Radosław Janukiewicz (Pogoń Szczecin) - Adam Banasiak (Widzew Łódź), Mate Lacić (PGE GKS Bełchatów), Adam Kokoszka (Polonia Warszawa), Sidqy El Mehdi (Piast Gliwice), Maor Melikson (Wisła Kraków), Cwetan Genkow (Wisła Kraków).
Wybór najgorszej jedenastki dotychczas rozegranych spotkań nie był łatwym zadaniem i wzbudził wiele dyskusji w naszym redakcyjnym gronie. Dziwić może zwłaszcza uwzględnienie przez nas niektórych zawodników na ławce rezerwowych, jak choćby Maora Meliksona. Wszyscy wiedzą jednak do czego zdolny jest Izraelczyk, a gdy Wisła jest w marazmie, on dostosował się do poziomu pozostałych kolegów z drużyny. Bardzo blisko naszego zestawienia byli też Michał Żewłakow czy Mehdi Ben Dhifallah z Widzewa Łódź. Tym razem jeszcze ich jednak oszczędziliśmy.
Naszą klasyfikację przedstawiamy co pięć kolejek. Następną opublikujemy więc po piętnastej serii gier. Tak wyglądała ona kilka tygodni temu: