W tym artykule dowiesz się o:
Jeszcze nie tak dawno temu obcokrajowców do polskiej ligi ściągano hurtowo - bo byli tańsi niż zawodnicy z Polski, lecz... niekoniecznie lepsi. I tak potem przez kilka lat kluby i kibice "męczyli" się z piłkarzami, którzy na boisku nic nie pokazywali, a kontrakty trzeba im było płacić. Teraz na szczęście bezwartościowych stranieri jest coraz mniej. Kilku jednak jeszcze zostało, a patrząc na ich grę w niedawno zakończonym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, także i w nowych rozgrywkach nie powinni nas zwalić z nóg swoimi umiejętnościami. Oto kilku naszych "wybrańców", których w rozgrywkach byśmy nie chcieli.
Pod uwagę wzięliśmy tych, których Ekstraklasowe kluby z różnych przyczyn "nie odpaliły". W nowym sezonie zobaczymy ich więc na boiskach - chyba że oczywiście nie nie załapią do składu. Czas przyjrzeć się defensorom.
Beznadziejny sezon mają za sobą Alexis Norambuena i Ugochukwu Ukah z Jagiellonii Białystok, Marko Suler z Legii Warszawa czy Amir Spahić ze Śląska Wrocław. Najgorsze jest to, że od tych zawodników oczekiwano zdecydowanie więcej. Ukah miał bowiem być podporą obrony Jagi, a Suler Legii. Spahić od dawna zupełnie nie radzi sobie w Śląsku. Gdy już wydaje się, że ten defensor wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie, to w kilku kolejnych potyczkach gra fatalnie. Co łączy tych graczy? To, że zarabiają zdecydowanie zbyt dużo, jak na to, co pokazują na murawie.
Którzy z obrońców jeszcze nie zachwycili nas swoją grą i raczej tego już nie zrobią? W KGHM Zagłębiu Lubin zdecydowanie poniżej oczekiwań gra Dorde Cotra, a w Piaście Gliwice Sidqy El Mehdi. Nasi łódzcy korespondenci cały czas narzekają też na Hachema Abbesa.
Całe szczęście, że kilku zawodników w naszej lidze już nie zobaczymy, jak choćby Żeljko Djokicia z Ruchu Chorzów.
W linii pomocy stranieri z Ekstraklasy mieli prawdziwe pole do popisu. Takich, którzy wręcz irytowali kibiców nie trudno znaleźć. Kto pierwszy przychodzi Wam do głowy? Dla nas numerem jeden był nie kto inny, jak Dalibor Stevanović ze Śląska. W tym przypadku zgodzi się z nami chyba każdy - nawet najbardziej zatwardziali kibice WKS-u. "Dado" wielokrotnie irytował swoją postawą na boisku i brakiem zaangażowania w grę. Nie zmieni tego nawet dobry mecz w Gliwicach z Piastem, chociaż i wtedy Słoweniec co prawda strzelił dwa gole, ale miał spory udział w jednej ze straconych przez zielono-biało-czerwonych bramek. Stanislav Levy uparcie stawiał na tego zawodnika i w nowym sezonie raczej się to nie zmieni.
Nie można też zapomnieć o innych zawodnikach. W Lubinie jest taki jeden specjalista, który nazywa się Robert Jeż. Owszem - strzelił kilka goli i do tego dorzucił kilka asyst, ale... No właśnie, po nim spodziewano się zdecydowanie więcej, a cała drużyna Miedziowych to chyba jedno z największych rozczarowań sezonu. Jeż długimi momentami snuje się po boisku i nie zagrywa piłek otwierających drogę do bramki. Może w nowym sezonie się to zmieni? Jak na razie ten zawodnik po tym, jak pokazał się w Górniku Zabrze, potem zdecydowanie spuścił z tonu. Kibicom Zagłębia i tak już jednak spadł raczej kamień z serca po tym, jak ich klub pozbył się już takiego talentu, jakim był Elton Lira.
Inne zespoły także mają w swoich składach wybitnych indywidualistów. W Poznaniu raczej nie chcieliby już Vojo Ubiparipa grywającego i na skrzydle, i a ataku, lecz problem w tym, że on sam nigdzie się nie wybiera. Spory problem mieliśmy też z Prejuce Nakoulmą. O tym, że "Prezes" ma w sobie ogromny potencjał, nikogo nie trzeba przekonywać. Jest jednak szkopuł - beznadziejna runda wiosenna w wykonaniu tego piłkarza, chociaż może raczej warto napisać - beznadziejna w wykonaniu całego Górnika. Nakoulma chciał odejść z polskiej ligi i znaleźć sobie lepszy klub. Po ostatnich słabych meczach może być jednak z tym problem. A tak wykonywane rzuty karne na pewno mu w tym nie pomogą...
W formacji ataku też nie brakowało zawodników, którzy swoją grą irytowali. Całe szczęście, że na polskich boiskach nie będziemy już obserwowali takich piłkarzy, jak Cwetan Genkow, Cristian Omar Diaz, Johan Voskamp, Mohammed Rahoui. Miejmy też nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł, aby zatrudnić Mehdi Ben Dhifallaha.
Polskie kluby poznały się już na "napastnikach", którzy wcale nie strzelali tylu goli, ilu od nich oczekiwano. Kilku jeszcze zostało, chociaż oni aż tak dużej roli w swoich drużynach nie odgrywają. Wystarczy w tym miejscu wymienić choćby Tomasa Docekala, który pewnego poziomu już nie przekroczy.
W naszej lidze są też oczywiście piłkarze spoza naszego kraju, którzy rozgrywkom dodają kolorytu. Miejmy nadzieję, że transfery, które teraz robią Śląsk, Legia czy Lech Poznań, okażą trafione i za pół roku w tych klubach nie będą się głowić nad tym, jak rozwiązać umowę z danym graczem. Do poruszenia pozostała też jedna kwestia. Po tym sezonie na boisku nie zobaczymy już kilku zawodników, którzy postanowili zakończyć karierę. Do nich jednak kibice mają ogromny szacunek i będą ich wspominać z sentymentem. Takimi są choćby Ivan Djurdjević i Aleksandar Vuković.
A Wy którego z piłkarzy nie chcielibyście już oglądać w naszej lidze? O kimś zapomnieliśmy?