Zdruzgotany Orest Lenczyk: Byłbym szczęśliwy, gdyby ktoś mi pomógł w zdołowaniu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Orest Lenczyk był zdruzgotany grą Zagłębia w meczu z Piastem Gliwice i nie szczędził swoim podopiecznym zdecydowanych słów krytyki. - Jestem ogromnie zawiedziony - powiedział na wstępie.

1
/ 3

Piłkarze KGHM Zagłębia Lubin po raz kolejny urządzili widowisko swoim kibicom tylko w zupełnie innym tego słowa znaczeniu. Miedziowi w starciu z Piastem Gliwice zaprezentowali się wprost żenująco i po ostatnich gwizdku sędziego wyzywani i wygwizdywani przez fanów szybko udali się do szatni. Zdruzgotany tym, co zobaczył na murawie przez 90 minut gry, był szkoleniowiec lubinian, Orest Lenczyk. "Oro Profesoro" nie szczędził słów krytyki swoim zawodnikom na pomeczowej konferencji prasowej.

- Komentarz musi być absolutnie krótki. Wygrała drużyna lepsza. Nie wiem czy pod każdym względem, ale pod względem istotnych elementów w czasie gry po których zdobywała bramki, uniemożliwiała grę, psuła grę piłkarzom Zagłębia. Ja jeszcze miałem nadzieję, że po meczu z Lechią Gdańsk nie spotka mnie tutaj większa przykrość, ale widzę, że się myliłem. Po tym spotkaniu mogę powiedzieć, że ten Piast Gliwice, który podobno ma jakiś problem pokazał, że ma co najmniej kilku zawodników, którzy zrobili mecz. Tak było choćby patrząc na Jurado w ataku, który pod każdym względem piłkarskim - i głową, i nogami - siał popłoch pod naszą bramką. Nasz odpowiednik z drugiej strony był w zasadzie jego tłem - rozpoczął nestor polskich trenerów.

Mocno oberwało się zawodnikom środka pola czy Robertowi Jeżowi, Łukaszowi Piątkowi i Aleksandrowi Kwiekowi. - Od pewnego czasu krąży mi po głowie jedna myśl, że największym problemem Zagłębia jest brak zawodnika prowadzącego grę. Uważam, że ta drużyna teraz grała absolutnie bez swojego przywódcy, lidera. Do przerwy było to beznadziejne kopanie do przodu i szukanie tam szansy z dobrze grającymi głową obrońcami, gdzie widząc, że nie możemy sobie z tym poradzić, ci którzy grali i w środku boiska nie potrafili co najmniej kilkoma podaniami przejść pod bramkę przeciwnika i stworzyć sobie sytuacji. Przyznam szczerze, że gdybym siedział na trybunach, to z pewnością bym nie krzyczał jak część kibiców, ale bym zupełnie milczał, będąc niemal przerażony tym, co się dzieje na boisku. Ponieważ w międzyczasie zakończyła się pierwsza runda muszę przyznać, że wracając ze Szczecina miałem nadzieję, że tę drugą rundę zaczęliśmy dobrze. Byłem absolutnie niezdrowym optymistą licząc na to, że remis na wyjeździe to jest dobry wynik. Przyjechała do nas drużyna, która walczyła o zwycięstwo i to było widać od pierwszej minuty. Jeżeli w pewnym momencie my zaczęliśmy walczyć, to się to kończyło kartkami, ale żadnym efektem korzystnym dla zespołu - punktował Lenczyk.

W następnym spotkaniu Zagłębie na wyjeździe zmierzy się z Lechem Poznań. - Jeżeli sobie poprzeczkę znowu podwyższamy i chcemy osiągnąć dobry wynik w Poznaniu, to nawet jak tam będzie remis, chociaż nie wyobrażam sobie, żeby po takiej grze jak z Piastem tam był remis, może być kompromitacja zupełna, to punkty są w tym momencie najważniejsze - podkreślił doświadczony szkoleniowiec. To jednak nie koniec jego kazania do zawodników.

Robert Jeż za swoją grę powinien mieć pretensje głównie do siebie
Robert Jeż za swoją grę powinien mieć pretensje głównie do siebie
2
/ 3

Przed spotkaniem z Piastem Gliwice Miedziowi zremisowali w Szczecinie z Pogonią. Przez 2 tygodnie związane z przerwą reprezentacyjną Miedziowi zupełnie jednak zapomnieli, jak się gra w piłkę nożną. W Lubinie nikt nie mówi już teraz o walce o europejskie puchary, ale o... utrzymaniu się w T-Mobile Ekstraklasie!

- Muszę przyznać szczerze, że jestem ogromnie zawiedziony ponieważ ja przyjechałem do Lubina mając w pamięci grę co najmniej pięciu, siedmiu zawodników Zagłębia wcześniej w innych klubach. To, co pokazali w piątek, to uważam, że to jest może nie lekceważenie kibiców, ale pewnie środek kryzysu i teraz w kontekście spotkania najbliższego z Lechem Poznań nie wiem czy mam prawo powiedzieć, że graliśmy zdecydowanie lepszy mecz ze Śląskiem, Wisłą, Legią, Pogonią, a najgorsze potyczki rozgrywamy na swoim boisku. Coś w tym musi być. Te kolejne porażki, jak i porażki moralne zespołu, gdzie kolejni zawodnicy są na tyle nieodpowiedzialnymi piłkarzami sprawia to, że zdaję sobie sprawę, jak trudny w tej chwili jest okres dla kierownictwa, aby podjąć decyzję z jednej strony drastyczne, a z drugiej jeszcze jest kilka kolejek do 15 grudnia. Ktoś powiedział kiedyś, że jesień wasza, wiosna nasza. To chyba nie dotyczyło piłki nożnej. Jeżeli tu ma być wiosna nasza, to teraz był kolejny przykład, na swoim boisku, gdzie klasowa drużyna u siebie pokazuje klasę, to to była klasa, ale druga podstawówki - powiedział trener. - Nie potrafię tego zrozumieć. Ja spędzam z tą drużyną sporo czasu. Nie tylko wydaje mi się, ale uważam, ze zrobiliśmy wiele dobrego i na treningach, i poza zajęciami, aby ten zespół nie grał gorzej, lecz aby krok po kroku kończył rozgrywki z takimi efektem punktowym, że nawet jak można było zapomnieć o pierwszej ósemce, to do końca osiągnąć wynik po którym na wiosnę nie będzie to gra o wszystko

- stwierdził załamany Orest Lenczyk. Miedziowi jednak w tej chwili plasują się na drugiej od końca pozycji w tabeli. Mają tyle samo punktów, co ostatnie w zestawieniu Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Orest Lenczyk był zdruzgotany postawą Zagłębia w meczu z Piastem
Orest Lenczyk był zdruzgotany postawą Zagłębia w meczu z Piastem
3
/ 3

W spotkaniu z gliwiczanami nawet w kadrze meczowej nie znaleźli się tacy zawodnicy jak Deniss Rakels, Michal Papadopulos czy Paweł Widanow, którzy niedawno "wpadli" przebywając towarzysko w Pradze. Czy jednak odsunięcie ich od składu nie działa na niekorzyść Miedziowych? - Ja uważam, że to nie był mój błąd. To był błąd tych zawodników. W momencie jak to się stało, to nie jest to sprawą trenera, tylko kierownictwa klubu co dalej z tym zrobić. Chcę przypomnieć, że tamci zawodnicy wcześniej byli w kadrze i z Lechią Gdańsk przegraliśmy z nimi w składzie. W tej sytuacji szukanie ratunku, może usprawiedliwienia, że ich nie ma, to mogę zapytać wprost - ile goli my z nimi nastrzelaliśmy? Wszędzie krytykowano Papadopulosa za jego skuteczność - wyjaśniał Lenczyk.

W Lubinie już teraz zanosi się na kolejną rewolucję kadrową. - Przyznam szczerze, że byłbym szczęśliwy, gdyby ktoś mi pomógł w moim zdołowaniu po tym meczu. Jestem tu prawie dwa miesiące i jeżeli urządzono mi takie widowisko, dziękując mi w ten sposób za pobyt tutaj, to jestem absolutnie rozczarowany. Co do pomocy zawodnikom w odbudowaniu ich mentalności, to wiem, że to nie jest takie proste. Podobnie jest z inteligencją - albo się ja ma, albo nie ma. Ponieważ my nie dysponujemy taką kadrą, żeby natychmiast pięciu, siedmiu zawodników wymienić, to wrócę do mojej wcześniejszej wypowiedzi - przegraliśmy w zasadzie z jednym zawodnikiem, który szalał w ataku. Nasza obrona sobie z nim nie mogła poradzić. To też jest dowód jakości naszej obrony, nie da się tego ukryć. Z jednej strony można zrozumieć, że pierwszy gol padł pewnie w połowie po błędzie bramkarza, ale również mogę powiedzieć, że gdyby nie bramkarz, to wcześniej było 2:0 albo i 3:0 dla Piasta - skomentował "Oro Profesoro".

Piłkarze Zagłębia od swojego trenera dowiedzieli się też brutalnej prawdy. - Zawodnicy mają kontrakty. Nawet gdy ich wszystkich wystawimy na listę transferową, to można sobie zadać pytanie - czy znajdą się tacy, którzy tych piłkarzy wezmą? Powtórzę, takich zawodników za takie zarobki nikt w naszej lidze nie zatrudni - podkreślił Orest Lenczyk.

- Mogę przeprosić za to widowisko. Niestety, jestem tego współwinny - podsumował załamany trener.

Mocno przepłaceni piłkarze ciągną Zagłębie na samo dno
Mocno przepłaceni piłkarze ciągną Zagłębie na samo dno
Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
jarekz
23.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
RADZIŁBYM lENCZYKOWI PO PROSTU ODPOCZĄĆ....Na emeryturze....