W tym artykule dowiesz się o:
Wybór bramkarza był dla nas najtrudniejszy. Żaden z golkiperów nie popełnił bowiem spektakularnego "babola". W końcu, po długich dyskusjach, zdecydowaliśmy się na golkipera Ruchu Chorzów. A wyjaśnienie? Cóż, bramkarz Ruchu Chorzów nie miał wiele pracy w meczu z Piastem. Goście oddali dwa strzały na bramkę Buchalika i obydwa wpadły do siatki.
Najsłabszy zawodnik Ruchu. W defensywie często spóźniony, mógł strzelić gola, ale źle trafił w piłkę. Nic dziwnego, że defensor został zmieniony w drugiej połowie.
W pierwszej połowie gry dawał się ogrywać niemiłosiernie przez Makuszewskiego i Deleu. To właśnie z tej strony zaczęła się akcja, która dala prowadzenie Lechii.
Obrońca Śląska Wrocław od początku rundy wiosennej nie jest w najwyższej formie. W Lubinie Dudu Paraiba też prezentował się dość słabo, nie popisywał się dośrodkowaniami w pole karne, aż w końcu wyleciał z boiska za faul. Gdy nie było go na boisku, Śląsk paradoksalnie zaczął grać lepiej.
Hiszpan zadebiutował w Śląsku Wrocław w meczu z Zagłębiem Lubin. Jak wypadł? Dość słabo. Co prawda Tadeusz Pawłowski docenił go za grę w destrukcji, ale brakowało mu już ofensywnych zagrań tego piłkarza.
Anton Sloboda sam nie wiedział czy go coś boli, czy nie. Najpierw leżał, potem wstał, by znów się położyć - irytował się nasz korespondent z Poznania. Jak gra na czas Górali przełożyła się na wynik meczu w Poznaniu, wszyscy doskonale już wiedzą.
Agresywne wejście Ukraińca w nogi Igora Lewczuka skończyło się dla niego w pełni zasłużoną czerwoną kartką, która jak się szybko okazało mocno przyczyniła się do tego, że gospodarze nie dowieźli prowadzenia do końca. Kto wie jakby zakończył się mecz w Kielcach gdyby nie bezmyślność 29-latka.
Sam przyznał po meczu, że nie dał drużynie tego czego powinien. Pomocnik kielczan był praktycznie niewidoczny podczas piątkowego meczu, a każda jego próba zainicjowania akcji kończyła się niepowodzeniem.
Wszedł w 2. połowie przy stanie 0:2, ale kompletnie nic nie wniósł do zespołu. Wprawdzie były gracz Piasta starał się być aktywny, ale psuł niemal każde zagranie. Fatalna zmiana Jana Kociana.
Szczerze przyznamy, że nie pamiętamy aby Brazylijczyk popisał się czymś interesującym na murawie Kolporter Areny. Lewy pomocnik Zawiszy co prawda próbował, ale nie mógł sobie poradzić z solidnym Pawłem Golańskim.
Mógł zostać bohaterem, ale akcja sam na sam z Miśkiewiczem sprowadziła go do miana antybohatera, a w internecie furorę robi grafika a'la Jacek Gmoch z kilkunastoma wariantami kierunku uderzenia piłki. No cóż, Dwaliszwili gra topornie.