W tym artykule dowiesz się o:
Kolejny słaby mecz bramkarza Zawiszy Bydgoszcz. Były reprezentant Polski praktycznie śpi na przedpolu, sam zawinił przynajmniej przy trzech bramkach dla Wisły.
Najsłabsze ogniwo Cracovii w defensywie w meczu z Górnikiem Łęczna. Pasy wygrały, ale na występ Rymaniaka nie można spuścić zasłony milczenia. Na szczęście dla kibiców drużyny z Krakowa obejrzał czwartą żółtą kartkę i będzie pauzował w Gliwicach.
W meczu z Legią Warszawa nie miał swojego dnia. Uważany za jednego z najlepszych obrońców w T-Mobile Ekstraklasie w polu karnym dwukrotnie dał się ograć swojemu vis-a-vis. Dossa Junior pokazał "Celikowi", że ten nie może spocząć na laurach i cały czas powinien pracować nad swoją formą.
Stoper Podbeskidzia był najsłabszym ogniwem swojej, i tak bardzo przeciętnie prezentującej się drużyny. Konieczny nie ustrzegł się kosztownych błędów, które w konsekwencji sprawiły, że "Górale" przegrali pierwszy raz od pięciu kolejek.
Trochę przygasł "Rudi" w tym sezonie, a mecz z Ruchem Chorzów był tego potwierdzeniem. Razem z Adamem Frączczakiem uciął sobie drzemkę przy golu Grzegorza Kuświka. Kilkakrotnie nie zdążył do obrony, a i w ofensywie nie dołożył nic pozytywnego.
Zagrał najsłabszy mecz od czasu pobytu w Górniku Zabrze. Miał udział przy obu straconych bramkach. Do tego w tym spotkaniu był bezproduktywny w ofensywie.
Słaby mecz w wykonaniu Garguły. Nic więc dziwnego, że truchtającego zawodnika Wisły w drugiej połowie zmienił Stępiński.
Piątkowy mecz fatalnie rozpoczął się dla pomocnika gospodarzy, który przy swoim pierwszym kontakcie z piłką skierował ją do swojej bramki. Potem było już lepiej, ale to i tak cały czas nie jest to...
Zmarnował stuprocentową szansę na gola, strzelając z kilku metrów w zasięgu rąk Krzysztofa Kamińskiego. Po tym pudle nie pokazał już nic pozytywnego, więc Dariusz Wdowczyk nie miał żadnych wątpliwości przy dokonywaniu pierwszej zmiany. Po odejściu Akahoshiego liczba Japończyków w Pogoni zgadza się, ale piłkarze z tego kraju wnoszą do gry Portowców tyle, co nic.
Tak koszmarnego debiutu tego zawodnika w Lechu Poznań chyba nikt się nie spodziewał. Sadajew co dostawał piłkę, to popełniał prosty techniczny błąd i ją tracił. Szkoleniowiec Kolejorza zmienił go już po pierwszej połowie.
Zbyt zmotywowany? W pewnym sensie chyba tak, choć trzeba również podkreślić, że ex-koroniarz nie miał zbyt wielu okazji do strzelenia bramki swojej byłej drużynie. Nie ulega jednak wątpliwości, że "Korzenia" stać na dużo więcej.
[b]Ławka rezerwowych: