W tym artykule dowiesz się o:
Sezon 2014-15 był jego najlepszym odkąd trafił do Polski. Pod względem indywidualnych osiągnięć, ale też zespołowych, bo Lech Poznań po pięciu latach znów został mistrzem Polski. Hamalainen był kluczową postacią w układance Macieja Skorży, dawał zespołowi jakość, a trenerowi zwiększał pole manewru. Fin występował bowiem w roli ofensywnego pomocnika lub atakującego, a w Poznaniu na snajpera z prawdziwego zdarzenia czekają od czasów Łukasza Teodorczyka. Hamalainen momentami sprawiał, że brak napastnika był nieodczuwalny. Rok zamknął z 15 ligowymi bramkami na koncie. Ale też z brakiem przedłużenia kontraktu z Lechem - Fin nie przystał na oferty z Poznania i podpisał umowę z Legią Warszawa. W tym przypadku można spokojnie mówić o absolutnym hicie transferowym na polskim rynku, choć taki obrót spraw wcale nie jest wielce zaskakujący. No chyba że dla ludzi z Lecha. W każdym razie byłoby to dość osobliwe, gdyby statuetkę dla Obcokrajowca Roku odebrał piłkarz Legii za osiągnięcia z Lechem.
Alert w Rio. Wojsko walczy z wirusem Zika
{"id":"","title":"","signature":""}
Źródło: TVP S.A.
W Gliwicach pojawił się 20 marca 2015 roku. Mniej więcej dwa miesiące później osoba blisko związana z Piastem na pytanie - "Jaki to trener, w końcu ma duże doświadczenie z boiska?" - odpowiedziała: wszyscy jadą na tym kicie. Bo według niej dopiero jesień miała w pełni pokazać możliwości Latala. I pokazała, natomiast po wiośnie można było mieć pewne obawy o przyszłość Czecha w Gliwicach. Wtedy Piast pod jego wodzą więcej meczów przegrał niż wygrał, nie był to jednak w pełni zespół Latala. Zbudowany w oparciu o innych zawodników, przez kogoś innego przygotowywany do rundy. W momencie przyjścia Latala Piast zajmował 11. lokatę w tabeli, sezon skończył na 12. Trudno mówić o postępie, najważniejsze jednak było coś innego - utrzymanie. A ten cel Czech zrealizował, co ważne Piast samą końcówkę ligi mógł śledzić ze spokojem. Jesień była już popisem jego zespołu. Innego, inaczej ustawionego, z kilkoma zawodnikami, których forma eksplodowała, zespołu chcącego grać ofensywnie, mającego pomysł. Latal bez wątpienia odcisnął piętno nie tylko na Piaście, ale na całej ekstraklasie - nie ma tu mowy o żadnym kicie.
Przez ekstraklasę przeszedł jak tornado. 21 goli w 21 meczach - takie statystyki mówią same za siebie. Zważywszy na jesienne wahania formy Legii Warszawa, naprawdę trudno zawyrokować, na którym miejscu i z jaką stratą do lidera wicemistrzowie Polski zakończyliby 2015 rok, gdyby nie regularność reprezentanta Węgier. Nikolić posiada dawno niewidzianą na polskich boiskach łatwość zdobywania bramek. Dobrze też przewiduje wydarzenia na murawie, bo często potrafi znaleźć się tam, gdzie spadnie odbita na przykład przez bramkarza piłka. Gdyby tylko miał większą szybkość. Inna sprawa, że gdyby ją rzeczywiście miał, to raczej do naszej ekstraklasy by nie zawitał. Wydaje się, że głównie w tym tkwi tajemnica tego, że tak długo grał na Węgrzech - gole strzelał tam hurtowo, więc Europa miała go na radarach. W każdym razie dla naszych nominacji nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ liczy się efekt, a ten jest piorunujący.
- Każdy dojrzewa w odpowiednim dla siebie momencie. Deniss stał się odpowiedzialnym i rozsądnym chłopakiem, zaczął stawiać mocniej na piłkę - mówił przed kilkoma tygodniami na łamach "PN" Robert Podoliński. To właśnie u tego szkoleniowca Rakels zaczął grać na polskich boiskach, jak nigdy wcześniej. A już pod skrzydłami Jacka Zielińskiego było tylko lepiej. Na pewno więc Łotysz jest zawodnikiem, który z wszystkich nominowanych do tytułu Obcokrajowca Roku zrobił największy postęp. A być może nawet z całej ekstraklasy, bo Rakels nie przez wielu, ale przez niemal wszystkich był już skreślony. Trzeba tu pamiętać, że rzadko grywał w roli klasycznego napastnika. Zieliński ustawiał Łotysza najczęściej na skrzydłach, ale niemal w każdej akcji Pasów Deniss meldował się w polu karnym rywali i to działa. Za postawę w ekstraklasie został doceniony również w ojczyźnie, zajął 2. miejsce w plebiscycie Piłkarza Roku na Łotwie. Czy można się dziwić, jeśli ktoś w 2015 roku w 44 meczach zdobył 21 bramek?
- Piłkarsko daje Piastowi największą jakość. Dla mnie najlepszy zawodnik na pozycji numer 8 w ekstraklasie. Potrafi zagrać dobrze do przodu i do tyłu, człowiek, który kręci kierownicą na boisku. To on mówi: gramy w lewo albo gramy w prawo - tak na łamach "PN" charakteryzował czeskiego pomocnika kolega z zespołu Marcin Pietrowski. Wystarczyło pół roku, żeby Vacek stał się absolutnie jednym z najlepszych zawodników w całej ekstraklasie. Jest to piłkarz po prostu bardzo dobrze wyszkolony i bardzo dużo widzący na boisku. Naprawdę rzadko kiedy do Polski trafiają tej klasy obcokrajowcy. Pytanie tylko, czy długo u nas zostanie. Na brak chętnych w Polsce nie narzeka, bo już w kolejce ustawiły się Legia Warszawa i Lech Poznań, podobno Vacek wypytuje o życie w Warszawie, pozostaje jednak jedna kwestia do rozstrzygnięcia. Czy którykolwiek z klubów ekstraklasy będzie na Czecha stać, zwłaszcza że mowa o reprezentancie kraju? Bo jesienią grał tak dobrze, że zapracował na powołanie do kadry. Cena rośnie.
Przemysław Pawlak