W tym artykule dowiesz się o:
Dawid Kudła (Pogoń Szczecin)
24-letni golkiper Portowców odzyskał miejsce w bramce po tym, jak czerwoną kartkę w poprzednim spotkaniu obejrzał Jakub Słowik i wychowanek Górnika Zabrze wykorzystał swoją szansę. W meczu z Zagłębiem Lubin (1:1) obronił aż 12 (!) uderzeń rywali w światło swojej bramki, a był bezradny tylko wobec perfekcyjnego strzału Łukasza Piątka, po którym piłka trafiła w samo "okienko" bramki Pogoni.
Zobacz wideo: Prezes Legii wbił Lechowi kolejną szpilę
Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa)
"Rzeźnik" też długo, bo od 5 listopada czekał na swoją szansę, a otrzymał ją dopiero, gdy zawiódł Michał Pazdan. W pierwszym po tak długiej przerwie spotkaniu z Górnikiem Zabrze (3:1) zagrał poprawnie, a już w następnym starciu z Cracovią (2:1) był najlepszym obrońcą lidera Ekstraklasy. Pasy stworzyły sobie kilka sytuacji, ale nie w jego sektorze - to koledzy się mylili, a on naprawiał ich błędy.
Elhadji Pape Diaw (Korona Kielce)
Co prawda Korona w meczu ze Śląskiem straciła dwie bramki, ale gra Senegalczyka mogła się podobać. To zresztą nie był pierwszy występ Diawa, w którym ten dał sygnał, że może stać się czołowym obrońcą Ekstraklasy.
Tamas Kadar (Lech Poznań)
27. kolejka nie była szczególnie udana dla obrońców, ale na wyróżnienie zasłużył na pewno Kadar. Reprezentant Węgier był pewnym punktem Lecha w meczu z Ruchem Chorzów, a rywalizować musiał z nie byle kim, bo z Kamilem Mazkiem, który potrafi zawstydzić obrońcę.
Mateusz Mak (Piast Gliwice)
Mecz Piast - Podbeskidzie (3:2) był jednym z bardziej emocjonujących w rundzie wiosennej. Gliwiczanie przegrywali z Góralami 1:2 jeszcze w 80. minucie, ale wtedy indywidualną akcję zakończoną wywalczeniem rzutu karnego przeprowadził Mak. Kamil Vacek na raty wykorzystał "11" i Piast wrócił do gry. Wyróżniamy Maka nie tylko za rzut karny - 25-latek był po prostu najlepszy na placu.
Guilherme (Legia Warszawa)
Już w 3. minucie błysnął sprytem i wyszkoleniem technicznym - jednym dotknięciem piłki wypracował sobie przewagę nad Hubertem Wołąkiewiczem i wykorzystał sytuację sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim. Dobrze grał przez cały mecz. Jeśli Legia zagrażała Cracovii, to po akcjach, na których Brazylijczyk stawiał swój stempel.
Tomasz Jodłowiec (Legia Warszawa)
Cracovia ma bodaj najlepszą drugą linię w Ekstraklasie, ale w meczu na szczycie z Legią zderzyła się ze ścianą, czyli Jodłowcem. Reprezentant Polski rozegrał przy Kałuży 1 świetne zawody zarówno w destrukcji, jak i w ofensywie. "Jodła" rządził w środku pola, ale kto wie, jak wyglądałoby to starcie, gdyby kontuzjowany nie był Damian Dąbrowski?
Darko Jevtić (Lech Poznań)
Szwajcar wskoczył do składu Lecha wobec kontuzji Szymona Pawłowskiego i robi wszystko, by w Poznaniu nikt nie tęsknił za skrzydłowym. W meczu z Ruchem (3:1) zdobył dwie kapitalne bramki. Najpierw pokonał Matusa Putnocky'ego zgrabnym wolejem, a potem świetnym uderzeniem z 20 metrów w samo "okienko".
Patryk Małecki (Wisła Kraków)
Ojciec długo wyczekiwanego przez Wisłę zwycięstwa. Biała Gwiazda ograła Termalicę Bruk-Bet Nieciecza 4:2, a Patryk Małecki miał udział przy każdej z bramek swojego zespołu. Najpierw sam trafił na 1:0, potem zaliczył kluczowe podanie przy golu Pawła Brożka na 2:0, a Rafał Wolski i Rafał Boguski trafili na 3:1 i 4:2 po jego dośrodkowaniach. "Mały" w tym jednym meczu zrobił więcej niż przez całą rundę jesienną w Pogoni Szczecin!
Zdenek Ondrasek (Wisła Kraków)
Czech tym razem gola nie strzelił, ale harował na całej długości i szerokości boiska. W 7. minucie to on wykonał przechwyt, po którym Wisła ruszyła z kontratakiem, który dał jej gola na 1:0. Z kolei w 29. minucie kapitalnym prostopadłym podaniem dał Pawłowi Brożkowi szansę zdobycia bramki na 2:0. W II połowie dwukrotnie próbował zaskoczyć Krzysztofa Pilarza z dystansu, ale nieznacznie się pomylił.
Aleksandar Prijović (Legia Warszawa)
To jego gol przesądził o zwycięstwie Legii z Cracovią w meczu na szczycie 27. kolejki Ekstraklasy. Wiosną Szwajcar wyrósł na pierwszą strzelbę wicemistrzów Polski - w sześciu występach w 2016 roku zdobył trzy bramki.