W tym artykule dowiesz się o:
Franciszek Smuda niedawno wrócił do zawodu po blisko dwuletniej przerwie i prowadzi Górnika Łęczna. Ostatnio od czerwca 2013 do marca 2015 roku pracował w Wiśle Kraków.
Ma na koncie m.in. trzy mistrzostwa Polski. Z Lechem wygrał Puchar Polski, a z Widzewem i Wisłą zdobył też Superpuchar. W sezonie 1996/1997 wprowadził Widzew do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W latach 2009-2012 był selekcjonerem reprezentacji Polski.
To także mistrz cytatów. - Gdyby ktoś mu rzucił cegłę czy kamień, on i tak zagłówkuje - mówił o Arkadiuszu Głowackim. Do historii przejdzie również wypowiedź "Franza", w której tłumaczy on, jak zdobył sobie przychylność piłkarzy podczas pracy w poznańskim Lechu.
- Początki były trudne. Wiadomo, poznaniacy nie dopuszczają tak blisko obcokrajowca z innego miasta, ale szybko się... no jakoś współżyłem z każdym - tłumaczył z rozbrajającą szczerością Smuda.
On także stwierdził, że w reprezentacji Polski nie trzeba psychologa, bo "nie mamy w drużynie wariatów". Na sugestię zmian w zespole odpowiedział, że zmienić to on może spodnie, a wygraną porównał do... orgazmu. Stwierdził nawet, że jest ona lepsza niż orgazm, a porażka jest dla niego katorgą.
Wulkan energii. Po meczu Jagiellonia - Podbeskidzie (0:3) stanął w obronie swoich piłkarzy i starł się z kibicami Jagi. Probierza musieli powstrzymywać jego asystenci i piłkarze Jagiellonii. - Pięć lat pracuję w Jagiellonii Białystok i nie pamiętam, by kibice kiedykolwiek zarzucali nam brak ambicji. Nie wytrzymałem nerwowo po meczu z Podbeskidziem, bo wiem, że te zarzuty są niesprawiedliwie - mówił później szkoleniowiec.
Trener, poza tym, że w czasie meczu żywo gestykuluje przy linii bocznej i podpowiada swoim zawodnikom, znany jest z wyrazistych wypowiedzi.
Po meczu z Legią (0:1) nie krył swojego rozżalenia. Jego zespół przegrał starcie na ligowym szczycie po golu z kontrowersyjnego rzutu karnego w 98. minucie spotkania.
- Mamy jakieś marzenia, chcemy coś robić... Zastanówmy się nad sensem polskiej piłki - jest coraz gorzej. Mówimy o szkoleniu, o innych rzeczach, ale zastanówmy się, po co trenować i po co grać? Moja pierwsza myśl to była rezygnacja z trenowania i zajęcie się czymś innym, menedżerką może... Sportowa rywalizacja traci jakikolwiek sens. Przyjadę do domu i chyba whisky se p***ę, bo co mi pozostało. Albo szybciej - mówił na konferencji prasowej Probierz.
Nie da sobie w kaszę dmuchać, a za swoimi zawodnikami potrafi pójść w ogień, broni ich po meczach. Potocznie nazywany specjalistą od awansów do Ekstraklasy. Teraz jego celem jest wprowadzenie do elity Miedzi Legnica.
On także znany jest z wyrazistych cytatów, które przechodzą do historii. - Ze statystykami jest jak z mini spódniczką. Niby widać wszystko, a zakrywa najważniejsze - mówił swego czasu.
Na konferencjach spokojny, mecze komentuje w sposób wyważony. Podczas spotkań nie potrafi sobie jednak odpuścić gwałtownych reakcji i subiektywnych opinii na temat sędziowania.
Najpopularniejsza sytuacja zdarzyła się w trakcie meczu Lecha z Legią. Trener nie zgodził się z decyzją arbitra, który pokazał Kotorowskiemu żółtą kartkę. Według Skorży, należała się czerwona. "Czerwina kartka! To jest czerwona kartka! (...) Niech mi pan nie mówi na "ty", dobrze? Dobrze?!"
Do decyzji sędziów często nie był przekonany również podczas prowadzenia poznaniaków. Bywał porównywany nawet do niezwykle żywiołowego Probierza. "Nic nie gwizdnął. Przecież to jest kurde... Weź ej! On jest z Warszawy, tak? On jest z Warszawy, ten sędzia? Brawo!"
43-letni szkoleniowiec, który pracował w przeszłości między innymi w Górniku Zabrze, Wiśle Płock, Kolejarzu Stróże czy GKS Tychy, niedawno został trenerem Widzewa Łódź.
To trener, który emocjonalnie podchodzi do meczów swoich zespołów. Kiedyś, w trakcie spotkania Stali Stalowa Wola - której Cecherz był wówczas trenerem - z Sandecją Nowy Sącz, szkoleniowiec źle się poczuł i zemdlał. - Po prostu dziś ciśnienie troszkę podskoczyło, jakoś tak się w głowie zakręciło... - mówił trener Stali na konferencji prasowej po meczu z drużyną z Nowego Sącza. Po udzielonej pomocy medycznej Cecherz pozostał na ławce trenerskiej i dalej dyrygował grą drużyny.
Temu szkoleniowcowi nie są także obce zdecydowane wypowiedzi. - W takim meczu 11 kartek pokazać? Jeżeli dwóch zawodników zderza się głowami, to żółtą kartkę dostaje dwóch. A tu dostał tylko Szufryn. Dlaczego nie dostało dwóch? Bo nie widział. Dlaczego nie widział? Bo jest słaby! Można przeklinać? Bo jest k*** słaby! Albo tendencyjny - grzmiał kiedyś na konferencji prasowej.
W swojej karierze trenował wiele zespołów, był również selekcjonerem reprezentacji Polski (z kadrą olimpijską zdobył srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku). Nie stronił od polityki. Należał do PZPR, w latach III Rzeczypospolitej był politykiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Samoobrony. Z ramienia tej drugiej wywalczył mandat posła V kadencji.
W 2006 roku policja zatrzymała go za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym. Dwa lata później został zatrzymany w związku z aferą korupcyjną w polskiej piłce. W 2012 Komisja Dyscyplinarna PZPN ukarała go czteroletnią dyskwalifikacją. Dwa lata później skazano go za przestępstwa korupcyjne na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć i grzywnę.
Poza sukcesami trenerskimi i powyższymi niechlubnymi wydarzeniami, jest znany m.in. z opinii na temat bramkarza swojego zespołu, jaką zaprezentował podczas meczu Groclin - Widzew z 2008 r. "Fabik, co ty k... robisz, ty idioto ty k... (...) K..., w ch... mać, co ty k... robisz, kut... je..."