W tym artykule dowiesz się o:
Michał Gliwa (Sandecja Nowy Sącz)
Wrócił do ekstraklasy po blisko czterech latach przerwy i zrobił to w wielkim stylu. Dawniej był uważany za tykającą bombę, która można eksplodować w każdej chwili i bądźmy szczerzy: zasłużył sobie na taką opinię. Po rundzie jesiennej sezonu 2013/2014 zniknął z ekstraklasy i wyjechał do Rumunii, a gdy w styczniu 2016 wrócił do kraju, to do I-ligowej Sandecji Nowy Sącz.
W minionym sezonie wywalczył z biało-czarnymi historyczny awans do ekstraklasy, ale był w zespole Radosława Mroczkowskiego tylko rezerwowym. Przed debiutem Sandecji w elicie wywalczył miejsce w bramce, a występ przeciwko Lechowi Poznań (0:0) sprawi, że na długo nie wypadnie ze składu. Gliwa przy Bułgarskiej 17 wykonał pięć wysokiej klasy interwencji - gdyby skapitulował w którejkolwiek z nich, nikt nie miałby do niego pretensji. Tymczasem 29-latek doprowadził do rozpaczy Radosława Majewskiego, Macieja Makuszewskiego oraz Macieja Gajosa i zapewnił Sandecji pierwszy w historii punkt w ekstraklasie.
Dani Suarez (Górnik Zabrze)
Nowa twarz w ekstraklasie. 27-letni Hiszpan przez kilka sezonów (2010-2015) występował w rezerwach Realu Madryt, a do Górnika Zabrze trafił w przerwie zimowej poprzedniej kampanii po półrocznym bezrobociu. Podczas testów przedkonał do siebie trenera Marcina Brosza i wiosną był podstawowym zawodnikiem 14-krotnych mistrzów Polski, a w debiucie w ekstraklasie pokazał, że z powodzeniem może sobie radzić też z mistrzem Polski. Górnik pokonał Legię 3:1, a Suarez zdobył bramkę na 1:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze Bayernu modelami, efektowna sztuczka Martiala(VIDEO)
Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków)
Lata lecą, a "Głowa" wciąż jest najlepszym obrońcą Białej Gwiazdy. W spotkaniu z Pogonią Szczecin (1:2) znów był dla rywali przeszkodą nie do pokonania. Co prawda krakowianie stracili w Szczecinie gola, ale Julian Cuesta Diaz skapitulował po strzale z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką Frana Veleza. "Z gry" Portowcy nie mogli zagrozić Wiśle i to zasługa przede wszystkim 38-letniego Głowackiego.
Dawid Szufryn (Sandecja Nowy Sącz)
Występ przeciwko Lechowi Poznań (0:0) był debiutem kapitana Sandecji w ekstraklasie. 31-latek potwierdził przy Bułgarskiej 17, że w niedalekiej przeszłości z Nowego Sącza chciały go wyciągnąć kluby ekstraklasy. Był jednak wierny macierzystemu klubowi i teraz zbiera tego owoce, spełniając marzenia o grze z Sandecją w najwyższej lidze.
Patryk Kun (Arka Gdynia)
Kolejny piłkarz, dla którego przeskok z I ligi do ekstraklasy okazał się bezbolesny. Występ przeciwko Śląskowi Wrocław (2:0) był dla niego debiutem w elicie, ale nie było tego po nim widać. Grał bez kompleksów, odważnie, skutecznie, a do tego dał Arce prowadzenie 1:0. Gola strzelił głową, choć ma tylko 165 cm wzrostu.
Mateusz Matras (Lechia Gdańsk)
Już pierwszy występ Matrasa w barwach Lechii pokazał, że to piłkarz wysokiej klasy, który błyskawicznie potrafi zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu i w krótkim czasie stać się naturalnym liderem drużyny. Przeciwko Wiśle Płock rozegrał popisową partię i zdobył nawet swoją premierowa bramkę w biało-zielonych barwach. Oczywiście wykorzystując dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry.
Petar Brlek (Wisła Kraków)
Nosił się z zamiarem odejścia z Reymonta 22, a Biała Gwiazda nie wykluczała jego sprzedaży, ale na szczęście dla 13-krotnych mistrzów Polski i całej ekstraklasy został w Krakowie. Po odejściu Krzysztofa Mączyńskiego do Legii Warszawa Brlek musiał zostać najważniejszą postacią drugiej linii Wisły i w pierwszym meczu sezonu z Pogonią Szczecin (2:1) sprawdził się w tej roli. Rządził w środku pola, a świetny występ spuentował zdobyciem bramki.
Michał Nalepa (Arka Gdynia)
Przed startem poprzedniego sezonu był typowany na jedno z odkryć ekstraklasy, ale jego rozwój na jakiś czas zahamowała choroba. Dopiero teraz wrócił do formy, pozbył się zbędnych kilogramów i znów jest tym samym zawodnikiem, który kilkanaście miesięcy temu prowadził Arkę do awansu do ekstraklasy. Spotkanie ze Śląskiem Wrocław (2:0) zaczął na ławce rezerwowych i do gry wszedł w przerwie, a w 78. minucie przeprowadził rajd przez pół boiska, po którym minął Jakuba Wrąbla i posłał piłkę do pustej bramki.
Łukasz Wolsztyński (Górnik Zabrze)
Cichy bohater Górnika w meczu z Legią Warszawa (3:1). W drugiej linii wykonał mrówczą pracę, ale pozwolił sobie też na błysk geniuszu - w 43. minucie efektownym podaniem piętą stworzył Igorowi Angulo możliwość do ruszenia z piłką na bramkę Arkadiusza Malarza.
Carlitos (Wisła Kraków)
Do Wisły trafił z III-ligowych rezerw Vilarrealu i już w sparingach pokazywał, że nie bez przyczyny klub z El Madrigal w ogóle zwrócił na niego uwagę. Wygrał rywalizację o miejsce w składzie z Pawłem Brożkiem, co już mogło wiele o nim mówić, a w spotkaniu z Pogonią Szczecin (2:1) skradł całe show. Najpierw pokonał Łukasza Załuskę kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego, a potem po efektownym rajdzie na skrzydle wyłożył piłkę jak na tacy Petarowi Brlekowi.
Igor Angulo (Górnik Zabrze)
Król strzelców minionego sezonu Nice I ligi pokazał, że bramki potrafi zdobywać też na wyższym szczeblu. W spotkaniu z Legią Warszawa (3:1) ustrzelił dublet, a obie bramki zdobył, wykorzystując z zimną krwią sytuacje sam na sam z golkiperami mistrza Polski. Czego chcieć więcej od snajpera? To nasz piłkarz 1. kolejki.