W tym artykule dowiesz się o:
Sporo zawdzięczają swojemu bramkarzowi piłkarze Górnika Zabrze, którzy w Szczecinie pokonali Pogoń (2:1). Tomasz Loska nie tylko obronił rzut karny wykonywany przez Adam Gyurcso, ale też popisał się kilkoma świetnymi interwencjami broniąc strzały zawodników gospodarzy. To był bardzo występ bramkarza zabrzan. Trzeba też podkreślić, że w 10. kolejce Lotto Ekstraklasy dobrze spisał się również Michał Gliwa z Sandecji Nowy Sącz.
Aktywny i dobrze grający. Prawy obrońca klubu z Niecieczy strzelił gola i sprawiał spore problemy piłkarzom Lechii Gdańsk. To właśnie po faulu na tym zawodniku czerwoną kartką ukarany został Romario Balde. Po zwycięstwie z Lechią (2:1) na pewno miał powody do zadowolenia.
Kapitan Śląska zupełnie zneutralizował ataki piłkarzy Lecha Poznań. W pierwszej połowie Kolejorz wprawdzie stworzył sobie kilka sytuacji, za to po przerwie podopieczni Nenada Bjelicy byli bezradni, głównie dzięki interwencjom stopera, który wzorcowo współpracował z Igorsem Tarasovsem. Były reprezentant Polski potwierdził, że bez niego trudno wyobrazić sobie defensywę Śląska. Celeban i koledzy po zwycięstwo 2:0 nad Lechem pną się w tabeli. Po słabym początku, zdołali awansować na piątą lokatę.
Jagiellonia Białystok odniosła cenne zwycięstwo, pokonując 1:0 Legię Warszawa. W defensywie drużyny z Białegostoku dobrze zaprezentował się Ivan Runje. Piłkarz z Chorwacji wygrywał walkę o górne piłki po dośrodkowaniach, często blokował strzały rywali oraz nie dawał się ogrywać Armando Sadiku i innym zawodnikom Legii.
Pierwsze szlify w Ekstraklasie zebrał w Zabrzu, ale dopiero po transferze do Zagłębia Lubin wyrasta na czołowego stopera rozgrywek. U Piotra Stokowca zajmuje miejsce w środku trzyosobowego bloku obronnego. I prawie nie popełnia błędów. W meczu 10. kolejki Sandecja Nowy Sącz przez cały mecz biła głową w mur. Kopacz radził sobie z dośrodkowaniami Tomasza Brzyskiego i Patrika Mraza, nie dopuszczał rywali do pozycji strzeleckich.
Dwie kolejki temu poprowadził Wisłę do sensacyjnego remisu 2:2 w Lubinie. W Krakowie przez 90 minut szarżował po lewej stronie. Co więcej, w końcu przełamał niemoc strzelecką. Po odważnym rajdzie wkręcił w ziemię Siergieja Zenjowa, oddał zaskakujący strzał, tak niespodziewany, że Grzegorz Sandomierski nie zdążył prawidłowo zareagować. Płocczanie odnieśli bardzo cenny triumf nad Cracovią (3:1).
Miedziowi przeważali w meczu z Sandecją Nowy Sącz, do 80. minuty nie potrafili znaleźć jednak sposobu na Michała Gliwę. Wtedy dośrodkowanie Filipa Jagiełły spadło na głowę Kubickiego i nawet trudna pozycja nie przeszkodziła mu w zdobyciu zwycięskiego gola. Wyróżniamy pomocnika nie tylko ze względu na gola. Przez cały mecz panował w środku pola, a gdyby nie parady Gliwy, mógł zakończyć mecz z hat-trickiem.
Korona Kielce pokonała 2:1 Wisłę Kraków, a na spore wyróżnienie po tym spotkaniu zasługuje pomocnik kielczan, Jakub Żubrowski. 25-letni piłkarz zdominował poczynania w środku boiska. Umiejętnie nadawał swojej drużynie tempo gry, zaliczył dobre odbiory. To był bardzo dobry występ tego zawodnika.
Wielki powrót do jedenastki Śląska. Skrzydłowy pauzował miesiąc z powodu urazu stawu skokowego. Kosecki nic nie stracił z formy sprzed kontuzji. Pracował na całym boisku, wracał do obrony, decydował się na szarże, wchodził w udane dryblingi z piłkarzami Lecha Poznań. W doliczonym czasie pierwszej części wywalczył rzut karny, zamieniony na bramkę przez Marcina Robaka. Z Koseckim w takiej dyspozycji Śląsk może walczyć o miejsce w ścisłej czołówce. A wydaje się, że skrzydłowy jeszcze nie pokazał pełni możliwości.
Drugi z piłkarzy Korony Kielce, którego wyróżniliśmy po spotkaniu z Wisłą Kraków. Słoweniec był często pod piłką, a w swojej grze był zdecydowany. Przede wszystkim strzelił też swojego premierowego gola, który ostatecznie dał kielczanom zwycięstwo.
Potyczka z Lechem była dla niego szczególna. Stanął naprzeciwko byłych kolegów i przede wszystkim niedawnego szkoleniowca, Nenada Bjelicy, który często sadzał go na ławce. Snajper absorbował uwagę obrońców Kolejorza, kilka razy stworzył zagrożenie pod bramką Matusa Putnocky'ego. Dobrą postawę udokumentował golem z rzutu karnego. Kto jak kto, ale Robak bardzo rzadko myli się z "wapna".