Od Rijadu do Wrocławia. Najważniejsze momenty w reprezentacyjnej karierze Jakuba Błaszczykowskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szalona radość po golu na Euro 2012 i rozpacz po zmarnowaniu "11" w ćwierćfinale Euro 2016. Duma z noszenia kapitańskiej opaski i spowodowane degradacją rozgoryczenie - reprezentacyjna kariera Jakuba Błaszczykowskiego pełna jest wzlotów i upadków.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 10

Debiut

Reprezentacyjny rozdział w karierze Jakub Błaszczykowski otworzył 28 marca 2006 roku występem w towarzyskim meczu z Arabią Saudyjską (2:1). Paweł Janas nie mógł pozostać obojętny na błyskawiczny rozwój niespełna 21-letniego skrzydłowego, który był czołową postacią naszpikowanej reprezentantami Polski Wisły Kraków, a który jeszcze 14 miesięcy wcześniej był zawodnikiem IV-ligowego (!) KS Częstochowa.

W Rijadzie selekcjoner postawił na młokosa od pierwszego gwizdka, ale z placu gry ściągnął go już w przerwie. "Kuba" stawiał w reprezentacji pierwsze kroki, ale Janas zamierzał znaleźć dla niego miejsce w 23-osobowej kadrze na MŚ 2006. Z planów selekcjonera nic jednak nie wyszło, bo Błaszczykowskiemu doskwierał uraz pleców. Mundial w Niemczech nie był jedynym turniejem, który przeszedł Błaszczykowskiemu koło nosa.

We wtorkowym meczu z Irlandią (1:1), 4550 dni po reprezentacyjnym debiucie Błaszczykowski wyrównał rekord Michała Żewłakowa pod względem liczby występów w drużynie narodowej - obaj w koszulce z białym orłem na piersi zagrali po 102 razy, strzelając 20 goli, a przy 20 asystując. Oto najważniejsze momenty trwającej 12 lat, pełnej wzlotów i upadków reprezentacyjnej kariery 31-krotnego kapitana Biało-Czerwonych.

2
/ 10

Dedykacja dla mamy

W Niemczech Jakub Błaszczykowski nie wystąpił, ale Leo Beenhakker, który przejął reprezentację po Pawle Janasie, szybko postawił na wschodzącą gwiazdę ekstraklasy. Jakub Błaszczykowski od początku el. Euro 2008 miał miejsce w wyjściowym składzie Biało-Czerwonych i - poza pierwszym meczem z Finlandią - nie zawodził Holendra.

Na pierwsze trafienie w drużynie narodowej czekał jednak aż do sierpnia 2007 roku i towarzyskiego meczu z Rosją - swojego dziesiątego w koszulce z białym orłem na piersi. Na Łużnikach Polacy zremisowali z gospodarzami 2:2, choć przegrywali już 0:2. Błaszczykowski najpierw asystował przy golu Jacka Krzynówka, a potem sam pokonał Władimira Gabułowa. Debiutanckie trafienie w reprezentacji zadedykował tragicznie zmarłej matce, siostrze Jerzego Brzęczka.

ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Debiutant docenił Błaszczykowskiego. Tak opowiedział o współpracy z byłym kapitanem

Beenhakker nie wyobrażał sobie wyjściowego składu Biało-Czerwonych bez Błaszczykowskiego, ale na Euro 2008 Polacy musieli radzić sobie bez pomocnika Borussii Dortmund. W Austrii i Szwajcarii "Kuby" zabrakło z powodu urazu mięśnia uda, do odnowienia którego doszło na zgrupowaniu przed samym turniejem.

3
/ 10

Popis w Chorzowie

Absencja na mistrzostwach nie zachwiała pozycją Jakuba Błaszczykowskiego w reprezentacji Polski. Po Euro 2008 pozostał podstawowym zawodnikiem drużyny Leo Beenhakkera, ale wciąż czekano na spektakularny występ skrzydłowego Borussii Dortmund w meczu reprezentacji o punkty.

Ten nadszedł 11 października 2008 roku w el. MŚ 2010 z Czechami (2:1). Błaszczykowski był ojcem zwycięstwa Polski z czołową wówczas drużyną Europy - najpierw asystował przy golu Pawła Brożka na 1:0, a potem sam pokonał Petra Cecha efektowną podcinką.

W tym meczu Błaszczykowski udowodnił, że jest zdolny do wielkich rzeczy i nikt już nie kwestionował jego przydatności do drużyny narodowej. A po końcowym gwizdku był największą atrakcją strefy wywiadów - dziennikarze przepytywali go blisko godzinę. To po tym występie zaczęto głośno mówić o jego możliwym transferze do Liverpoolu.

4
/ 10

Kapitański debiut

Mimo udanego początku el. MŚ 2010 Polska do RPA nie poleciała, a misję przygotowania zespołu do Euro 2012 powierzono Franciszkowi Smudzie. U "Franza" rola Błaszczykowskiego stopniowo rosła, nie tylko na boisku.

W drodze powrotnej z rozegranych w Ameryce Północnej sparingów ze Stanami Zjednoczonymi (2:2) i Ekwadorem (2:2) doszło do "incydentu samolotowego", w wyniku którego selekcjoner zrezygnował z Artura Boruca i Michała Żewłakowa. Ten drugi od wielu lat pełnił rolę kapitana Biało-Czerwonych, a na jego następcę Smuda namaścił właśnie Błaszczykowskiego.

"Kuba" został kapitanem stosunkowo wcześnie, bo już jako 25-latek - niewielu było młodszych od niego kapitanów reprezentacji Polski. Z opaską na ramieniu zadebiutował 17 listopada 2010 w towarzyskim spotkaniu z Wybrzeżem Kości Słoniowej (3:1), a potem wyprowadzał zespół na boisko jeszcze 30 razy. Częściej tego zaszczytu dostąpili jedynie Kazimierz Deyna (57) i Robert Lewandowski (39).

5
/ 10

Bomba z Rosją i afera biletowa

Do trzech razy sztuka. Występy na MŚ 2006 i Euro 2008 przeszły mu koło nosa, ale jego udziału w Euro 2012 nic już nie zablokowało. Mógł pomyśleć, że warto było czekać, bo był nie tylko uczestnikiem mistrzostw Europy, ale i kapitanem Biało-Czerwonych na turnieju rangi mistrzowskiej - przed nim tego zaszczytu dostąpiło tylko siedmiu piłkarzy.

W meczu otwarcia z Grecją (1:1) asystował przy golu Roberta Lewandowskiego, a w drugim spotkaniu z Rosją (1:1) zdobył piękną bramkę, pokonując Wiaczesława Małafiejewa uderzeniem z linii pola karnego. Biało-Czerwoni nie wyszli z grupy, co przyjęto w kraju z dużym rozczarowaniem, ale Błaszczykowski był jednym z tych, którzy nie zawiedli.

Mimo to po mistrzostwach Błaszczykowski znalazł się pod lawiną krytyki. Wszystko przez to, że jako kapitan publicznie wstawił się za drużyną i skrytykował władze PZPN za organizację dystrybucji biletów dla rodzin i najbliższych reprezentantów Polski.

- Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy pytać pana prezesa (Grzegorza Latę - przyp. red.) o to, czy nasze rodziny mogą przyjechać na mecz, czy nie, czy dostaniemy dla nich bilety, czy nie. Musiałem do godziny 23 w nocy załatwiać rzeczy wiążące się z totalnymi bzdurami. Przed każdym meczem było tak samo. Za każdym razem słyszeliśmy, że bilety będą o 14, za chwilę, że o 17, później, że o 20, a potem, że jutro - na pięć godzin przed meczem, aż w końcu okazywało się, że biletów dla rodzin nie ma - mówił Błaszczykowski, a jego słowa zostały przez opinię publiczną odebrane jako próba usprawiedliwienia sportowej porażki na Euro 2012.

6
/ 10

Degradacja

Wydawało się, że Jakub Błaszczykowski będzie kapitanem drużyny narodowej, dopóki nie zakończy reprezentacyjnej kariery. Waldemar Fornalik, który zastąpił Franciszka Smudę, zostawił opaskę "Kubie", a Adam Nawałka również początkowo mu zaufał, nie chcąc burzyć hierarchii w drużynie narodowej. Błaszczykowski był kapitanem kadry w dwóch pierwszych meczach za kadencji poprzedniego selekcjonera, ale w styczniu 2014 roku doznał urazu kolana, przez który pauzował blisko rok i w tym czasie na kapitana drużyny narodowej namaszczony został Robert Lewandowski.

Jesienią 2014 roku, w pierwszych meczach el. Euro 2016, "Lewy" tylko zastępował Błaszczykowskiego, bo spośród wszystkich podopiecznych Nawałki miał na koncie najwięcej występów w drużynie narodowej, a wybór kapitana dokonywany był właśnie na podstawie reprezentacyjnego doświadczenia. Na początku grudnia 2014 roku Nawałka zakomunikował jednak, że zmienił zasady wyboru kapitana i na stałe przekazał opaskę Lewandowskiemu.

- Robert w trudnych meczach eliminacyjnych pokazał, że szybko stał się prawdziwym liderem zespołu. Grał odpowiedzialnie i z poświęceniem, zarówno w ataku jak i działaniach defensywnych. Zawsze jest gotowy do wzięcia ciężaru gry na siebie, stwarzając kolegom okazje do strzelania goli. Pracując - jak na kapitana przystało - na sukces całej naszej drużyny - tak Nawałka tłumaczył kluczową dla funkcjonowania drużyny zmianę.

Decyzja selekcjonera rozsierdziła Błaszczykowskiego. Pomocnik zapadł się pod ziemię i nie chciał zabierać głosu w sprawie. Doszło nawet do tego, że nie odbierał telefonów od Nawałki. W biografii pióra Małgorzaty Domagalik nie ukrywał, że był przez selekcjonera wodzony za nos w sprawie opaski kapitańskiej. Odwiedzając go w Dortmundzie, Nawałka zapewniał, że podczas rehabilitacji jego status w drużynie narodowej się nie zmieni, tymczasem z otoczenia reprezentacji dochodziły do niego wieści o tym, że Nawałka chce go zdegradować.

7
/ 10

Wielki powrót

Nękany kontuzjami Jakub Błaszczykowski czekał na kolejny występ w reprezentacji Polski 571 długich dni. Po uporaniu się z urazem kolana skrzydłowy zmagał się z problemami mięśniowymi, które uniemożliwiały mu szybkie dojście do formy. Adam Nawałka też nie spieszył się z wysłaniem powołania byłemu kapitanowi.

W końcu w czerwcu 2015 roku selekcjoner zaprosił Błaszczykowskiego na zgrupowanie przed meczem el. Euro 2016 z Gruzją (4:0) i towarzyskim spotkaniem z Grecją (0:0). Nawałka skorzystał z usług "Kuby" już przy pierwszej okazji - w meczu z Gruzją skrzydłowy wszedł na boisko w 64. minucie, a w doliczonym czasie gry zaliczył asystę przy trafieniu Roberta Lewandowskiego.

Tuż po zdobyciu bramki "Lewy" podbiegł do Błaszczykowskiego i panowie wpadli sobie w objęcia. Ten gest miał ostatecznie pokazać, że nawet jeśli największe gwiazdy reprezentacji Polski za sobą nie przepadają, to na boisku wskoczą za sobą w ogień. Geneza ich konfliktu sięga czasów wspólnej gry w Borussii Dortmund, kiedy Błaszczykowski pomagał Lewandowskiemu w zadomowieniu się na Signal Iduna Park, ale potem "Lewy" systematycznie odsuwał się od niego i Łukasza Piszczka, bratając się z Niemcami. Sprawa nie była wyssana z palca, ale była demonizowana w kontekście ich wspólnych występów w reprezentacji.

8
/ 10

Gest "Lewego"

Trzy miesiące później Robert Lewandowski wykonał kolejny gest, którym pokazał, że nawet jeśli nie przyjaźni się z Jakubem Błaszczykowskim, to po wyjściu na boisku ich relacje przestają mieć znaczenie.

W meczu el. Euro 2016 z Gibraltarem (8:1) "Kuba" nie był w najwyższej formie. "Był wolny, jak nigdy, przewidywalny, brakowało mu wyczucia rytmu gry, błąkał się po boisku, a jedyny strzał, jaki oddał, trafił prosto w stojącego w bramce Gibraltaru strażaka" - pisał redaktor naczelny WP SportoweFakty, Michał Kołodziejczyk.

Kiedy w 60. minucie jeden z rywali sfaulował w polu karnym Lewandowskiego, wydawało się, że wyrok wykona sam "Lewy", któremu brakowało jednego trafienia do skompletowania hat-tricka. Tymczasem kapitan oddał piłkę Błaszczykowskiemu, a ten z "wapna" zdobył swoją pierwszą reprezentacyjną bramkę od dwóch lat.

- Decyzję podjęliśmy na boisku. Razem z Kamilem Grosickim powiedzieliśmy, żeby strzelał Kuba. To dla niego na pewno ważny moment. Wrócił do gry po długiej kontuzji. W kontekście kolejnych meczów ta bramka na pewno może dać mu dużo pewności siebie - wyjaśnił potem Lewandowski.

9
/ 10

Ta przeklęta "11"

W poprzedzającym Euro 2016 sezonie "Kuba" miał problemy z regularną grą. Thomas Tuchel nie widział dla niego miejsca w Borussii Dortmund, a w Fiorentinie, do której został wypożyczony, też nie był pierwszoplanową postacią. Mimo to podczas turnieju był w doskonałej formie i to głównie dzięki niemu Biało-Czerwoni dotarli aż do ćwierćfinału.

W meczu z Irlandią Północną (1:0) zaliczył asystę przy zwycięskim golu Arkadiusza Milika, a potem z Ukrainą (1:1) i Szwajcarią (1:1, k. 5:4) sam zdobywał bramki. Był najlepszym Polakiem we Francji, ale szybko przeszedł drogę z nieba do piekła: w spotkaniu 1/4 finału z Portugalią (1:1, k. 3:5) zmarnował rzut karny, co było bezpośrednią przyczyną odpadnięcia Polski z Euro 2016.

Po tym jak Rui Patricio obronił jego strzał z "wapna", Błaszczykowski zalał się łzami i schował twarz w dłoniach. To najgorszy moment w reprezentacyjnej karierze rekordzisty, a ujęcie wracającego do koła środkowego Błaszczykowskiego jest jednym z najsmutniejszych kadrów w historii Biało-Czerwonych.

10
/ 10

Upokorzenie

Udział w MŚ 2018 miał być ukoronowaniem reprezentacyjnej kariery Jakuba Błaszczykowskiego, ale w Rosji były kapitan Biało-Czerwonych przeżył największe upokorzenie w piłkarskim życiu. Zaczął mundial w wyjściowym składzie, ale w meczu z Senegalem (1:2) doznał urazu. Spotkanie z Kolumbią (0:3) obejrzał z ławki rezerwowych, a przeciwko Japonii (1:0) też nie zagrał od pierwszego gwizdka.

W doliczonym czasie gry drugiej połowy meczu z Japonią Adam Nawałka postanowił jednak sięgnąć po Błaszczykowskiego. Selekcjoner chciał wykorzystać najbardziej doświadczonego ze swoich podopiecznych do przeprowadzenia zmiany "na czas". Zamiast 101. występu w drużynie narodowej Błaszczykowski doczekał się upokorzenia i mimowolnie stał się jednym z bohaterów farsy, o której mówił cały piłkarski świat.

"Kuba" długo czekał przy linii bocznej na przerwę w grze, ale ta, wobec pasywnej postawy zarówno Polaków, jak i Japończyków, nie nadchodziła. W końcu Nawałka nakazał Kamilowi Grosickiemu symulowanie urazu, by sędzia Janny Sikazwe przerwał grę. Arbiter z Zambii odczytał jednak fortel selekcjonera reprezentacji Polski i gdy Grosicki usiadł na murawie, nie przerwał gry, a chwilę później odgwizdał koniec meczu.

Sposób, w jaki potraktowany został Błaszczykowski, rozsierdził jego brata, Dawida. "Pytam się, k***, czym sobie zasłużył na taki brak szacunku?" - napisał tuż po meczu starszy brat piłkarza na Facebooku.

Na szczęście Błaszczykowski nie zdecydował się na zakończenie reprezentacyjnej kariery. Doświadczony skrzydłowy zasłużył na godniejsze pożegnanie z kadrą, niż to, w które chciał go wplątać były selekcjoner.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (6)
avatar
Dominik Krolczyk
18.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Henio i damian gdzie takie kurwy jak wy sie rodza?jak na ME strzelal gole i ratowal polske to byscie mu obciagali!!!!!takich frajerow jak wy to trzeba ruchac w super!!!!!  
avatar
Henio Szpenio
14.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przejdzie do niechlubnej historii, bilety dla rodzinki, zmarnowany karny, a teraz na sile statystyki. Czlowiek bez ambicji i honoru. Kuba obudz sie czlowieku  
Impatient666
13.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z tym najlepszym w historii to przesada. Świetny zawodnik, najwięcej spotkań, ale ogólnie niewiele lepszy od Krzynówka, nie wspominając o generacji półfinalistów MŚ.  
avatar
Damian99
12.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
to jest jakies nieporozumieniem pomijam to ze Błaszczykowski znalazł się wczoraj w 1 składzie ale w przerwie zdjął kurzawę dlaczego błaszczykowski był trzymany prawie do 80 min czy nawet dalej Czytaj całość
avatar
conan3333
12.09.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
hm mały skandal , nepotyzm w całej krasie Brżęczek nie tylko jest trenerem kadry ale WÓJKIEM BŁASZCZYKOWSKIEGO i pokazał to wczoraj w całej rozciągłości co może skutkować zamieszaniem w ka Czytaj całość