Doliczony czas.

Ostatnie szanse na rozstrzygnięcie tego meczu.

Kolejne beznadziejne zachowanie Podbeskidzia Bielsko-Biała w wyprowadzeniu piłki, a po przechwycie łodzianie mieli możliwość odzyskania prowadzenia w sytuacji sam na sam. Matvei Igonen zrehabilitował się częściowo za zachowanie przy golu Michała Trąbki.

Michał Trąbka strzelił jak dotąd jedynego gola dla gości.

Kombinacja Pirulo z Mateuszem Kowalczykiem. W ostatnim momencie wmieszali się w to gospodarze i nie pozwolili na oddanie strzału ani Hiszpanowi, ani młodzieżowcowi.

Pozostał kwadrans do końca podstawowego czasu.

Delikatne spowolnienie w dynamicznym starciu.

Kamil Biliński na 1:1!

W 58. minucie Kamil Biliński wybiegł sam na sam z Markiem Koziołem i po raz trzeci tego wieczoru nie poradził sobie z bramkarzem. Świetnie przewidział przebieg wydarzeń weteran.

W odpowiedzi Podbeskidzie i tylko Dawid Polkowski wie, jakim sposobem nie zakończył kombinacyjnego ataku strzałem do bramki. Pozycja była po prostu rewelacyjna.

W przerwie trener Marcin Pogorzała zdecydował się na wprowadzenie dwóch nowych zawodników z ławki rezerwowych. Jan Kuźma zmienił obciążonego żółtą kartką Maksymiliana Rozwandowicza, a Samu Corral wszedł za nieefektywnego w przodzie Macieja Radaszkiewicza.

Druga połowa.

Więcej o trwającej kolejce.

Widzew Łódź i Podbeskidzie mają co poprawiać

Pozostało czekać na show.

Na razie bezbramkowo.

ZOBACZ WIDEO: Magia Stadionu Śląskiego. "Kuzyn Stadionu Narodowego"

Podbeskidzie Bielsko-Biała nie zwyciężyło w czterech meczach od początku rundy wiosennej i w piątek gra o przełamanie. Najlepszą szansę na pokonanie Marka Kozioła miał Kamil Biliński, jednak ŁKS Łódź zawdzięcza czyste konto bramkarzowi. Przyjezdni nie ograniczali się do statystowania i odpowiedzieli między innymi akcjami Pirulo oraz Macieja Radaszkiewicza.

Tuż przed przerwą była jeszcze jedna konfrontacja Kamila Bilińskiego z Markiem Koziołem. Ponownie interweniował z powodzeniem bramkarz. Tym razem czujnie przewidział, gdzie spadnie piłka po przedłużonej wrzutce z rzutu wolnego i nie pozwolił kandydatowi na króla strzelców ligi oddać uderzenia do bramki.

Pozostało jeszcze kilka minut na otwarcie wyniku w pierwszej połowie. Piłkarze obu drużyn jakby nabrali wobec siebie nieco respektu, a może trudy rywalizacji dają się we znaki.

W 36. minucie zapachniało bardzo efektownym golem, który mógłby być ozdobą weekendu na polskich stadionach. Na lądowanie piłki w bramce nie pozwolił Marek Kozioł. Bramkarz ŁKS-u wyciągnął się jak struna i sparował piłkę ponad poprzeczkę. Nie pokonał go strzałem nożycami Kamil Biliński po dośrodkowaniu Ezequiela Bonifacio.

ZOBACZ WIDEO: Ostatnia szansa "pokolenia Lewandowskiego". Liderzy zdawali sobie z tego sprawę

Piłka trafiła w słupek łodzian po nieco zaskakującym uderzeniu Mateusza Wypycha! Podbeskidzie było blisko zdobycia prowadzenia na zakończenie drugiego kwadransa meczu.

Łodzianie próbowali zaskoczyć Podbeskidzie Bielsko-Biała płaskim zagraniem z rzutu rożnego. Piłka nie nadawała się jednak do oddania strzału. Górale odpowiedzieli wypadami Joana Romana oraz Ezequiela Bonifacio zakończonymi beznadziejnymi zagraniami.

Od czasu do czasu drużyny zamieniają się rolami. Raz rozgrywają gospodarze, niebawem robią to przyjezdni. W ostatnim okresie najlepszą szansę na pokonanie bramkarza przeciwnika miał Maciej Radaszkiewicz, któremu wyraźnie zabrakło zdecydowania pod bramką Matveia Igonena.

Kamil Biliński szarżował na linii pola karnego łodzian i szukał dla siebie miejsca do oddania uderzenia. Gęsto tam było i goście nie pozwolili na zatrudnienie niebezpiecznym strzałem Marka Kozioła.

Po kwadransie meczu jest bezbramkowo. Podbeskidzie Bielsko-Biała najwyraźniej budzi się do atakowania. Na razie gospodarze próbowali cokolwiek zdziałać rozegraniem z wykorzystaniem prawego skrzydła, jednak dośrodkowanie zostało wyłapane przez Marka Kozioła.

Trener Piotr Jawny przygląda się wydarzeniom na początku meczu ze stoickim spokojem, chociaż jedna z akcji łodzian bardzo mocno zapachniała ich prowadzeniem. Podbeskidzie Bielsko-Biała w ostatnim momencie wyratowało się po wstrzeleniu Pirulo w jego pole bramkowe.

Gospodarze w klasycznych białych koszulkach i getrach, a także w niebieskich spodenkach. Z kolei aktywny w początkowych minutach ŁKS Łódź wybiegł na delikatnie ośnieżone boisko w czarnych strojach z białymi i czerwonymi elementami.

Kolejka rozpoczęła się w Nowym Sączu.

Oko za oko, ząb za ząb. Korona gubi punkty

W drugim piątkowym meczu na zapleczu PKO Ekstraklasy dojdzie do konfrontacji Podbeskidzia Bielsko-Biała z ŁKS-em Łódź. Górale jeszcze nie zwyciężyli w rundzie wiosennej, co sprawiło, że znaleźli się nawet poza strefą barażową. Trafił do niej dla odmiany ŁKS, który całkiem niedawno zmienił trenera z Kibu Vicuni na Marcina Pogorzałę.