Awans jest nasz - niesie się z sektora zajmowanego przez kibiców gości w Gdyni.

Doliczone cztery minuty.

Race odpalone w sektorze gości. Rozpoczyna się świętowanie.

Sebastian Milewski miał dużo miejsca blisko pola karnego przeciwnika i oddał płaskie uderzenie. Nie sprawił nim problemu Aleksandrowi Bobkowi.

Pozostał kwadrans podstawowego czasu. Po przerwie duże napięcie na boisku, jednak trzeba przyznać, że nie ma licznych sytuacji podbramkowych.

Nieustannie brakuje wykończenia w atakach łodzian. Bartosz Szeliga wprowadził dużo ożywienia do akcji przyjezdnych, jednak jego dośrodkowania częściej trafiają do gospodarzy niż do jego kompanów.

Sektor gości w Gdyni.

Coraz ciekawsze kombinacje proponowane przez przyjezdnych. Gospodarze musieli zmierzyć się z dośrodkowaniem.

Dwa niedokładne zagrania Bartosza Szeligi oraz Kamila Dankowskiego wewnątrz pola karnego przeciwnika. Piłka leciała blisko bramki Daniela Kajzera, ale nie wpadła do siatki.

Tym razem Omran Haydary nie wypracował sobie miejsca do oddania uderzenia blisko pola karnego Łódzkiego Klubu Sportowego. Blisko zawodnika z Afganistanu znalazł się Mateusz Kowalczyk i popisał się perfekcyjnym przechwytem.

Na zakończenie kwadransa po przerwie Omran Haydary zakończył akcję indywidualną uderzeniem. Piłka, kopnięta przez zmiennika, przeleciała ponad poprzeczką w bramce strzeżonej przez Aleksandra Bobka.

Niedokładności w grze poddenerwowanego lidera. Ponownie jego akcja zakończyła się niepowodzeniem, a wznowienie od bramki zostało przyznane Danielowi Kajzerowi.

Kazimierz Moskal nie jest zadowolony z przebiegu meczu.

Seria ostrych konfrontacji na połowie Łódzkiego Klubu Sportowego. Przyjezdni pozostawiają przeciwnikom coraz więcej przestrzeni, z czego stara się skorzystać między innymi Karol Czubak.

Akcja łodzian została przerwana przez sędziego asystenta z powodu banalnego wpadnięcia w spalonego.

Nieudane wykonanie rzutu wolnego i piłka została odprowadzona przez Janusza Gola poza boisko po wrzutce Michała Mokrzyckiego. Kazimierz Moskal próbuje zmobilizować podopiecznych do dalszego atakowania.

Arka Gdynia straciła piłkę, ale ponownie dobrze zorganizowała się po stracie i nie pozwoliła zawodnikom z Łodzi na kontynuowanie ataku po podaniu Pirulo.

ŁKS musi gonić przeciwnika.

Arka Gdynia na prowadzeniu.

ŁKS nie radził sobie z gdynianami w pierwszej połowie i sporadycznie odpowiadał swoimi atakami. Miał szczęście, że do przerwy pozostał w kontakcie z gospodarzami. Okazji do wyrównania było niewiele i Daniel Kajzer nie został sprawdzony groźnym strzałem celnym. Z kolei Arka Gdynia zagrała przed przerwą ofensywnie i miała możliwość zdobycia więcej niż jednego gola.

Doliczone trzy minuty.

Dopiero w 43. minucie Michał Trąbka sprawdził czujność bramkarza Arki z kilkunastu metrów.

Nieudane rozegranie zespołu z Łodzi i wznowienie od bramki zostało przyznane Danielowi Kajzerowi.

Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego była szansa Janusza Gola na oddanie strzału do bramki łodzian. Ciekawa, ekwilibrystyczna próba, ale zabrakło dokładności. Odetchnęli z ulgą w tych okolicznościach goście.

Maciej Śliwa wywalczył wznowienie od rzutu rożnego dla przyjezdnych w konfrontacji z Michałem Marcjanikiem. Długo naradzali sie podopieczni Kazimierza Moskala przed wykonaniem stałego fragmentu gry, po czym trafili dośrodkowaniem prosto w wspomagającego obrońców Karola Czubaka.

Piłka szuka w polu karnym przyjezdnych wprowadzonego z ławki rezerwowych na boisko Omrana Haydarego. Na razie zmiennik Huberta Adamczyka nie zna sposobu na pokonanie Aleksandra Bobka w bramce Łódzkiego Klubu Sportowego.

Dawid Gojny poradził sobie z przeciwnikami na lewej stronie boiska. Jego dośrodkowanie nie zakończyło się strzałem Kacpra Skóry, choć ten czekał na możliwość pokonania z bliska Aleksandra Bobka.

Bardzo aktywni w ofensywie są piłkarze Arki Gdynia. Nawet spowodowana urazem zmiana Huberta Adamczyka nie odebrała animuszu gospodarzom. Z kolei ŁKS Łódź ma problem z zakończeniem ataku uderzeniem groźnym dla Daniela Kajzera.

Zmiana Ryszarda Wieczorka była spowodowana urazem Huberta Adamczyka.

Rzut karny dla Arki Gdynia po faulu Michała Mokrzyckiego, który stracił równowagę.

Przemysław Stolc. Od początku meczu groźny aż zdobył gola.

Dynamiczne rozpoczęcie tego spotkania, a lepszą szansę na zdobycie prowadzenia mieli gospodarze. ŁKS dostał poważne ostrzeżenie od Przemysława Stolca.

W 7. minucie była pierwsza doskonała szansa na gola Arki Gdynia. Podopieczni Ryszarda Wieczorka wymienili podania na prawej stronie boiska, a ich kombinacja wyglądała imponująco. Ostatecznie piłka trafiła do osamotnionego Przemysława Stolca, który miał za zadanie wkopać ją z dogodnej pozycji do bramki. Skończyło się jednak pudłem. Na pewno w tych okolicznościach lepiej poradziłby sobie napastnik niż obrońca.

ŁKS miał dwie okazje na sprawdzenie strzałem Daniela Kajzera po dośrodkowaniach. Poradzili sobie Arkowcy między innymi z dorzuceniem Mateusza Kowalczyka, a także z powstrzymaniem obracającego się w kierunku bramki Nacho Monsalve.

Arka Gdynia w żółtych koszulkach oraz getrach, a także niebieskich spodenkach. ŁKS z kolei na czarno z białymi elementami. Na samym początku spotkania była przerwa z powodu lądowania serpentyn na boisku.

Zestawienie Arki Gdynia.

Jedenastka Łódzkiego Klubu Sportowego.

Sędzia: Karol Arys (Szczecin)

Tak zapowiadamy kolejkę.

To może być kolejka odpowiedzi w Fortuna I lidze. Szampany czekają

W drugim, piątkowym meczu na zapleczu PKO Ekstraklasy dojdzie do starcia Arki Gdynia z ŁKS-em Łódź. Gospodarze walczą o dostanie się do barażów o awans. Z kolei podopiecznym Kazimierza Moskala wystarczy zdobycie minimum punktu do zagwarantowania sobie wejścia do elity. ŁKS jest od początku rundy wiosennej niekwestionowanym liderem.