Kariera Artura Chmielińskiego jest niemal nierozłącznie związana z Wybrzeżem. Gdy klub ten powstawał od 2. ligi, reprezentował on jeszcze Sokoła Gdańsk, jednak po awansie do I ligi przeniósł się do Wybrzeża i grał w nim nieprzerwanie do ubiegłego sezonu.
Artur Chmieliński przez lata był ważną postacią drużyny, w której barwach zadebiutował w I lidze oraz w PGNiG Superlidze. - Musiałem zaakceptować decyzję zarządu i sztabu szkoleniowego. Przyjąłem to na klatę, ale też myślałem o tym, co będzie gdyby. To przyszło, pewne plany już mam i od długiego czasu myślałem, że moja przygoda w Gdańsku może się skończyć. Nie był to dla mnie wielki szok, ale nie spodziewałem się tego, że stanie się to już po tym sezonie - powiedział.
Podczas kariery wiele razy ściągano do Gdańska bardziej rutynowanych bramkarzy, a często na koniec sezonu to Chmieliński był podstawowym zawodnikiem. - Można powiedzieć, że właśnie tak było, że włodarze ściągali kogoś mocniejszego, z większym doświadczeniem i możliwościami. Ta sytuacja była dla mnie na plus, bo dobrze było się rozwijać przy kolegach. Gdy nie ma się pewnego miejsca w składzie, chęć rywalizacji jest mocniejsza i działa to dobrze na każdej pozycji. Każdego z którym przyszło mi "rywalizować" na bramce dobrze pamiętam, nie miałem sytuacji, że z kimś walczyłem poza boiskiem, z każdym się lubiliśmy. To bardzo dobre dla zawodnika, gdy klub ściąga na jego miejsce kogoś teoretycznie mocniejszego, bo to pomaga w rozwoju - zauważył.
ZOBACZ WIDEO Wiadomo, kiedy Mamed Chalidow wróci do oktagonu! "Chce się bić"
W ostatnim spotkaniu w gdańskich barwach Artur Chmieliński wybronił utrzymanie Torus Wybrzeżu, kończąc mecz z 47-procentową skutecznością. - To był dla mnie szczególny mecz, który zapamiętam. Był to przynajmniej na ten moment mój ostatni mecz jako zawodnika Wybrzeża przed własną publicznością. Nasze aspiracje przed tym spotkaniem były ogromne szczególnie, że w tym spotkaniu walczyliśmy o utrzymanie. To dodatkowy smaczek, a ja uwielbiam mecze, w których jest presja i trzeba coś wykonać, a trzeba dać z siebie 110 procent. Łatwiej jest się wtedy skupić i pokazać pełnię umiejętności - zauważył.
Aktualnie Artur Chmieliński jest na etapie zakończenia lub zawieszenia kariery. Chce spróbować pracy jako kucharz, chce też się spełniać w swoim drugim hobby, jakim jest snooker.
Czytaj także:
Weteran opuści Piotrkowianina
Olbrzymia strata Orlen Wisły