Ligowy klasyk tradycyjnie wyzwolił wielkie emocje, pokłady energii i umiejętności, co szczególnie było widać po Wiśle. W Płocku mogli obawiać się, że Nafciarze na własnym boisku stracą szansę na mistrzostwo kraju. Ostatni miesiąc był kiepski w ich wykonaniu, w Lidze Mistrzów nie zapunktowali od końca października i aktualnie stracili miejsce w fazie TOP16. Naprzeciwko kielczan stanął jednak inny zespół. Waleczny, zdeterminowany, z pomysłem na rywali. Ktokolwiek przed pierwszym gwizdkiem domagał się zmiany trenera Sabate, teraz musi wszystko odszczekać.
Wprawdzie zaczęło się lepiej dla Łomży Industrii, kapitalnie w spotkanie wszedł Arkadiusz Moryto, w swoim stylu akcje finalizował Dylan Nahi, ale z czasem Wisła mocno utrudniła życie kieleckim rozgrywającym. Mirsad Terzić i Leon Susnja nie pozwalali przedrzeć się przez środek, chociaż od czasu do czasu piłka docierała na koło. Marcel Jastrzębski odbił kilka rzutów, nie wypadł nadzwyczajnie w statystykach, ale jego interwencje nie pozwalały na zbudowanie istotnej przewagi.
Bolączką Łomży Industrii były wykluczenia, przed przerwą aż sześciokrotnie byli odsyłani na ławkę. W podwójnej przewadze stracili niemal całą przewagę, chwilę później był już remis. Dmitrij Żytnikow zagrał o niebo lepiej niż w ostatnich spotkaniach Ligi Mistrzów, w ataku błyszczeli Lovro Mihić i Abel Serdio. Tuż przed przerwą Hiszpan zapewnił remis 15:15. Wisła wyglądała tak, jak oczekiwali tego fani w Płocku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
W Orlen Arenie było coraz goręcej, a zagotowało się szczególnie po koszmarnym upadku Szymona Sićki. Reprezentant Polski w trakcie wyskoku został odepchnięty przez Leona Susnję, nadział się przy okazji na stojącego obok Przemysława Krajewskiego i z olbrzymim impetem runął na boisko, uderzając głową o parkiet. Zdarzenie wyglądało bardzo poważnie, Sićko na chwiejących się nogach zszedł z boiska w asyście członków sztabu. Sędziowie Krzysztof Bąk i Kamil Ciesielski nie mieli wątpliwości, pokazali czerwoną kartkę, ale... Krajewskiemu.
Pomimo wszystko, emocje udało się ostudzić i mecz był ucztą dla fanów. Chyba nikt z płockich kibiców nie siedział, bo Wisła wyglądała korzystniej od obrońców tytułu. Jastrzębski momentami dokonywał cudów, Tin Lucin zamienił się w kilera sprzed linii siódmego metra. Pomylił się dopiero w piątej próbie, akurat wtedy, gdy mógł zapewnić Wiśle względny komfort. Przyczajony przed przerwą Siergiej Kosorotow uruchomił swoje przenośne działo i nie dawał szans na interwencję.
Kielczanom brakowało takiego wsparcia w bramce, jakie dawał Jastrzębski. Andreas Wolff i Mateusz Kornecki praktycznie nie odbili rzutu po przerwie! Wisła poczuła, że to jej dzień i na minutę przed końcem, po golu Żytnikowa, prowadziła 29:27. Hala eksplodowała radością chwilę później, gdy piłkę przejął Leon Susnja i stało się jasne, że Nafciarze nie dadzą sobie odebrać zwycięstwa.
Odkąd zrezygnowano z fazy play-off, bezpośrednie płocko-kieleckie starcie decyduje o mistrzostwie Polski. Pierwsza runda dla Wisły, która w ostatniej ligowej kolejce będzie bronić w Kielcach dwóch bramek przewagi.
Orlen Wisła Płock - Łomża Industria Kielce 29:27 (15:15)
Orlen Wisła Płock: Biosca (0/1), Jastrzębski (8/33 - 24 proc.) - Daszek 1, Lucin 5/4, Piroch, Yasuhira, Serdio 5, Susnja, Sarmiento 1, Komarzewski 1, Krajewski 1, Terzić, Dawydzik, Mihić 5, Żytnikow 5, Kosorotow 5
Karne: 4/5
Kary: 6 min. (Krajewski - czerwona kartka, Żytnikow i Terzić)
Łomża Industria Kielce: Kornecki (0/8- 0 proc.), Wolff (5/20 - 20 proc.) - Sanchez-Migallon, Olejniczak 2, Wiaderny, Sićko 3, A. Dujshebaev 2, Tournat 4, Karacić 2, Moryto 7/3, D. Dujshebaev, Remili 3, Stenmalm, Gębala, Karalek 2, Nahi 2
Karne: 3/4
Kary: 14 min. (Olejniczak, Sanchez - po 4 min., Gębala, Nahi, Remili - 2 min.)