Jeśli kibice z Płocka obawiali się finiszu rundy, to mogą chociaż trochę wypuścić powietrze, bo Nafciarze zrealizowali już jeden cel. W hicie PGNiG Superligi pokonali kielczan 29:27 i za kilka miesięcy będą bronić tej przewagi w Kielcach. Wynik to jedna sprawa, ale przede wszystkim trener Xavier Sabate postawił zespół na nogi po kiepskich tygodniach. Przecież raptem kilka dni temu Wisła nie miała nic do powiedzenia w Veszprem, a na punkty w Lidze Mistrzów czeka od 1,5 miesiąca.
Orlen Wisła przeszła niespodziewaną metamorfozę, błyszczeli akurat ci, o których najbardziej się obawiano. Marcel Jastrzębski, choć już wcześniej pracował na tytuł odkrycia sezonu, to jeszcze nie rozgrywał w pełnym wymiarze spotkania o taką stawkę. Dmitrij Żytnikow dopiero niedawno wrócił po kontuzji i jego poprzednie występy były - delikatnie ujmując - przeciętne. Młodzian przyćmił bramkarską gwiazdę Andreasa Wolffa, Rosjanin radził sobie z kielecką obroną, przyłożył rękę do połowy goli. Trener Sabate nie zawiódł się też na Lovro Mihiciu i Abelu Serdio, po przerwie obudził się Siergiej Kosorotow.
Gdyby Wisła powtórzyła taki występ w Lidze Mistrzów, to byłaby szansa na wypełnienie 100 proc. planu na koniec roku. RK PPD Zagrzeb na papierze jest słabszym rywalem niż kielczanie, ale w ostatnich tygodniach jego forma rośnie. Do połowy rundy rozczarowywali, dopiero przejęcie dowodzenia przez trenera Slavko Goluzę odmieniło mistrzów Chorwacji. Zagrzebianie zaczęli punktować, sensacyjnie ograli Veszprem, zremisowali w Bukareszcie i przeskoczyli w tabeli dołującą ostatnio Wisłę (o jeden punkt), spychając ją poza fazę TOP 16. W roli liderów wystąpili weterani europejskiego handballa - Timur Dibirow, Ivan Cupić i Żeljko Musa.
Sytuacja dla Nafciarzy jest jasna - zwycięstwo przybliży do awansu, porażka postawi pod ścianą. Trudno bowiem przewidywać, że Wisła zdoła urwać punkty Magdeburgowi czy PSG, a bez tego nie miałaby już raczej czego szukać w Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
W zupełnie innym położeniu jest Łomża Industria Kielce. Mistrzowie Polski znaleźli się na kursie do ćwierćfinału, wypracowali już cztery punkty przewagi nad Nantes. W ostatnim boju w 2022 roku będą wyraźnym faworytem, do Kielc przyjedzie słoweńskie Celje, które do tej pory uzbierało raptem cztery oczka.
- Chcielibyśmy, żeby w czwartek czekał nas łatwy mecz, ale są na to nikłe szanse. Celje to bardzo mocna drużyna, w której grają dobrzy zawodnicy. W ostatnim spotkaniu mieliśmy z nimi niemałe problemy. Możemy spodziewać się nieprzewidywalności ze strony rywali. Celje gra bardzo szybką piłkę ręczną. Na środku rozegrania występuje Aleks Vlah, który pokazał już, że potrafi zdobywać bramki. Na pewno zwrócimy na niego szczególną uwagę - zwraca uwagę Michał Olejniczak w rozmowie z kielcehandball.pl.
W kieleckiej drużynie powoli opadły emocje po wyjeździe do Płocka, chociaż głowy zawodników zaprząta zdrowie Szymona Sićki. Reprezentant Polski wciąż przebywa w szpitalu po faulu Leona Susnji i niebezpiecznym upadku na głowę. Na całe szczęście nie potwierdzono krwawienia wewnątrzczaszkowego w badaniu tomograficznym (CZYTAJ), ale Sićko nadal przebywa na obserwacji w oddziale neurologii. W obecnej sytuacji trudno nawet próbować przewidzieć, kiedy będzie w stanie wznowić treningi.
Mecz z Celje będzie jeszcze pamiętany z jednego względu. Kielczanie po raz ostatni wystąpią jako Łomża Industria. Po wycofaniu sponsora 1 stycznia z nazwy klubu zniknie pierwszy człon. W Kielcach trwają intensywne poszukiwania nowego źródła finansowania, które pozwoli na utrzymanie zespołu na dotychczasowym poziomie. Czas goni, decyzje o przyszłości mają zapaść do końca stycznia.
Łomża Industria Kielce - Celje Pivovarna Lasko / 15.12.2022, godz. 18.45
Orlen Wisła Płock - RK PPD Zagrzeb / 15.12.2022, godz. 20.45
ZOBACZ:
Wielka gwiazda u Norwegów