Duńska para Mads Hansen - Jesper Madsen, uznawana za jedną z najlepszych na świecie, zdecydowała się na skorzystanie z wideoweryfikacji po tym, gdy Gedeon Guardiola zasygnalizował uderzenie w twarz i trzymając się za okolicę oka zszedł na ławkę rezerwowych. Wyglądało na to, że arbitrzy nie mieli wątpliwości, bo dość szybko podjęli decyzję. Z polskiego punktu widzenia nie do końca zrozumiałą.
Walczak próbował zablokować rzut Garciandii, przy okazji nieświadomie uderzył Hiszpana w twarz. Zagranie wyglądało na zupełnie przypadkowe, w całym meczu roi się od podobnych zdarzeń, ale sędziowie byli innego zdania.
- Sędziowie tak zadecydowali, oglądali powtórki. Nie było żadnego umyślnego faulu z mojej strony. Trudno, stało się - nie roztrząsał sprawy Patryk Walczak, który przez znaczną część spotkania tworzył środek polskiej obrony.
- Myślę, że to był jeden z kluczowych momentów meczu. Zamiast zmniejszyć straty do dwóch bramek, straciliśmy Patryka Walczaka po czerwonej kartce i niedługo później przegrywaliśmy czterema bramkami - skomentował na konferencji prasowej trener Patryk Rombel.
Po czerwonej kartce dla Walczaka Biało-Czerwoni nie byli już w stanie odrobić czterobramkowej przewagi i przegrali z Hiszpanami 23:27. W efekcie mogą zapomnieć o udziale w ćwierćfinale MŚ 2023.
ZOBACZ:
Selekcjoner broni krytykowanej gwiazdy
Stanowcza zapowiedź lidera kadry
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"