Ostatni mecz na remis. Industria Kielce powalczyła w Aalborgu

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Dylan Nahi
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Dylan Nahi

W ostatniej kolejce fazy grupowej szczypiorniści Industrii Kielce zremisowali z duńskim Aalborgiem. Kielczanie w czternastu seriach uzbierali szesnaście punktów.

Dla szczypiornistów z Danii środowe spotkanie było przysłowiowym meczem "o pietruszkę". Stawką był jedynie prestiż, bo zwycięstwo THW Kiel na RK Zagrzeb zagwarantowało Niemcom pierwsze miejsce w grupie A i tym samym sprawiło, że Aalborg już przed startem swojego ostatniego pojedynku w fazie grupowej był pewny zakończenia tej części rozgrywek na drugiej lokacie. Gospodarze wystąpili więc bez dwóch swoich największych gwiazd - Mikkela Hansena i Niklasa Landina. W szeregach kielczan oprócz kontuzjowanych zawodników zabrakło Andreasa Wolffa.

Kielczanie mieli o co walczyć w Danii - przed ostatnią serią gier scenariuszy było sporo - mistrzowie Polski mogli skończyć rywalizację zarówno na trzeciej, jak i szóstej lokacie. Duńczycy chcieli uniemożliwić mistrzom Polski dobry występ - zależało im bowiem, by świetnie zaprezentować się przed własnymi kibicami, podziękować im za wsparcie i przede wszystkim poprawić statystyki w bezpośrednich starciach z ekipą z województwa świętokrzyskiego.

Żółto-biało-niebiescy całkowicie przespali początek spotkania. Gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia, szybko zdołali narzucić rywalom swój styl gry i zbudować przewagę. Goście pogubili się w swoich pierwszych ofensywnych akcjach i dzięki temu Duńczycy błyskawicznie odskoczyli na 3:0. Nie trzeba było długo czekać, by ta przewaga urosła do czterech trafień, na szczęście dla mistrzów Polski to było najwyższe prowadzenie szczypiornistów z Aalborga.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu

Gracze Tałanta Dujszebajewa na dobrą grę przeciwników zareagowali w najlepszy możliwy sposób - poprawili defensywę, dzięki czemu zaczęli sukcesywnie odrabiać straty. Zaliczyli serię czterech bramek z rzędu i doprowadzili do remisu po 5. Gospodarze byli nieco zaskoczeni rozwojem sytuacji, kielczanie rozkręcali się bowiem z minuty na minutę i od stanu 6:6 to oni mieli nieznaczną przewagę. W drugim kwadransie pierwszej połowy goście mieli już sporą kontrolę i zdołali odskoczyć nawet na trzy bramki.

Mistrzowie Polski doskonale rozpoczęli drugą część meczu - kielczanie błyskawicznie rzucili dwie bramki i ich przewaga urosła już do pięciu trafień. Duńczycy próbowali naciskać, ale przyjezdni dobrze te ataki odpierali - kilkukrotnie graczom z Aalborga udało im się zmniejszyć straty do dwóch oczek, ale żółto-biało-niebiescy na więcej nie pozwalali.

Na niespełna dziesięć minut przed końcową syreną kielczanie znaleźli się jednak w sporych tarapatach - czerwoną kartkę za faul na biegnącym do kontrataku Kristianie Bjornsenie zobaczył Dylan Nahi. To był punkt zwrotny dla Duńczyków, którzy poczuli, że są w stanie ugrać punkty. Gospodarze potrzebowali kilku minut, by doprowadzić o remisu i emocjonującej końcówki. Na dwadzieścia sekund przed ostatnią syreną na tablicy widniało 35:35, a piłkę mieli gracze z Aalborga. O czas poprosił trener Stefan Madsen, ale jego zawodnicy nie zdołali zdobyć bramki. Chociaż po końcowym gwizdku mieli jeszcze rzut wolny.

Aalborg Handbold - Industria Kielce 35:35 (15:18)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty