Iskrzy po wielkim finale. Poważne zarzuty

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski (z prawej)
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

- Czasami mamy takie wrażenie, że nie gramy tylko przeciwko drużynie przeciwnej - wyznał na konferencji prasowej Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce. Klub ten po 12 latach stracił mistrzostwo Polski na rzecz Orlen Wisły Płock.

Dobiegła końca hegemonia Industrii Kielce na krajowym podwórku. Obecny sezon dla tego klubu był fatalny, ponieważ dominator rozgrywek Orlen Superligi nie tylko nie obronił tytułu, ale także nie zdobył żadnego trofeum.

W finale Orlen Pucharu Polski Orlen Wisła Płock pokonała Industrię 29:20. Natomiast w finale rywalizacji o mistrzostwo Polski Nafciarze dwukrotnie pokonali obrońców tytułu po rzutach karnych. Dzięki temu po 12 latach to oni są na szczycie.

- Byliśmy przygotowani na taki mecz: bardzo zacięty i wyrównany, od początku do końca. To przypominało spotkania piłki ręcznej z lat 80. i 90. Wynik był niski. Przeważała gra obronna nad atakiem. Tak było też w Płocku. Szliśmy łeb w łeb. O naszej porażce zadecydowały detale, jak np. za dużo błędów technicznych, niektórych podyktowanych nad wyrost. Mogliśmy lepiej zachować się w przewadze - podsumował to spotkanie na konferencji prasowej Krzysztof Lijewski.

ZOBACZ WIDEO: Porównali go do Maradony. Tylko spójrz, co robił z piłką

Późniejsze wypowiedzi drugiego trenera kielczan były dość zaskakujące. Można z nich wywnioskować, że klub szuka spisku. - Po tym spotkaniu stan rywalizacji powinien być 1:1. W pierwszym nie powinno dojść do karnych. Czasami mamy takie wrażenie, że nie gramy tylko przeciwko drużynie przeciwnej. Jest głębsze dno - podkreślił.

Następnie Lijewski postanowił w mocnych słowach podsumować to, że zarówno głównym sponsorem rozgrywek, jak i klubu z Płocka jest Orlen. - Specjalnie na konferencję wziąłem medal, żebyście zobaczyli, co jest na nim napisane i co jest za naszymi plecami na ściankach. Odkąd sponsor z tą nazwą wszedł do ligi... z łatwością można połączyć kropki. Nie jest łatwo walczyć z tak wielką maszyną. To nie jest żadna wymówka czy atak na zespół z Płocka. Czasami wydaje się, że to walka z wiatrakami. Znacie się na piłce ręcznej, wiecie o czym mówię. Trzeba reagować - skwitował legendarny zawodnik.

- Kiedyś grałem w Bundeslidze w drużynie, której sponsorem była firma jubilerska. Ona również wspierała zespół w Danii. EHF wzburzył się i powiedział, że to niedopuszczalne, aby jeden sponsor wspierał dwa zespoły, grające w tych samych rozgrywkach. Musiał zdecydować. U nas nikomu to nie przeszkadza i nie kole w oczy - dodał w tym temacie.

Przeczytaj także: Wszystko jasne. Znamy nowego mistrza Polski "Nierealne". Eksperci pod wrażeniem meczu o mistrzostwo Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty